niedziela, 18 listopada 2012

Jemiołuszki ...

Przywitało mnie znajome: Śrrrr ... śrrrr ...
Znałam to delikatne wołanie z zimy, ale o tej porze?
Stadko w locie przypominało szpaki, dopiero jak usiadły na drzewie, zauważyłam urocze czubki, żółte zakończenie ogonka i coś czerwonego na skrzydłach ...


Niektóre obsiadły krzew kaliny, posilając się czerwonymi owocami ...


... inne grzały się w czerwonych promieniach zachodzącego słońca ...


Śrrr ... śrrr ... taki głos wydają najedzone i zasypiające kurczaki, jakoś tak mi się skojarzyło ...


Dopiero, kiedy zauważyły Miśkę pod drzewem, rozległ się ostrzegawczy krzyk, i całe stadko uciekło gdzieś w popłochu ... nie było ich już następnego dnia, odleciały.

Zapakowałam sobie do worków liściastego kompostu, zarzuciłam na przyczepkę i ruszyłam w środku tygodnia na Pogórze.
Kompost zasilił permakulturowe grządki, zasadziłam też czosnek, całe dwa rzędy, bo jeszcze nie miałam zimowego ... przykryłam grubą warstwą próchnicy, powinien przetrzymać zimę.


Mimo, że ranki witały grubą warstwą szronu, dnie bywały cieplutkie, słoneczne ... czekałam tylko, aż słońce ociepli świat i całe dnie spędzałam na powietrzu ... okazało się, że na nizinach zalegała gruba warstwa mgły, zimno i nieprzyjemnie, a tu można było pogrzać twarz do słońca ...



Przekopałam spory kawałek grubej murawy i przeniosłam w to miejsce maliny z przydomowej grządki ... stanowią dalszy ciąg malinowych rzędów przy moich grządkach za sadem, są tam czerwone, żółte, no i teraz te, późnoowocujące.
Grzbiet, odzwyczajony już od cięższych prac, dawał znać o sobie.
Na osłodę poszłam z Miśką do lasu ... mróz poczynił już spustoszenie wśród grzybowego rodzaju ... odkryłam nowe pola rydzowe, ale niestety, trochę za późno ... zebrałam jeszcze ostatni chyba kosz rydzowego urobku ...


Niektóre z przymarzniętym listkiem, albo gałązką ... szkoda ...
Liście spadły zupełnie, w lesie przejrzysto, świetnie widać ukształtowanie terenu ... strome ściany potoku  Makówka ...parowy z cieknącymi źródełkami, które potem dno zmieniają w małe trzęsawiska ... z dołu dochodzi szum wody, płynącej po kamieniach ... Miśka spada w dół jak kula, i wraca potem na górę, ubłocona i mokra ...
I nie myślcie, że ja tam tak zupełnie sama ...
Odwiedzają mnie dwie urocze dziewczyny, sąsiadki, Ola ma 4 latka, a Julka jest gimnazjalistką, czasami z mamą... pijemy herbatkę, a potem sadzimy np. kwiatki do doniczki, a ostatnio cebulki ... krokusy, szafirki i tulipany ... i prowadzimy bardzo poważne rozmowy.
U mnie w domu tylko rodzaj męski ... to wielka przyjemność obcowć z małymi kobietkami.


Zbieramy i suszymy zioła z kamiennego trasu ... tymianek i hyzop rozsiał się po całej przestrzeni, a cząber stał się mocną krzewinką ... zniosłam z wyrębu sporo jodłowych gałęzi i okryłam to pachnące miejsce już na zimę ...


... a borówki zostały obsypane torfowymi kopczykami ...


Podbieram jeszcze ptakom jabłka ...


... z tymi usmażyłam znowu racuchy, bo ostatnio cieszyły się wielkim wzięciem.
Piękna jest jesień na Pogórzu ... nie mogę oprzeć się tym mgłom ... to z dzisiejszego poranka ...




... i temu światłu, sączącemu się przez gałęzie ... bo słońce idzie już za lasem ...




... wieczory długie ... można poczytać, zdrzemnąć się, potem znowu poczytać ... bo Miśka i tak punktualnie o 6-tej rano domaga się wyjścia, a ja piję kawę i znowu patrzę przez okno na oszroniony świat.


A w domu małe eksperymenty ... wyczytałam w necie o pysznej, kiszonej papryce, bardzo popularnej na Ukrainie, w Rumunii i w krajach bałkańskich ...


Trzy próbne słoiki, jeden z ostrą papryczkę, drugie łagodne ... ponieważ nie miałam suszonych baldachów kopru, dodałam zielone, posiekane gałązki ... na próbę smakową czeka jeszcze słoik zakiszonych listków czosnku niedźwiedziego, zwiniętych w rurki, też z kuchni ukraińskiej ... napiszę o doznaniach, jak popróbujemy.


Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, za pozostawione ciepłe słowa, wszystkiego dobrego, pa!









29 komentarzy:

Stanisław Kucharzyk pisze...

Przejeżdżałem wczoraj przez Makową spoglądając w górę czy z komina chatki się kurzy ;-) Ale nic nie widać z dołu. Ciekawe te jemiołuszki listopadowe. Jeszcze tydzień temu widziałem ostatni już chyba klucz żurawi, a tu tacy zimowi goście.

mania pisze...

Kiszona papryka - ciekawe jak smakuje. Dostałam przepis na kiszone pomidory, dość pracochłonny więc w tym roku go nie testowałam.
Miło czasem porozmawiać z dziećmi, one maja ciekawe spojrzenie na świat.
Pozdrawiam serdecznie :)

Aleksandra Stolarczyk pisze...

właśnie wcinamy litewską kiełbasę- papryka ukraińska na pewno pasowałaby jak ulał:)

Inkwizycja pisze...

Cudne mgły... Przepięknie kładzie się światło na pogórzu...
Ale bardzo mnie zaciekawiłaś uprawą permakulturową. Może już coś pisałaś o niej, a mi umknęło?
Ciekawa też jestem smaku kiszonej papryki, a jeszcze bardziej czosnku niedźwiedziego. U nas nie jest powszechny, ale może uda mi się go zachodować?
Tylko błagam! nie dręcz już rydzami ;-) Cały koszyk!! a ja już prawie smaku rydzów zapomniałam... w przyszłym roku możesz się spodziewać nalotu rydzożerców ;-)
A może zakisisz też trochę?
Ściskam czule ;)

weszynoska pisze...

A ja dziś słyszałam wieczorem gęsi...ciemno było to ich nie widziałam, ale aż przystanęliśmy zaciekawieni...czy one dolecą?? Super eksperymenty smakowe...

grazyna pisze...

Jemioluszki mnie po prostu powalily ..i tyle ich bylo!!! jestes szczesciara, no i mgly ciagle tak samo piekne, zachwycajaco zalegajace wsrod gor...pozdrawiam zazdroszczac tak atrakcyjnego ptactwa.

Aga Agra pisze...

zachwycające te krajobrazy zazdroszczę

kyja pisze...

przepiękne te zamglone widoki!

Magda Spokostanka pisze...

Jemiołuszki śliczne! Zaprosiłabym je do nas, bo jemioły mnóstwo, najadły by się do syta.
Tak tak, kurczaki i dorosłe kury, zasypiając (lub uspokajając się po jakimś przeżyciu) mruczą rozkosznie jak koty!
Pozdrawiam gorąco!

Łucja Anna pisze...

Jak zwykle pięknie i nastrojowo :).kisiłam kiedys czosnek niedzwiedzi, ale papryka? czy mogę przepis , plis :)

Anonimowy pisze...

Cudowny i bardzo pięknie zamglony krajobraz.

Ania z Siedliska pisze...

Ech, pieknie masz, Marysiu, pieknie ! Co za widoki ! A czy robiłaś kiszoną marchew ? Podobno bardzo dobra, muszę spróbować. Paprykę zakiszę też - trzeba próbować nowe smaki. Np. uzalezniona jestem od kim-czi ( wersja fonetyczna) - dziwnej, ostrej kapusty po koreańsku. I nie ja jedna - podobno ci, którzy jej spróbowali jauz zawsze za nią tęsknią. Może tak będzie i z papryką ? Serdeczne uściski i dziękuję za te widoki !

ciche marzenia...ciii... pisze...

Uwielbiam czytać co napiszesz, widoki jak z bajki...pozdrawiam

sukienka w kropki pisze...

Masz naprawdę przepiękne miejsce na ziemi, nie jestem zawistna ale trochę Ci zazdroszczę tego kontaktu z naturą. Ale przynajmniej mogę poczytać na Twoim blogu który zawsze mi przynosi wiele radości. Rozumiem ze zioła o których piuczesz traktujesz jako wieloletnie? Ja jestem początkującą ogrodniczką, w tym roku posadziłam właśnie hyzop, tymianek i rozmaryn które mają się dardzo dobrze ładnie się rozkrzewiły więc postanowiłam ich nie usuwać mimo iż mi powiedziano że raczej zimy nie przetrzymają Co Ty na to? Co mi radzisz pookrywać? A jeśli tak to czym? Pozdrawiam Ciebie i Miśkę!

Mażena pisze...

Ten Twój rytm prac jest wspaniały.
Las jesienią choć przejrzysty, jest taki smutny ale faktycznie dokładnie widać górki i pagórki. Niesamowicie tak móc patrzeć daleko....

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Krzyśku, zrób sobie kiedyś małą przerwę w podróży i zajedź do nas na herbatkę; a z komina kurzyło się, a jakże! już trzeba się dogrzewać, i coś upichcić; pozdrawiam.

Maniu, zapomniałam o pomidorach, bo też o nich czytałam, wszystkiego trzeba popróbować; a Ola jest super, widzi przez lornetkę różne rzeczy, o których nawet mi się nie śniło i opowiada mi o tym, jaka wyobraźnia; cieplutko pozdrawiam.

Olqo, najprawdziwszą litewską? taki zestaw na pewno byłby pyszny; serdeczności.

Inkwizycjo, spróbowałam tych grządek dopiero w tym roku, spodobało mi się, nie trzeba przekopywać, dosypuję tylko wierzchnie, użyźniające warstwy; czosnek zahodujesz, ja też przyniosłam kilka roślin do swojego, stacjonarnego ogrodu, rozsiewa się już w potężny łan; a rydze? kto wie, czy nie wyskoczę jeszcze pod koniec tygodna, pod liśćmi mogą drzemać, a kilka na blachę zawsze smakuje; zakisiłam kiedyś, ale coś nam nie zasmakowały, może coś źle zrobiłam; nalatujcie, nalatujcie, zapraszam; pozdrawiam serdecznie.

Węszynosko, gęsi nie widziałam chyba nigdy, a może nie wiedziałam, że to one; dolecą, pogoda im sprzyja; serdeczności.

Grażyno, jemiołuszki niebojące, łagodnie ćwierkają, śliczne ptaki, jak egzotyczne; mgła koci się w dolinach wczesnym rankiem, a potem gdzieś nagle znika, no, ale bądź tu, człowieku, obojętny na takie widoki, pstrykam zdjęcia bez opamiętania; pozdrowienia ślę.

Agato, tak zastanawiamy się czasami, czy mieszkańcy widzą to wszystko, czy już przyzwyczaili się do tych widoków, bo my jeszcze nie; serdeczności.

Kyja, a ja nie mogę napatrzeć się na Twoje zdjęcie z bloga, właśnie takie zamglone Izery; wczoraj patrzyłam w tv, mówili o wydobyciu uranu gdzieś koło Was, wypowiadali się mieszkańcy, pokazywali stare, poniemieckie wyrobiska; pozdrawiam.

Magdo, a pewnie, tylko, że one również rozsiewają jemiołę dalej, ale tak to jest urządzone i nic na to nie poradzimyl a jemiołuszki jak papużki na drzewach, takie kolorowe; serdeczności ślę nad Drawę.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Lusiu, no i jak smakował Ci ten czosnek?
a przepis na paprykę wzięłam z netu, zalewa się oczyszczone papryki solanką z przyprawami, a resztę dokona kilka dni w cieple; serdeczności.

Moniko, mgły podnoszą się z wody, układają w dolinach, widać wyraźnie poszczególne pasma, a potem znikają równie szybko; pozdrawiam.

Aniu, marchwi nie robiłam, ale bardzo zaintrygowałaś mnie kimczi, i za chwilkę jadę po składniki do niej, będziemy próbować i uzależniać się z wielką chęcią; pozdrowienia posyłam.

Ciche marzenia, dzięki Ci, a człowiek to takie stworzenie, że jest łasy na pochwały, i ja, niestety też; dzięki i pozdrawiam.

Sukienko, każda kraina ma w sobie coś, nas urzekło Pogórze, na pewno wiele osób miało mgliste pojęcie o takowym, a ja cieszę się, że mogę je pokazać; tymianek, hyzop spokojnie przetrwją zimę, okryj je tylko liśćmi, albo iglastymi gałązkami, ale rozmaryn wykop do doniczki i przenieś do domu, nie przetrwa zimy, a na wiosnę znowu do ogrodu; to wielka przyjemność posiadać swoje, świeże zioła, suszyć je na zimę, mnie osobiście sprawia to ogromną frajdę i sypię je, gdzie tylko się da; i ja pozdrawiam serdecznie.

Mażeno, poru roku wyznaczają kolejność prac, pogoda na zewnątrz sprzyja, a ja lubię popracować fizycznie, chociaż czasami mięśnie bolą; w lesie teraz widać doskonale, jak Miśka grasuje po zboczach, bo latem to tylko krzaki szurają, jak się przedziera; pozdrawiam serdecznie.

Natalia z Wonnego Wzgórza pisze...

Mówisz, że resztka rydzów. U nas to rzadkie grzyby, a ja je wprost uwielbiam! Tyle co pokazałaś jako resztkę, to jakbym zebrała, to bym ze szczęścia oszalała! Pięknie na Twoim Pogórzu! Pozdrawiam cieplutko!

La vie est belle i ja tez pisze...

Czyli jesien w pelni u Ciebie - przepiekna!
Serdecznosci
Judith

Krystynka w podróży pisze...

Otulanie, okrywanie, ostatnie zbiory. Chłód niegroźny w rozgrzanej chatce. I te mgły jesienne, te szadzie o poranku. Ja tam kocham jesień

wkraj pisze...

Pięknie tam u Ciebie na Pogórzu, a te mgiełki są po prostu cudne. I wciąż zagląda do Ciebie jesienne słoneczko. Pracowite masz teraz dni, ale tez nie lada satysfakcję przygotowując się do zimy. Potem będziesz śpiewać ... my się zimy nie boimy ...
Pozdrawiam serdecznie.

Zofijanna pisze...

Oj uwielbiam Pogórze- jest piękne i dzikie. Czasem wychodzę na Kopystankę.
Zostanę już u Ciebie jeżeli pozwolisz. Jest pięknie , tak jak lubię.
Czy można liczyć na przepis na papryczkę.

Zofijanna pisze...

Zapraszam do siebie po ziółka

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Natalio, mróz zniszczył wszystko, może coś uchowało się pod warstwą liści, co nie omieszkam sprawdzić; a ten zbiór w koszu, to niecała godzina łażenia po lesie; serdecznie pozdrawiam.

Judith, teraz to już oczekiwanie, lada chwila może rzucić białymi płatkami, ale to przyjemność siedzieć w ciepłej chatce i patrzeć za okno, na przysłaniającą kolejne pasma zamieć, aż zakłębi się u nas; pozdrowienia serdeczne posyłam.

Krystynko, wyczytałam, że Ty już w podróży na zachód; okrywam tylko zielnik, i drzewka przed zębami zwierząt; słońce daje jeszcze złudzenie ciepła; pozdrawiam cieplutko.

Wkraju, zamieszkalibyśmy tam na stałe, ale się nie da; malutką piwniczkę jeszcze planujemy w skarpie, na zbiory, i jeszcze drzewo opałowe dojechało, tylko złożyć pod dachem; ... my się zimy nie boimy; pozdrawiam serdecznie.

Zofijanno, rozgość się, proszę, w naszych skromnych progach, to dla mnie wielka przyjemność; przy papryce korzystałam z przepisu z netu, są tam różne dodatki smakowo-zapachowe, a najważniejsza jest solanka, jak przy kiszeniu ogórków; ziółkami u Ciebie natchnęłam się w niedzielne popołudnie, dzięki i pozdrawiam serdecznie.

Zofijanna pisze...

Czy z tarniny bedzie sok, nalewka czy winko ?

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

W tym roku zostawiłam owoce dla ptaków, ale w zeszłym robiłm nalewkę, która, nawiasem mówiąc, jeszcze nabiera mocy nieposmakowana, a obok stoi głogówka i z dzikiej róży; a tereny w owoce bogate u nas, widuję zbieraczy, ale to pewnie dla siebie zbierają, i dla zwierząt też zostaje; pozdrawiam serdecznie.

Dorota i Marek Szala pisze...

Doceniając wysiłek i trud oraz włożone serce w tworzeniu tego bloga wyróżniamy Cię nominacją „Liebster Blog”. Zapraszamy na stronę naszego bloga „Zanim znów wyruszysz w góry” do odbioru nominacji (oczywiście bez dalszych zobowiązań uczestnictwa w tej zabawie).

Z pozdrowieniami - Dorota i Marek Szala.

Go i Rado Barłowscy pisze...

Ha! Jemiołuszki!!!
Musi:
"Idzie zima w kożuchu na wozie
Nasze palta ostrą igłą wiatr podszywa
Będziemy patrzeć wieczorami w ogień
Jak nastroszył czerwoną grzywę."


Ciumy serdeczne za San!

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Go i Rado, jeszcze nie, jeszcze niech poczeka, tak jest teraz przyjemnie; pozdrawiam.