wtorek, 14 lutego 2012

Zabrałam kurom gniazda ...

.... przyszedł kiedyś do mnie, do mojej pracy, znajomy i mówi: Wiesz, widziałem fajny mebelek, ja nie mam gdzie go postawić, może byś zobaczyła, ale ... niosą się w nim kury ...- to było pewnie z 10 lat temu.
Zaszłam do do tego domu, w szopie stał "mój" mebelek, z wyokrąglonymi drzwiczkami, szufladkami, na półkach gniazda, na innych narzędzia, smary, oleje, a cały blat pomazany jakąś czarną mazią ...
W drzwiczkach brakowało szybek, fajne były, takie fazowane szkło, ale całość nie była jakoś specjalnie zniszczona, wzięłam za parę groszy ...dołożyli mi jeszcze owalną ramę, trochę wyszczerbioną, bo mebelek okazał się być toaletką z lustrem.
Lustro zniszczone mocno, trzeba było je srebrzyć na nowo, ale szkło też fajne, takie z fazą dookoła, nie dowiozłam go w całości do domu, tyle przetrwało, i pękło na pół na pace samochodu ... jejku! jak było mi żal!


Długo nad nim pracowałam, bo to twarde drzewo, pewnie dąb, te czarne plamy na blacie za bardzo nie chciały zejść i wtedy jeszcze nie miałam pojęcia o woskowaniach, przecieraniach, olejowaniach; pomalowałam lakierem Levis w ciemnym kolorze, żeby wszystko ujednolicić, a przede wszystkim odciąć śmierdzące wnętrze szafki, które mimo szorowania, woniało dalej ... malowanie pomogło ...


Po obu stronach szafki były jakieś podwyższenia z szufladką i dziwne, puste miejsca w ramce, koleżanka z firmy kamieniarskiej dorobiła mi marmurki do włożenia w brakującą powierzchnie, wszystko nabrało wyrazu ...


... a pan szklarz dorobił lustro do ramy, której wkleiliśmy brakujące fragmenty, a do szafki wstawił szybki z trawionego szkła, mówił mi, że to stare, niemieckie szkło i zainkasował więcej, niż ja za szafkę, a niech mu tam!
I tak sobie stoi ten mebelek w naszej sypialni, w przepastnych półkach trzymamy dokumenty, zdjęcia, różne inne szpargały, szufladki kryją drobiazgi; chyba zrobił tę toaletkę solidny rzemieślnik, pewnie i nas przeżyje...

A za oknem Ponury Gustaw wybiera się na łowy ...


... łazi po pergoli, straszy ptaki, strąca śnieg ...


Kiedyś rano wyszłam dorzucić ptakom do karmnika, wśród iglastych, zielonych gałęzi napotkałam czyjś wzrok, jeszcze bardziej zielony, a to Gutek, tam też się zasadza. I chcę Wam powiedzieć, że kilka dni temu przyniósł pod drzwi na tarasie dużego ptaka w pysku, wyskoczyłam do niego, ptak zaczął krzyczeć, krzyknęłam i ja, wypuścił go z pyska, a ptak rzucił tylko piórami i uciekł na drzewo. Tego kosa zauważyłam, a ile nie widzę ... rozbójnik jeden ...


Wrony też przylatują co rano do ogrodu, i sroki ... jak one z wysoka potrafią zauważyć, że coś tam leży i nadaje się do jedzenia... przylatują takie oszronione, spopielałe od mrozu, myślę, że każdy porwany kęs pozwala im przetrwać następną noc.


Wczoraj pojechaliśmy z synem do chatki, o jeden dzień za późno, wszystko było zjedzone, a sikorki czekały ... skoro tylko wystawiliśmy jedzenie, od razu pojawiły się dzięcioły, i sójki, i kowaliki zsuwały się po pniu głową w dół ...


... tu na kawałku słoniny w zupełnej zgodzie dzięcioł i sikorka i wcale sobie nie przeszkadzają.
Pisałam ostatnio, że w chatce coś tak fajnie pachnie owocami.
Stało sobie pod blatem wino jabłkowe, domowej roboty, dobre w rozcieńczeniu z wodą mineralną przy upałach, albo na grzańca ... mróz wypchał je przez korek, jak i dwie inne butelki wina na stojaczku, zakupione gdzieś na Słowacji, a butelka cała .. wstawiliśmy to wszystko do miski i niech czeka na rozmrożenie ...


Czuło się pod chatką cieplejsze tchnienie, śnieg odbijał słońce i wcale nie marzły ręce, ale "czołg" stoi nadal, jednak pompa paliwowa będzie do czyszczenia, trzeba go podholować do domu, może na "2" pojedzie trochę po równym, na więcej nie pozwolą obroty.


Wszędzie tropy zwierząt, wydeptane ścieżki, przy drodze rozgrzebane łachy śniegu i wyjedzony zielony barwinek, pewnie sarny tam ucztowały ...


Syn podążył do góry sam, bo ja przecież jeszcze muszę zdjęcia popstrykać, a trochę łapie mnie zadyszka w tym kopnym śniegu ... i powoli sunę za nim.


Byliśmy dziś z Bigosem u weterynarza, boli go brzuszek, wymiotuje, jest smutny, śpi, myślałam, że to jakaś niestrawność i przejdzie mu, na razie są zastrzyki, dużo spokoju, oby mu się poprawiło.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie, dużo słońca życzę i dzięki za wszystkie dobre słowa, pa.




38 komentarzy:

Anonimowy pisze...

zima na całego jak widać

Pięknego, radosnego Walentynkowego dnia życzę Ci.. oby zawsze nosić w swoich sercach radość i miłość

Ania pisze...

Maryś, mebelek cudny. Pięknie go wyrychtowałaś.A Gutek to słodki łobuziak, ale co poradzić na zew natury. U Ciebie Pogórze w śniegu, a u mnie szarobura Warszawa. Pozdrawiam cieplutko. Ania:)

Antonina pisze...

Toaletkę pięknie wyszykowałaś. A zima, mam nadzieję, już zelżeje.

Leptir pisze...

Marysiu taki mebelek to skarb... jak można nie szanować takich cudowności.... a w waszej sypialni znalazł przytulisko....
pokazujesz takie piekne widoki że zaczynamy z mężem myśleć o kupnie jakiegoś drewnianego domku w twoim województwie.... ogladam propozycje i byc może bedziemy kiedys sąsiadami :)))
a gdybyś usłyszała o takim domku do kupna to prosze o informację, jeżeli nie sprawi ci to kłopotów...
javelinsdc@wp.pl

pozdrawiam serdecznie

domowa kurka pisze...

niezła ta kuzra szafka...niezła... miała szczęscie, ze trafiła do Ciebie Marysiu...reszta oczywiście przepiekna...

vinniczek pisze...

Śliczny Kawał Drewna :-) Jestem oczarowana...
Za Bigosa trzymam kciuki!!!

Inkwizycja pisze...

Marysiu, jak mi napisałaś w komentarzu o Maksiu, to cały czas o nim myślę. Mam nadzieję, że tylko zjadł coś niezdrowego, moja starsza sunia często ma takie niestrawności, podaję jej węgiel lekarski, przechodzi samo po kilku godzinach. Pisz, czy mu się poprawiło.
Myślę, że kurki nie rozpaczały po stracie szafeczki, a Ty ją o wiele bardziej doceniłaś, bo jest cudowna! Wyobrażam sobie, ile dla tej cudowności musiałaś pracy włożyć, no ale jest efekt ;-))
Historią z winem mnie rozbawiłaś. Dobrze, że korki wyszły ;-))
Przesyłam całusy od Walentego, życzę dużo miłości i czułości na co dzień, ściskam!

grazyna pisze...

Ale mialas mnostwo roboty ale szafka teraz "wyglada" ! JA jak zwykle zachwycam sie chatka i calym jej otoczeniem, rozumiem ,ze Leptir zakochala sie w Twoich terenach...a zima na Twoich zdjeciach ciagle piekna! szkoda niech jeszcze pobedzie. Pozdrawiam z karnawalowych Andow.

Anula pisze...

Toaletka cudeńko, kosztowała wiele pracy ale jaki efekt! Warto było. Bigosowi zdrówka życzę, a Tobie ogromnego Walentynkowego Serducha!!!Sama też biorę się za pisanie posta bo zaległości mam że ho ho.

Szczypta Kasi pisze...

Piękna ta toaletka. Czasem warto popracować nad starociem.

Go i Rado Barłowscy pisze...

Cudny ten kurnik, macie szczęście, że udało się go Wam odkupić... Wielu ludzi nie wie, co ma, nie szanuje tego, ale jak sprzedać, to absolutnie nie!
Dobrze, że trafiło się toaletce drugie życie.

A nam dziś właśnie obiecano na wiosnę stuletni, drewniany dębowy warsztat stolarski. Hura!!!!!


Pzdr.

mania pisze...

Ciekawe, czy tak zacne lokum miało wpływ na jakość jaj :)
Jak dobrze, że nie zapominasz o ptaszkach, na szczęście mróz już trochę odpuścił i zapowiadają odwilż!
Mam nadzieję, że Bigosik szybko wróci do formy,
serdeczności :)

Stanisław Kucharzyk pisze...

Koty to dranie... i psy na ptaki;-) Naszej Kizi założyliśmy obróżkę z dzwoneczkiem, dzięki czemu nie ma szans na ciche podkradanie się. Na razie to pomaga, ptaki jakby na czas ostrzeżone, ale może to tylko brak wprawy naszego sierściucha

Aleksandra Stolarczyk pisze...

no to kury straciły swojego Hiltona-a toaletka pięknie wyeksponowała swoje ekskluzywne wdzięki.
Już teraz wiem co zastanę na wsi- u nas będzie pachniało porzeczkami:)

Joanna pisze...

masz talent do przeróbek ... piękny mebel wyszedł

wkraj pisze...

Mój znajomy tez ma dobra rękę do odnowienia takich zabytkowych mebli. Podziwiam jego salon, wszystko odnowił w jednej kolorystyce, tylko fotele dał do tapicera, bo to już wyższa sztuka zrobić takie obicia.
Zdjęcie kota świetne te z oczami w stronę aparatu. Poza tym piękną zimę
pokazujesz.
pozdrawiam

Mateus pisze...

Bardzo ładny, solidny mebel. Swego czasu żona "czaiła się" na podobny na Allegro, ale niestety- sprzątnęli sprzed nosa.To istotnie dębina. Tak na przysłość- Takie i podobne plamy można spróbować usunąć kwasem szczawiowym (po wyschnięciu -lekko przeszlifować).Co do lustra-większe tafle szklane zawsze należy starać sie przewozić w pozycji pionowej.
No i cóż- piękna ta Wasza okolica- jak zwykle co tydzień zwiedzam ją z
Wami:)
Pozdrawiam

kyja pisze...

piękny mebel - dobrze,że z kurnika trafił do Waszej sypialni :)
trzymam kciuki za zdrowie psa!
pięknie tam macie!
pozdrowienia!

jola pisze...

Niezłą perełkę znalazłaś, ta toaletka jest cudna, życze dużo zdrowia Bigosowi, mam nadzieję, że już z nim lepiej, u nas zima też trzyma, byle do wiosny, pozdrowienia ślę.

Natalia z Wonnego Wzgórza pisze...

Mam nadzieję, że Bigos wyzdrowieje!
Co do toaletki, to bardzo zazdroszczę, bo jest piękna. My w naszej sypialni mamy jak na razie mebelki, które są jeszcze mebelkami z mojego dzieciństwa, co prawda stylizowane na lata czterdzieste i drewniane, ale jest w nich za mało miejsca dla nas dwojga, a nawet dla mnie samej. Mam nadzieję, że uda nam się też uzbierać piękne starocie do naszego pokoju.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Agatko, zima nie odpuszcza, dzięki za życzenia, i dla Ciebie wszystkiego dobrego, pozdrawiam.

Aniu. Gutek ma pełny brzuch i jeszcze poluje, bandzior jednym słowem, serdeczności.

Antonino, żeby tylko nam nie dosypało ponad miarę, pozdrawiam cieplutko.

Leptir, nie każdy lubi takie klamoty; piękne zamierzenie podjęliście, oczywiście, w miarę możliwości, jak coś wpadnie mi w oko sensownego, dam znać, pozdrawiam Was serdecznie.

Kurko, nie masz mi za złe, że zabrałam gniazdowisko, gospodarz miał im zrobić nową półkę, serdeczności.

Vinniczku, a wcale nie był piękny ten kawał drewna, odstraszał, miałam noc czuwającą przy Bigosie, nie wygląda to dobrze, pozdrawiam cieplutko.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Inkwizycjo, nie jest dobrze, to nie jest niestrawność, tylko coś z nerkami, Bigos rano przeszedł różne badania; muszą być zawsze jakieś kłopoty, serdeczności.

Grażyno, bo Pogórza są piękne, i widzę, że tęsknisz za zimą, no tak, to są ostatki, pozdrowienia za wielką wodę ślę.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Anulko, jakże cieszę się, widząc Cię tu, Bigosowi zdrówka potrzeba, bo jest niedobrze, dzięki za serducho, wszystkiego dobrego, pozdrawiam cieplutko.

Kasiu, dzięki, zawsze warto, bo teraz takich rzeczy nie uświadczysz, pozdrawiam.

Go i Rado, na początku odstraszał, a potem było tylko lepiej; to musicie mieć pomieszczenie na taki warsztat, to skarb niemożebny, pamiętam te gwinty, ściski, wszystko drewniane, serdeczności.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Maniu, no mogły się zestresować i przestać nieść; nie wiem, co będzie z Bigosem, ma kłopoty z nerkami, wysoki poziom mocznika, robili mu usg, prześwietlenie, bo myśleli, że coś zablokowało jelita, ale badanie krwi pokazało; płuczemy go kroplówkami i zobaczymy za kilka dni, co dalej, pozdrawiam cieplutko.

Krzyśku, nasz miał kolejno dwie założone, być może nie za ciasno, przetrwały tylko kilka dni; spróbujemy jeszcze raz na wiosnę, przy lęgach piskląt, pozdrawiam.

Olqo, tak, w tej toaletce na pewno było im fajnie, dobrze, że znajomy ją wypatrzył; przy takich mrozach to i porzeczkowe może wypchać z butelki, a jakże! pozdrawiam.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Joanno, zbyt dużo przerabiania nie było, tylko raczej szorowania, dzięki i pozdrawiam.

Wkraju, prawdę mówiąc, to ja nie mam żadnego pojęcia, całe odnawianie to solidne szorowanie, potem warstweka nieświecącego lakieru, a Gutek leży teraz na oparciu kanapy, patrzył w karmnik i chyba już śpi, pozdrawiam serdecznie.

Mateus, u Ciebie, jak zwykle, bardzo solidna porcja dobrych i praktycznych rad, dziękuję, lustra było mi bardzo żal, za późno; pozdrawiam serdecznie.

Kyja, widziałam parę rzeczy po takich szopach, ale gdzie to trzymać, powierzchnie do tego są potrzebne; dzięki za kciuki, przydadzą się bardzo, bo Bigos bardzo osłabiony i na kroplówce, serdeczności.

Jolu, a trafiło się jak ślepej kurze ziarno; potrzebne zdrowie Bigosowi, bo słabiutki, przyśpieszony oddech, już myślałam, że ma to samo, co Maksio, ale to wysoki poziom mocznika i objawy kwasicy, kroplówki zlecone mu dajemy, jakoś trzeba mu pomóc, serdeczności na Jaworzyny ślę, pa.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Wonne Wzgórze, i ja mam taką nadzieję; jakby można było, oddałabym mu kawałeczek swojego zdrowia; trzeba pytać o starocie wśród mieszkańców, czasami można trafić na fajną rzecz, albo klamociarnie przeszperać, pozdrawiam serdecznie.

Kamphora (EcoGypsy) pisze...

Toaletka swietna...
A takiej zimy bardzo mi brakuje! ;)
pozdrawiam
Aldona

Magda Spokostanka pisze...

Zdrowiej Bigosie, zdrowiej!
Toaletka wspaniała! Nie macie tam jakiejś stodółki na inne kurniki, budy dla psów, kojce dla prosiąt, itp. Mogłabyś założyć malutkie buszowisko dla kochających starocie :)
Mój ojciec kupił kiedyś na wsi fragment serwisu miśnieńskiego. Wyszczerbiony półmisek był psią miską, ale reszta stanowiła rodzinną zastawę stołową.
Trzymaj się Marysiu! Niech choróbsko szybko pójdzie precz!

Jolanta Błasiak-Wielgus "olfa" pisze...

Piękna ta toaletka, kiedyś w jednej z kieleckich wsi widziałam podobną z wykrojonym w blacie miejscem na miednicę, umywalka taka.
Dużo zdrowia dla Bigosa.
Pozdrawiam Cię serdecznie, Mario.

Krystynka w podróży pisze...

Wszystko u Ciebie Mario pod białą pierzynką, więc i ptakom głodno. Bo już chyba nie chłodno, zdecydowanie pocieplało i w dzień i w nocy - przynajmniej u mnie.
Lubię rzeczy które się udało uratować i maja swoją historię ale jakoś w tej materii nie mam sukcesów. Ale nie mam też pojęcia o woskowaniach, przecieraniach, olejowaniach - gdzie się tego można nauczyć?

Anonimowy pisze...

Kurkom taki mebelek absolutnie nie potrzebny, a Ty zrobiłaś z niego cudeńko!!! Trochę pracy włożyłaś, prawda? ale warto było, jest przepiękny! Smutno mi z powodu Bigosika, ale będzie wszystko dobrze, musi być. Zdrowiej Bigos, zdrowiej:) Pozdrawiam cieplutko i miłej i spokojnej nocy życzę:)))

Ataner pisze...

Marysiu, jaka piekna zima u Was, taka prawdziwa!
Zwierzyniec uroczy, Gutek jak przystalo na przawdziwego drapieznika tropi stworzonka aby cos pozrec:)
Ja bardzo lubie stare meble, Twoja toaletka to prawdziwa perelka, az trudno uwierzyc, ze u kogos sluzyla jako kurnik.
Twojej psince zycze szybkiego wyzdrowienia, usciski:)

amelia10 pisze...

Piękny mebelek wyczarowalaś, istne cudo! Taka toaletka tez mi sie marzy. Ale może kiedyś. Na razie pracy jak zwykle ogrom u mnie.
Ale najważniejsze,że zima już odpuszcza.
Dobrze,BO mrozy prawie mnie wykończyly.
Serdecznie pozdrawiam.

Mona pisze...

i takim sposobem uratowałas od zapomnienia..a raczej od niechybnej śmierci mebel..świetny!

Ja juz zimy mam dość..wygladam wiosny..Pozdrawiam

Joanna Wilgucka-Drymajło pisze...

Piękna toaletka. Mam podobną tylko z trzeba lustrami. W tym miejscu w którym masz "wkładki z marmuru" powinno być prawdopodobnie szkło - takie kwadraty ze szlifowanymi krawędziami. Moja takie ma. Można pod spód wkładać obrazki:)

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Aldono, nie chciej takiej zimy, zaczyna nas zasypywać, serdeczności.

Magdo, nie mamy stodółki, a jeśli byłoby buszowisko, to pewnie nic nie sprzedałabym, bo byłoby mi żal, bo mnie by się przydało; ale bajer, psia micha z miśnieńskiej porcelany; Magdo, strasznie żal mi Bigosa, na razie jestem na etapie fontann z moich łez, bo wszędzie są wspomnienia i jego ślady, był taki młody, ponad 3 lata, a jeszcze tyle mógł nas cieszyć; serdeczności ślę nad Drawę, pa.

Olfo, a bywały takie, pamiętam umywalkę z podstawówki, tą Twoją z kieleckiego pewnie ktoś przysposobił, serdeczności.

Pellegrino, ja też nie mam pojęcia o tych rzeczach, ale czytuję blogi i dziewczyny robią takie cuda z mebelkami, może kiedyś spróbuję, cieplutko pozdrawiam.

Guga, tak właściwie to wojowałam z papierem ściernym, szorowaniem wnętrza, aby pozbyć się kurnikowego zapaszku i warto było, pozdrawiam Cię serdecznie.

Ataner, boję się o populację kosa w ogrodzie, ma ich Gutek trochę na sumieniu; serdeczności za wielką wodę ślę, pa.

Amelio10, i u nas odpuszcza,
temperaturka bardzo znośna, tylko sypie mocno; uporaj się a robotami, a takie różne przedmioty same wejdą Ci w rękę, serdeczności.

Mona, a służy nam wielce, nawet czasami przejrzę się w lustrze; Ha! zima wcale nie odpuszcza, pozdrawiam cieplutko.

Joanno, ja właściwie to nie wiedziałam, co tam włożyć, a przede wszystkim, co tam kiedyś było, to koleżanka mi podpowiedziała i, mam nadzieję, nieźle to wygląda; tak, grube szkło też dobre, pozdrawiam Cię serdecznie.

Anonimowy pisze...

Moja teściowa miała toaletkę z takim wgłębieniem. U niej leżało tam szkło, a pod nim koronkowa serwetka.
Ten marmur bardzo dobrze wyglada. Marysiu Pracowita, masz wspaniałą wyobraźnię. Większośc ludzi nie zwróciłaby uwagi na taki zniszczony mebelek, nie wierzyliby, że można przywrócić go do życia. Biedny Bigos, wiem, co to choroba nerek u zwierząt - moje stare koty na to chorowały. Trzymam palce za zdrowe nerki !
Pozdrawiam serdecznie !

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Aniu, jesteś drugą osobą, która mówi mi o tych szkłach, nawet o taki wypełnieniu nie pomyślałam; nie ma już Bigosa, zwinęło go w 2 dni, a ja nie mogę przyzwyczaić się do jego nieobecności; pozdrawiam Cię serdecznie.