Cały zeszły tydzień spędziliśmy na Pogórzu, a we wtorek zaskoczyła nas zima.
Lepki, mokry śnieg sypał tak, że nie było widać świata bożego ...
I tak nas zasypało w tej pogórzańskiej dolinie, malowniczo a pięknie, że wcale nie mieliśmy za złe zimie, że wreszcie pokazała swoje oblicze. Siedzieliśmy o poranku przy kawie, patrzyliśmy za okno, potem dalej prace przy łazience, niby tylko kilka listew, kołkowanie, a czas leci ...
Potem wybraliśmy się na zakupy do sklepiku w drugiej dolinie.
Nie była to taka prosta sprawa, wydawało mi się, że "czołg" da sobie radę śpiewająco z tym dużym śniegiem.
Wcale nie, może z puchem tak, ale tu był mokry, zbijał się w bryły nie do pokonania, a samochód tańczył, jak chciał, bo nie ma blokady.
Braliśmy naszą górę pewnie na dziesięć razy, w dół i parę metrów do góry, poszłam po łopatę do odśnieżnia w końcu, ale zanim wróciłam, mąż przebił się już na szczyt.
Pewnie takie problemy załatwiłaby agresywna guma, taka kostka, prawie jak w leśnych pojazdach ...
Problemy z mokrym śniegiem skończyły się, bo przyszedł mróz, breja zamarzła, tak że następnego ranka "czołg" bez problemów wyjechał na górę. Mróz cisnął coraz mocniej, pewnie tak jak wszędzie, i coraz więcej ptaków przylatywało do naszej śliwki; pisałam już o sikorkach, kowalikach, dzięciołach ...
Mróz przygonił sójki, piękne ptaki, bardzo zaborcze, hałaśliwe, wszystko pierzchało, jak one pojawiały się przy zimowej spiżarni ...
Któż potrafiłby tak zestawić barwy, jakie możemy obserwować na tym ptaku?
Ciepły beżyk, który dominuje, i ten turkus na końcówkach skrzydeł, patrzę na nie i podziwiam za każdym razem, kiedy pojawiają się, dziś było chyba z siedem sztuk ...
Zebrałam się w sobie twórczo i trochę popracowałam przy "witrażyku" do drzwi łazienkowych.
Całość popełniona jest, niestety, na sztucznej szybie, bo te marketowe drzwi są tak skonstruowane, że zwykłe szkło nie może być użyte. Nie ma żadnych listewek przytrzymujących, tylko duża listwa dolna jest zdejmowalna i tylko coś wyginającego się może być włożone w otwór ...
Hm! nabzdyczony kogucik wpisany w bratki, które przypominają jakieś motyle, a może meduzy? będzie pasować do różnych, chatkowych, dziwnych rzeczy, fajnie filtruje wieczorem światło, na kolorowo ...
W klamociarni nabyłam kiedyś makramowe dziwadło, sama nie wiedziałam, do czego to może służyć, długo wisiało w kącie ...
... aż znalazło swoje miejsce, będzie przechowywać zapas papieru toaletowego.
Zasznurowałam jedną ścianę, tą przy drzwiach, od razu cieplej, kolej na następne ...
Chatkowe dni upływały bardzo spokojnie, chodziłam z psami na spacery ...
Psy szalały z radości, goniły się z zapałem, ale zawsze wracały z impetem pod moje nogi i nie raz zaliczyłam "orła" na śliskiej drodze, albo moje buty były za śliskie... patrzyliśmy razem na niebo o zachodzie, przepiękne, ale wróżyło tylko jedno ... nielichy mróz ...
Maksiowi rosną drugie zęby, a "stare" mleczaki trzymają się jeszcze całkiem nieźle, wygląda bardzo komicznie z podwójnymi kłami, jak otwiera pysk; prawie jak paszcza krokodyla ...
Poranki na Pogórzu bardzo mroźne, cały świat przymglony, w oparze mrozu, wcale nie ma dobrej widoczności ...
... prawie wcale nie widać kalwaryjskiego wzgórza ...
... a tu okolice Koniuszy, widok na Szybenicę. Ta nazwa pochodzi prawdopodobnie od szubienicy, która stała na szczycie góry i na której wieszano różnych opryszków, rzezimieszków, a także chłopów, którzy powstali przeciw panom, prowadzi tędy szlak niebieski z Przemyśla do Kalwarii, a spod lasu widać rozległą panoramę Pogórza .
W ten niedzielny, mroźny poranek zaczęły się kłopoty z "czołgiem", palił, ale chyba skrupione paliwo i zanieczyszczenia zatkały filtr, trzeba było go wymienić.
Po męża przyjechał syn, a ja zostałam palić w piecu, karmić ptaki i patrzeć przez okno ...
To mój punkt obserwacyjny, bardzo chcę zobaczyć to stado jeleni, które wychodzi na łąkę i zrzuca poroże ...
Mróz zatrzymał chyba zwierzęta w lesie, a może wychodzą nocą, liczę na to, że może wyjdą podczas odwilży ...
Wielką nadzieją napełnia mnie taki widok ...
... obudziła się biedronka ...
... i motyl też. Może wiosna już niedługo?
Mąż wrócił z filtrem, wymiana niewiele pomogła, pewnie pompa siorbnęła trochę zanieczyszczeń i potrzebny jest tu mechanik.
Dziś rano zaczęły się małe problemy z wodą, jakby lekko pompa przytykała się, najwyższy czas spuścić wodę z instalacji, bo mróz zaczyna włazić pod fundamenty chatki.
Ten pobyt na Pogórzu w duże mrozy pozwolił nam dostrzec rzeczy, które jeszcze trzeba dopracować przed następnym sezonem:
- podwójne okna na poddaszu,
- dalsze uszczelnianie ścian powrozem, bo wieje tamtędy jak licho,
- solidna uszczelka w drzwi, bo w szparach świeci słońce i przemrożona klamka łapie za ręce, a na zimę, na razie, kotara, coby zatrzymywała w chatce ciepłe powietrze,
- latem odkopać miejsce, gdzie rura z wodą wchodzi do chatki i solidnie docieplić -
- to na razie najpotrzebniejsze rzeczy, które dostrzegliśmy.
Podstawą zimowego życia w chatce jest jeszcze solidny zapas drewna, a także przygotowanie "czołgu".
Powrócimy tam pojutrze, bo trzeba ptakom uzupełnić jedzenie, a mrozy mają być jeszcze większe.
Dziś, w południe pojawił się nowy gość na śliwkowej spiżarni ...
... dzięcioł zielonosiwy, o ile nie mylę się, a na spacerze przyuważyłam rudzika, który zupełnie nie bał się nas ...
Było mi żal wracać, ale kiedy tylko wyniesie się od nas ten wyż rosyjski, wracam tam. Skończę sznurować ściany i będę wyglądać wiosny, szybko wróci na te łąki, a ja dam Wam od razu znać ...
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie, ciepła życzę, tego w sercach najbardziej, dziękuję za dobre słowa, za zaglądanie do naszej chatki, trzymajcie się ciepło, pa.
Jeszcze tylko Kopystańkę przemycę, no bo jak to bez niej?
33 komentarze:
Piękne ptaszki do Was przychodzą. Biedne te rudziki, kiedyś odlatywały, teraz coraz częściej zostają licząc na łagodną zimę a tu masz...
Zapachniało drewnem od Twojej chatki :))Kochana jakie witrazyki piękne poczyniłas..:) Wszystkie obejrzałam jak zwykle z zaciekawieniem..co tam nowego przybyło..Pozdrawiam z bieguna zimna..dzis znowu bedzie - 30 C....:(( !
Marysiu, podobno silny mróz będzie jeszcze przez 2 tygodnie! Przynajmniej tak mówili w radiu. Bardzo gustowny witrażyk poczyniłaś a i wieszadełko na papier pomysłowe :)
A co do wiosny, to masz rację, tylko jej patrzeć, u mnie w piwnicy hiacynt już wystrzelił, przeniosłam go do domu i od razu zrobiło sie weselej :)
Pozdrawiam cieplutko :)
Marysiu znów piekna opowieść...
po pierwsze - kogut i bratki śliczne, masz zmysł i zdolne rączeta :)
po drugie - bardzo podoba mi sie ręcznik z haftem ukraińskim ? łemkowskim ?
po trzecie - biedronki u mnie zimuja na karniszu, jest ich tam całe stado, nie wiem są takie duże jak mutanty, i kiedy w sypialni zapalamy światło aby sie położyć zaczynaja fruwac.... nie raz pacneły nas w twarz.... dla mnie dziwne...
a widoki masz przecudne...
pozdrawiam cieplutko bo na dworze mróz :)
Tam w chatce prowadzicie spokojne życie, zgodne z rytmem przyrody.
A ptaki do Was przylatujące - piękne.
Piękne wykończenia, hafty, witrażyki, ech nie każdy ma taki talent ...szybą w drzwiach mnie olśniłaś...mamy takie drzwi, do których nijak nie mogliśmy szyby włożyć i stoją sobie...Sąsiadom też paliwo zamarzło, dizelki mają niestety to , że muszą w ciepełku zimą...dwa dni odmrażali, ale w końcu odpaliło. Ptaszki kolorowe dodają zimie uroku...Pięknie sobie mieszkaliście.
Dzień Dobry Mario,
Mając taki kącik przy oknie można przesiedzieć tam całą zimę. Tyko dokładać do pieca i czekać aż białe zmieni się w zielone. Pozdrawiam, Ł
Ale pięknie. Zazdroszczę Ci tej ciszy i spokoju.
Ja bardzo lubię obserwować sikorkę, który często przesiaduje na sośnie pod oknami. Nieraz nie mogę się nadziwić jakie cuda wyprawia, by spod kory wydobyć robaczki. Nie mogę jej karmić, bo miastowe gołębie zaraz zlatują do jedzenia i biedulka musi uciekać.
Mam pytanko, czy masz jeszcze nasionka kiwano?
Pozdrawiam cieplutko (u nas -18)
Zima daje o sobie znać, właśnie wtedy wychodzą na jaw wszelkie problemy życia chatkowego w górskim terenie. Powoli wszystko zrobicie tak jak trzeba, by w jeszcze większe mrozy móc tam egzystować. Pochwała za piękny witrażyk. Trzymajcie się ciepło.
Pozdrawiam
aż mi się tęsknie zrobiło-pięknie macie:)
zima nadeszla, piekna na zdjeciach, taka najprawdziwsza..ciekawa jestem czy w takie mrozy mozna ogrzac chatke na tyle zeby czuc sie relaksowo.Pamietam w tamtym roku na Boze Narodzenie pojechalismy w gory portugalskie do domku z kominkiem, bylo tylko okolo zera i nie moglismy wytrzymac, po pierwszej nocy, ktora byla nie do przezycia wrocilismy do miasta. Z Twego opisu wynika,ze chatka nie jest szczelna wiec trudno ja ogrzac. A temperatury sa duzo nizsze. Ale jest tam u Ciebie tak pieknie, i pewnie chce sie zostac ...witrazyk bardzo ladny ..pozdrawiam serdecznie ...
No pięknie Marysiu, jako i u nas, witrażyk rewelacyjny, wyobrażam sobie te wieczorne refleksy. Twardziele z Was, ale dobrze tak pobyć troche w mróz, bo wtedy wychodzą wszystkie rzeczy, o których pojęcia sie nie miało. U nas na poczatku naszej przygody na Jaworzynach, zamarzła nam woda, rury były źle ocieplone, teraz po tylu latach, chyba już opanowaliśmy wszystkie niespodzianki i nawet drzewa mamy spory zapas :) Co do przygód samochodowych, mieliśmy ich tyle, że na palcach by nie zliczył, niedalej jak wczoraj, sąsiad zarył się w pryzmie śniegu, ściągnęło go z drogi, a ja jechałam za nim i tak musiałam z zakupami do chałupy na nogach iść, bo troche to trwało zanim sie wykaraskał. Idealne coś na papier do łazienki i w takich chatkowych klimatach, pozdrawiam gorąco, bo mróz srogi.
Piękną macie zimę, Marysiu, w takich okolicznościach przyrody to i mrozy mniej dotkliwe ;-) Moje panienki też uwielbiają szaleć na śniegu, cóz z tego, skoro u nas śniegu ani na lekarstwo, tylko skostniała gruda...
Kogutkowy witrażyk prześliczny, pasuje do Waszej chatki, tak samo jak makramowe "trzymadła". Piękni Wasi skrzydlaci goście, w dobrym miejscu macie chatkę, że już nie wspomnę o tym stanowisku przy oknie, z którego masz podgląd na okolicę i jej mieszkańców ;-)
Zazdroszczę...
Ściskam czule!
Piękna ta wasza chatka, aż wam zazdroszczę takiej chatki. A i ptaki do was przylatują. Witrażyki są po prostu prześliczne.
Oj cudnie u Ciebie, cudnie, a zegar z kukułka zupełnie taki sam jak ten, który dostalismy od naszej młodzieży na 25 rocznice ślubu :)
Niezła zdolniacha z Ciebie. Ten witrażyk z pewnością pięknie światełko filtruje. A o dzięciole zielonosiwym to w życiu nie słyszeliśmy a już wiemy... :-) dzięki Tobie. Życzymy tych jeleni na łące i jak poroże zrzucają. To musi być piękne widowisko. :-)
To zima u Was prawdziwa. Tu jakaś namiastka śniegu i tylko mrozisko wielkie. Piękne ptaszorki "upolowałaś". :))))
Marysiu zimowy krajobraz powalający tam u Was :)
Krzyśku, ten zielonosiwy pojawił się pierwszy raz; słyszę, jak krzyczy nad potokiem dzięcioł czarny, a rudziki rzeczywiście biedne, bo trafiły w takie mrozy jak u siebie, jadę dziś podrzucić im co-nieco, pozdrawiam.
Mona, najbardziej to żal mi tej zwierzyny, zaczęłam je podkarmiać, trzeba kontynuować, może mrozy pójdą precz, serdeczności.
Maniu, mam nadzieję, że nie spełnią się te prognozy, albo chociaż mróz zelżeje; rano, mimo tych temperatur, ptaki śpiewają; u mnie amarylis zaraz zakwitnie, pozdrawiam serdecznie.
Leptir, ten ręcznik to raczej huculski, przywieziony w prezencie dla koleżanki, z Kołomyi, ale jej nie pasował i zagarnęłam go ja; biedronki potrafią ciąć w skórę, jak co najmniej komary, serdeczności.
Antonino, gdyby nie ta zamarzająca woda w rurze, zostałabym, to wielka nauka na przyszły sezon, nie wolno lekceważyć zimy, cieplutko pozdrawiam.
Weszynosko, pierwsza szyba nieumiejętnie wkładana, pękła, dopiero po nauczce, następna siadła, a w markecie też nie umieli nam powiedzieć, jak to zrobić. Nasz "czołg" stoi na Pogórzu, czeka na odwilż, zamarznięty na amen, pozdrawiam serdecznie.
Łucjo, ja bym tak przesiedziała; prułam sobie sweter do przerobienia, trochę czytałam i pilnie patrzyłam na widowisko za oknem z ptakami w roli, ale mróz mnie zmógł, a raczej rurkę z wodą, cieplutko pozdrawiam.
Danusiu, a żywej duszy nie było w okolicy, rzeczywiście wielki spokój; kiwano? to chyba nie ja, nie miałam takowych, teraz dopiero poczytałam o tej roślinie, pozdrawiam serdecznie.
Wkraju, mrozy obnażyły słabe punkty chatki, każdym nieuszczelnionym otworem wciskał się mróz, będziemy powolutku wszystko robić, dzięki za pochwałę, pozdrawiam serdecznie.
Olqo, pewnie zatęskniłaś do swego Przytuliska, jest zasypane śniegiem?
pozdrawiam cieplutko.
Grażyno, w chatce ciepło, cały czas palone pod blachą, ale dużo ciepła idzie w komin; myślimy o małej podkowie i malutkich kaloryferkach w najzimniejszym kącie chatki, zalanych płynem niezamarzającym, musimy skonsultować to z fachmanem-hydraulikiem, a do tego wymiennik , coby ciepła woda też była, to ważne roboty przed nami; zostałabym, gdyby nie ta zamarzająca rurka z wodą, którą również trzeba ocieplić, pozdrawiam bardzo serdecznie.
Jolu, ciepły piec w takie mrozy to podstawa, z rurką zawalczymy, odmrozimy "czołg", jak przyjdzie odwilż, bo został na Pogórzu; żeby tylko nie zawiało przy kapliczce, to dojedziemy. Myślę, że wdrożymy się i my, to nasze pierwsze pobyty w mrozy, serdeczności na Jaworzynyślę, pa.
Inkwizycjo, oj dotkliwe, zwłaszcza jak pociągnie wschodnim wiatrem, łzy kapią z oczu na aparat fotograficzny, a ręce grabieją, wtedy szybciutka wracamy ze spaceru do chatki i ciepłego pieca; kiedy rankiem pijemy kawę, to mąż pyta: w klubokawiarni? - o, tak! i przystawiamy foteliki pod okno i patrzymy; pozdrawiam serdecznie i ciepło.
Moniko, kiedyś wcale nie myśleliśmy o zamieszkaniu w niej, a teraz chcemy ją przystosować i na zimę, ptaki przylatują do jedzenia i rzeczywiście jest ich mnogość, w końcu to teren chroniony, park krajobrazowy, serdecznie pozdrawiam.
Egretto, a mój dostałam od bratowej, bo znalazł swe miejsce na strychu, przygarnęłam go, serdeczności.
Naszapolano, a trzeba było trochę pokolorować nieciekawą, plastikową szybkę; a dzięcioła mamy jeszcze czarnego, duży jest, bardzo ciężko go sfotografować, bo płochliwy, może kiedyś; czekam na te jelenie, kilka lat temu udało nam się je zobaczyć, zczepiały się rogami, krążyły jak w walce, może teraz znowu uda się? serdeczności.
Magdaleno, i zima prawdziwa, i mróz najprawdziwszy; bardzo lubię obserwować ptaki na tym pniu śliwy, są kłótliwe, przepędzają się nawzajem, w zależności od wielkości, czasem kilka dzięciołów przyleci, albo sójek i awantura gotowa, pozdrawiam serdecznie.
Margarytko, a dosypało trochę, a potem zamroziło, pozdrawiam serdecznie.
Piękny blog,wprost oczu nie mogę oderwać. Od wczoraj leżę w szpitalu i nieco porządków na swoim blogu robię i tak buszuję po innych blogach. Trafiłem do Ciebie z bloga Joli. Uwielbiam go czytać i oglądać, daje mi mnóstwo energii i nadzieji na lepsze jutro.Ale Pani blog tez jest piękny. Cudne zdjęcia.Pozdrawiam bardzo serdecznie i z miła chęcią,jeśli mogę,dołączam do obserwatorów. Pozdrawiam, Grzegorz.
Ciepło piszesz, aż się nie chce wierzyć w -22 za oknem [ u mnie].
Oby do wiosny!
Patrząc na Twoje krajobrazy, tęsknię za taką zimą, ale równocześnie mam świadomość, że bez śniegu łatwiej.
Staruszka fiestunia, już od tygodnia w naprawie i Paweł musi pomykać do wsi (dojazd do pracy) na rowerze, co przy -20 nie jest zbyt przyjemne. Jednak w grubej warstwie śniegu, rower by całkiem ugrzązł i klapa ...
Twoje ptaszki mają na pewno grube, upasione brzuszki i pięknie ćwierkają o Tobie!
Takiego dzięcioła nigdy nie widziałam, może są bardziej płochliwe od czerwonoczapkowych? Nasz chuligan wyrąbuje kolejną dziurę pod dachem.
Twój witraż ma w sobie niesamowitą energię, chyba nawet trochę ogrzewa chatę! A kogut, to piękny symbol zwycięstwa światła nad ciemnością.
Zdrowia, ciepła i szybkiej reanimacji "czołgu"!
Ten witrażyk to tam i spowrotem? Ten sam z obu stron? Czy dwa? Zachwycające i tak pasują do bratkowej łazienki. A pod oknem przy fotelu skrzynia wyprawna?
Cieszę się, że sznurowanie pomaga i że piszesz o planowanych rozwiązaniach na zimowanie bo zima w takiej chacie, w pięknym terenie, ma nie mniej uroków niż inne, zachwalane powszechnie pory roku. Pozdrawiam mroźnie ale serdecznie
Witam piękne, Grześku, w naszej chatce, a ja zaglądam do Ciebie od dawna, od kiedy pojawiłeś się w ulubionych Joli, podziwiam Twoje prace, byłam z Tobą na kiermaszu i bardzo przeżywam kolejne wizyty w szpitalu, bez słów z mojej strony, ale z ciepłymi myślami. Dziękuję serdecznie za miłe słowa, właśnie takie napędzają mnie do zrobienia kolejnego wpisu, podzielenia się Naszym Pogórzem, widokami, tym, co lubimy; pozdrawiam Cię serdecznie, dużo sił życzę i wszystkiego dobrego.
Gaju, jak miłe mi są Twoje słowa, chyba już każdy zaczyna tęsknić za wiosną, psy wychodzą na chwilkę i wracają szybciutko, kot tak samo, tylko ptaki chowają łapki w nastroszonych piórkach; pozdrawiam Cię serdecznie i cieplutko.
Magdo, dokładnie tak, ze śniegiem ładniej, choć trudniej; ubieraj ciepło Pawła, bo mróz na rowerze dokucza bardzo, ja wczoraj, rankiem widziałam gościa pomykającego na skuterku przy -28, pewnie ten motorek gdzieś-tam wyjechał spod niego, a on tak pozostał; rzadko można zielonosiwego spotkać, może nie taki liczny; jejku! symbol zwycięstwa ten kogut, żeby tak pomógł wyż rosyjski zwyciężyć; "czołg" ma się dobrze na podwórku u Janka, pewnie postoi tam do odwilży, bo kto przy takim mrozie będzie coś przy nim robić?
ciepełko nad Drawę ślę, serdeczności i pozdrawiam, pa.
Pellegrino, tylko z jednej strony, prześwituje na drugą, naskrobałam te-niby bratki, coby jakoś nawiązać do wnętrza, jakoś; skrzynia wianna mojej mamy, malutka; przy przyłożeniu ręki do belek, czuje się, którędy wieje mrozem, a po uszczelnieniu jest lepiej, trzeba tak przejść cały dom, a zima tam cudna, cieplutko pozdrawiam.
Popatrz, a wyglądają tak cudownie różne i namalowane z duszą a nie naskrobane.
Skrzynia wianna - ach! jak to brzmi !! "Oloboda, nie wytzymom, wszystkie majom a jo ni mom".
Zima tam cudna, to się u Ciebie widzi i czuje
Pellegrino, też to u nas śpiewali na wiejskich weselach; a zima coraz ładniejsza, pewnie żal będzie, kiedy odejdzie, serdeczności.
A jak spisuje się kanalizacja ? Nie zamarza Wam szambo ? Już wiemy, że ten wyż będzie uparcie stał nad nami i sporo nam "namiesza".
Świetny witraż zrobiłaś, artystko miła ! Bardzo mi się podoba !
Aniu, kanalizacja w porządku, tylko wodę zaczynało łapać i trzeba było spuścić z instalacji, żeby nie rozsadziło, trzeba ocieplić pewne fragmenty fundamentu, sporo jeszcze przed nami; kolorowa szybka trochę lepiej wygląda, dzięki; pozdrawiam serdecznie i ciepło.
A jak z ociepleniem tego domku? Ja jakoś nie mam zaufania do takich miejsc :P
Prześlij komentarz