środa, 8 sierpnia 2012

Na zielonym szlaku ...

... ranek wstał rześki i słoneczny.
Spacer z Miśką prawie u stóp Szrenicy.


Widać tylko Końskie Łby, malownicze skałki pod szczytem.
Na parkingu za kratami, "ludzie z żelaza", trochę niesamowici, trochę straszni ...



Po śniadaniu podjechaliśmy "czołgiem" pod wyciąg ... tylne, prawe koło dalej blokowało, aż śmierdziało palonym klockiem hamulcowymi ... panowie orzekli, że to pewnie ręczny blokuje, nie zaciągać, może potem puści ...
Przy schronisku, na Szrenicy ruch ... odbywa się maraton karkonoski: około 500 uczestników, trasa od dolnej stacji przez Łabski, Śnieżne Kotły na Śnieżkę i z powrotem pod Szrenicę, w sumie 44 km, trzeba to zrobić w ciągu 7,5 godziny.


My ruszyliśmy zielonym szlakiem, tam mniej ludzi, a my z psem ...
Dużo pomostów, wszędzie ciurka woda, zmyślnie odprowadzana ze ścieżki przez kamienne koryta ...


W oddali schronisko pod Łabskim Szczytem, dymek z komina mówi nam, że tam są ludzie ...
Ścieżka, ułożona z kamieni zmienia się w skalne rumowisko ...


Głazy coraz większe, wręcz bloki skalne, więc Miśka na ręce ... niebezpiecznie, w takich warunkach lepiej mieć wolne ręce, a i Miśka ciężka, nieśliśmy ją zmianę ... odpoczynek na ciepłych skałach ...


Pod ścianą jeszcze leży śnieg ...


Z drugiej strony dotarła grupa Czechów, nieśli na rękach małego, białego pudla, zapytaliśmy, jak tam dalej ... bloki skalne jeszcze większe ... za chwilę nadszedł inny turysta i mówi, że ktoś idzie z drugiej strony z wilczurem i ma spore problemy ...trzeba zawracać z ciężkim sercem.
Trzeba coś zostawić na przyszły rok, pójdziemy górą, i nie w dniu zawodów.


Tymczasm pierwsi zawodnicy już docierają na metę pod schroniskiem ... na koszulkach białe, solne wykwity ... podziwiam i chylę czoła przed nimi, człowiek maszeruje i męczy się, a co dopiero biec.
Jakaś paniusia mocno zbulwersowana tym, że my śmiemy iść tu z psem, jakieś niegrzeczne komentarze, dopiero córka wyjaśniała jej, że to szlak turystyczny, i każdemu wolno tu wędrować.


Jedni leżeli pokotem w trawie ...


... inni w trawie przy ławeczce - miłości ma, Miśka odpoczywała ...


I my posiedzieliśmy trochę, ale już czas w dół, bo potem, jak wszyscy ruszą do wyciągu, to będzie ciasno ...
Miśka przespała na moich kolanach całą drogę w dół, tak była zmęczona ...
Na nosie miałam okularki, takie małe, lenonki ... słońce opaliło nas przez cały dzień mocno ... kiedy zdjęłam je i spojrzałam do lustra, zobaczyłam misia pandę, białę otoczki wokół oczu, dziś już lepiej, opalenizna przyblakła.
Niestety, koło nie puściło, było wręcz coraz gorzej ... dobrzy ludzie skierowali nas do warsztatu w drodze na Świeradów ... Biała Dolina czy Woda, jakoś tak ... nie liczyliśmy zbytnio na pomoc, sobota, popołudnie ...
 ale byli młodzi chłopcy, zdjęli koło, okazało się, że część klocka gdzieś tam wpadła i blokowało... wyciągnęli, podrobili, coś podspawali i można jechać dalej ... dzięki wielkie, chłopaki.

A wieczorem sobotni koncert nad koncertami, zjechało mnóstwo ludzi, plac zabity od sceny po bramę ...
Mikroklimat z trzonem Naszej Basi Kochanej, Basią Sobolewską i jej mężem, Stanisławem Szczycińskim, Jerzy Filar z nieśmiertelną Sambą Sikoreczką, Artur Andrus napisał mu parę nowych, zmyślnych zwrotek ... Elżbieta Adamiak, Małgosia Cichocka z mężem Adamem ... dowiedzieliśmy się przy okazji, że to właśnie Adam Cichocki stworzył piosenkę, śpiewaną na każdym rajdzie "Lato z ptakami odchodzi" ... człowiek wielkiej skromności ...wszyscy sobie podgrywają, przyśpiewują w chórkach i widać, że bardzo się lubią.
Następnie Wolna Grupa Bukowina, przywieźli ze sobą irlandzkiego przyjaciela, barda, który przygrywał im na gitarze .. a potem zaśpiewał ... matko święta! co za głos ... jak dzwon!
Przetłumaczył piosenki bukowińskie na angielski i śpiewa je teraz po irlandzkich pubach ... Bukowina ruszyła w świat.
Swoisty fenomen z tej Bukowiny, od ponad czterdziestu lat śpiewają prawie te same piosenki i ciągle ludzie dla nich przychodzą ... wszyscy śpiewają Majstra Biedę, i Sielankę o Domu, i Bukowiny ...
Sporo po północy Ola Kiełb z byłymi muzykami SDM-u, albo z muzykami byłego SDM-u, sama nie wiem, jak to nazwać ... coś tam się wydarzyło, porobiło i już nie grają razem z Myszkowskim, a szkoda ... i chyba nie mają na razie pomysłu, co dalej.


Wracaliśmy do domu strasznie długo, podgórzem wszystkich naszych gór, raz z jednej strony granicy, raz z drugiej ... Tatry chcieliśmy zobaczyć ...
Po drodze padały deszcze, ruch na drodze niesamowity, wypadki ... zakopianka zakorkowana już w stronę Krakowa ...góry, niestety, przymglone, nie było dobrej widoczności ...



A po stronie słowackiej spokój, mniejszy ruch na drogach, i jakby ładniejsze domy niż na naszym Podhalu, tuż przy głównych trasach.
Zjedliśmy knedliki z gulaszem węgierskim i w drogę, już prosto do domu ... przyjechaliśmy tuż przed jedenastą w nocy.
I gdyby tak grubą krechą podkreślić nasze wrażenia z wyjazdu, to jesteśmy mocno zauroczeni Dolnym Śląskiem, górami, niesamowitą atmosferą giełdy "Pod Ponurą Małpą", ludźmi o nieco innej wrażliwości na świat, muzyką niespotykanej "łagodności" ...
Ino strasznie do Was daleko, zrobiliśmy blisko 1600 km, dużo więcej na powrocie, a ostatnio machnęliśmy tyle po Rumunii ... ale nie odstrasza nas to, jak Bóg da, też chcemy pojechać w przyszłym roku ... tyle naszego!
Ugryzienia po meszkach prawie wyleczone, zostały mi jeszcze siniaki pod kolanami, kiedy w panice siadałam na pojedyncze krzesełko na Śnieżkę ... może kiedyś oswoję ten strach przed wysokością.


Pozdrawiam wszystkich serdecznie, dziękuję za odwiedziny, za dobre słowa, za Wasz czas, poświęcony mojemu pisaniu, wszystkiego dobrego, pa.





9 komentarzy:

ankaskakanka pisze...

A wiesz Mario, jaki spokój jest w Kotlinie Kłodzkiej w Pogórzu Bialskim, zwanym Bieszczadami Tego rejonu. Spokój, spokój i tylko trochę Czechów chodzących. W przyszłości polecam pasmo Kowadło, Czernicę i Przełęcz ( nie pamiętam jaką, napiszę o tym w poście). W sumie droga od Bielic do Nowego Gierałtowa tyle, że szczytami.
Rejony, które pokazujesz są mi doskonale znane. Moja Kasta w wieku 4 miesięcy szła z nami na Śnieżkę i to czerwonym szklakiem, teraz spotkałam Frytka małego białego piesiunia, który dreptał z państwem na Śnieżnik i z powrotem. Zobaczyłam u nich fajne, plastikowe, składane poidło dla psów, muszę takie kupić Kastusi. Buziaczki

Unknown pisze...

O Boziu! Jak ja tam dawno nie byłam! Pojechałoby się, pojechało. Pod Szrenicę, do Szklarskiej...Ech!
Ściskam
Asia

mania pisze...

Dzielna Misia :)

Tenia pisze...

Witaj Mario
Piękną wycieczkę zaliczyliście.
Dawno nie byłam w Tatrach,przypomniałaś mi jak miło wędrować wśród gór.
A śpiew rozbrzmiewający w górach dodają im tylko uroku.
Pozdrawiam serdecznie.
PS.A ludzie z żelaza naprawdę wywołują sprzeczne uczucia.Pamiętam,że kiedyś postawiono jednego w Gorzowie wlkp.Toczyła się później prawdziwa wojna między zwolennikami posągu a ludźmi którzy chcieli pozbyć się figury.Niestety nie wiem jak skończyła się ta bitwa:))

Mażena pisze...

Marzę aby tam być.. Miśka to jakieś cudo a nie pies, no sunia !

La vie est belle i ja tez pisze...

Piesowi nalezy sie nagroda!!!
Serdecznosci
Judith

Krystynka w podróży pisze...

Piękna wyprawa, jak wszystkie wasze. Góry wszędzie cudne, podobne a różniste ale Sudety pamiętam najbardziej

Ania z Siedliska pisze...

Ach, Szrenica I Hala ! Ilez lat jeździłam tam na nartach ! Sporo siniaków zebrałam na Loli ale co to były za czasy ! Łza się w oku kręci. Wytrwali z Was podróżnicy - taki szmat drogi przejechaliście ale widac, że warto było ! Uściski dla niestrudzonych !

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Ankoskakanko, byliśmy w zeszłym roku na Śnieżniku, rzeczywiście mało ludzi, chciałabym pojechać tam na dłużej, bo co można w ciągu 3 dni; psy chodzą chętnie, jeśli tylko nie ma jakichś ogromnych przeszkód, uciążliwych dla niegi i nas; kupiłaś poidełko? serdeczności.

Asiu i Wojtku, mamy daleko rzeczywiście, i my, i Wy; i trzeba zaplanować taki wyjazd, zabezpieczyć zwierzaki; podoba nam się na Dolnym; pozdrawiam serdecznie.

Maniu, dzielna; idzie za nami w ogień, czasami wpasowuje się w sznurek ludzi i drepcze dalej, musimy ją pilnować; cieplutko pozdrawiam.

Teniu, wstyd się przyznać, ale ja nie znam Tatr, może na jesień chociaż na troszkę uda nam się wyskoczyć; pewnie, że sprzeczne, dziwnie wygląda na ulicy golusieńki facet, mimo, że to sztuka; serdeczności.

Mażeno, niedawno wróciliśmy, ale mało nam, za krótko; Miśka to nasza ulubienica, nie widziałam jej jeszcze złej, rozdrażnionej, to najprzyjaźniejszy pies na świecie. pozdrawiam Cię serdecznie.

Judith, dostaje od nas nagrody, i ma naszą, wielką przyjaźń i oddanie, bardzo ją lubimy; pozdrowienia ślę z dalekiego Pogórza.

Krystyno, my dopiero teraz mamy trochę czasu dla siebie, i goni nas wszędzie, póki sił i zdrowia starczy; pozdrawiam cieplutko.

Aniu z Siedliska, warto było, już zastanawiamy się, czy może by tak zimą na kilka dni wyskoczyć? Pozdrawiam Cię serdecznie.