poniedziałek, 12 listopada 2012

W drewnie ...

Pogoda sprzyja pracom wewnątrzchatkowym.
Kończymy ukrywanie brzydkich rur, doprowadzających wodę, pod deskami, a wszystkie urządzenia typu sterowniki, zbiorniki, kable, wężyki, które do tej pory widniały pod umywalką, poszły pod zabudowę.
Nie zabieraliśmy się nawet za wpuszczanie starej umywalki w blat, bo pewnie nie dalibyśmy sobie rady, wszystko poszło po najmniejszej linii oporu ... umywalka na blat i zabudowa w formie szafki.
W jedno popołudnie stanął stelaż, a w drugie montaż drzwiczek, desek i umywalki.
Niby takie nic, a zajęło nam dwa dni ...
Blat powstał z resztek, pozostałych po budowie wędzarni, trzeba go było tylko pracowicie wygładzić ...


Przestrzeń uładzona ...
Przyjechały z nami też zapasowe okna na poddasze, takie najzwyklejsze ramki z szybą na zakluczkę, żeby tylko w zimie zatrzymać w chatce ciepło, na lato zdejmowane ... już pomalowane czekają.
Jeszcze poszukam jakiejś kotary na drzwi, żeby tędy również nie uciekało ciepło, i zabezpieczyć miejsce przy fundamencie, z zewnątrz, przed przemarzaniem, coby woda w doprowadzającej rurce nie zamarzła.
I niech przychodzi to, co nieuniknione.
Gucio przygotowuje się również do zimy, prawie nie wyjmuje pyska z miski, je na potęgę ... zrobił się masywny, tłuściutki ... i spodobała mu się plecionka do spania ...


Miśka go zaczepia, on oddaje ciosy łapkami, Miśka zabiera legowisko ... śmieję się czasami z tych zwierzaków ...


Na grządkach urosło mi 5 główek kapusty, zostały zszatkowane i zakiszone w kamiennym garnku ...


Nie robię od razu dużo tej kapusty, tak na całą zimę, tylko w miarę potrzeby ... jest świeża na bieżąco.
Byłam z Miśką w lesie, po drodze do rydzowego lasu jest bagienko w obniżeniu terenu, kąpią się tam dziki, ścieżki znaczone błotem i odciskami raciczek ... najpierw wystawiam głowę zza nasypu, sprawdzam, czy nic tam nie ma ... i idziemy dalej.
Co prawda, nie spotkałam tam jeszcze dzików ... ale licho nie śpi.
Pod warstwą liści rosną sobie jeszcze rydze, innych grzybów już nie ma ... chociaż krążą wieści, że na Roztoczu znowu wysyp podgrzybków ...
Pod jabłoniami, na spadłych jabłkach, żerują jakieś drozdowate ptaki, całe chmary ... kiedy wychodzę na zewnątrz, to w powietrzu tylko łopot skrzydeł ... nie wiem, przelotem czy może zostają na zimę.
Parę zdjęć poranka, tuż po nocnym deszczu ...




A tak w niedzielę widać było ukraińskie Beskidy, z połoninek kalwaryjskich ...



Kolorowe liście już pod nogami, teraz przebarwiają się modrzewie i obficie sypią wokół rudymi igiełkami ...


Już czas zabezpieczyć drzewka na zimę przed zębami zwierząt, dosadzić dwa uschłe drzewka, przenieść maliny w inne miejsce ...


Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, za ciepłe słowa, dobrego tygodnia, pa!










23 komentarze:

Joanna pisze...

podobają mi się umywalki na szafkach...ładne, mgliste widoki pokazałaś ...
miziaki dla kociaków

grazyna pisze...

bardzo ladnie wyglada umywalka na szafce drewniananej. I widoki jesienne a szczegolnie te mgliste bardzo piekne, ladny potrafi byc listopad. Sciskam mocno

ankaskakanka pisze...

Bardzo ładnie wygląda ta umywalka na szafce. Kapuchę, gdybym miała gdzie też bym zakisiła. taka swojska jest najlepsza. Śliczna jest ta mgła na tle tych pagórków, w ogóle śliczne macie widoczki. Pozdrawiam

Unknown pisze...

Moje koty też lubią takie mini legowiska. Tylko im "wałeczki" zwisają po bokach:-))) Szafka pod umywalkę wyszła piknie! U nas w weekend prace wykończeniowe bo szwagier, cudotwórca przyjedzie:-)))
Pozdrawiam jesiennie
Asia

Mażena pisze...

Dziękuję za pozdrowienia i za piękny wpis z niesamowitymi zdjęciami. Jesień kończy pokazywać barwy, modrzewie i u mnie w tym roku wyjątkowo żółte.
Gratuluję postępów w pracach. Takie małe, choć prawda jest taka że wymagające dużo wysiłku.`1/.0o

Mażena pisze...

Ta 1 z zerami na końcu, to spacer kota po klawiaturze :)

Aga Agra pisze...

fajnie wyszła ta umywalka a zdjęcia piękne...a co do kotów to moje też wszystko zjadają na potęgę

Anonimowy pisze...

Cudne widoki masz z tej chatki Mario. A szafka pod umywalkę bombowa.

Anonimowy pisze...

Cudne widoki masz z tej chatki Mario. A szafka pod umywalkę bombowa.

ciche marzenia...ciii... pisze...

Szafka wygląda ślicznie , zdjęcia też cudne jak zawsze:)

Aleksandra Stolarczyk pisze...

szafka dorównuje urodą krajobrazom, ale i tak KOT rządzi:)

wkraj pisze...

Jest taka reklama - Zostań bohaterem w swoim domu. Czytając wasze posty uważam, że nalezy wam się tytuł Megabohatera w swoim domu. Bardzo praktyczna ta szafka pod umywalkę. Wciąż u Ciebie można zobaczyć piękno jesiennej pory roku. Zazdroszczę tych widoków na wyciągnięcie ręki. Wychodzisz przed dom i już natura w pełnej krasie.
Pięknie pozdrawiam.

mania pisze...

Oj, Gutek to powinien pomyśleć o większym legowisku jak zamierza jeszcze nabrać ciała :) Florek też ostatnio nabrał apetytu, potrafi wchłonąć całą miskę a potem przychodzi do mnie, drapie łapą i fuka, że chce repetę :)
Pozdrawiam serdecznie

Krystynka w podróży pisze...

Szafka piękna, nie ma to jak surowe drewno które dopiero będzie się dostojnie starzeć. Właśnie się zastanawiam czy polecieć bazowym podkładem moje sosnowe listwy, wszyscy radzą, że praktycznie bo się nie będą brudzić ale mnie się marzy by się starzały w ten uroczy siwy sposób, z grzybem i kornikami. W łazience ujrzałam skrawek bratkowej glazury która nieodmiennie mnie zachwyca. I mgły cudne macie

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Joanno, szukaliśmy umywalki jak najbardziej wąskiej, bo inna zabierała przestrzeń wejściową, ciasno tam; mgiełki tworzą się często, zwłaszcza po deszczu; pozdrawiam.

Grażyno, ta mgła lezie do nas z doliny Wiaru, właśnie od potoku; musimy szanować wolne miejsce w łazience, bo ona jest maciupka; pozdrawiam Cię.

Aniu, ciężko przyzwyczaić mi się do Yot;
kapustka była trochę nieefektowna, spękana, ale w garnku tego nie widać, i puściła dużo soku, już można używać jako surówki; pozdrawiam.

Asiu, Gutek był szczuplutki całe lato, a teraz w nabiera mocy, na zimę hoduje fałdki; musieliśmy schować całą maszynerię sterującą pompą studzienną, sporo tego było, a największy zbiornik ciśnieniowy; dobrze mieć takiego szwagra; pozdrawiam serdecznie.

Mażeno, modrzewie sypią, nawet Miśka wraca z nimi na grzbiecie, i na taras nawiewa, ale to nie przeszkadza; ponaciągaliśmy się przy tej małej robocie, mięśnie bolały na drugi dzień, a ja jestem, jak zwykle, "przynieś-wynieś"; dzięki za pozdrowienia od kotka; serdeczności ślę.

Agatko, to chyba wszystkie stworzenia tak przygotowują się na zimę, Miśka też wyjada kotu z miski; pozdrawiam.

Moniko, siedzimy z kawą raniutko przed oknem i patrzymy, widać teraz daleko, bo liście opadły; dzięki i pozdrowienia ślę.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Ciche marzenia, zakupiliśmy tylko drzwiczki w markecie, resztę wystrugaliśmy sami; w niedzielę była dobra widoczność, to i górki fajnie widać; pozdrawiam.

Olqo, Gucio jest najlepszy, jedzą z Miśką na zmianę w swoich miskach, a dziś rano zaczął miauczeć rozpaczliwie jak "kot w marcu", żeby go wypuścić; pozdrawiam.

Wkraju, dużo rzeczy robimy sami, a właściwie to większość, została nam jeszcze półka na książki, bo leżą wszędzie; to prawda, widoki na wyciągnięcie ręki, a teraz przejrzyściej, bo liści nie ma; pozdrawiam serdecznie.

Maniu, znowu mu się odwidziało i śpi teraz na górze, u wylotu ciepła z kominka, mądrala; Miśka też rośnie w siłę, śmiejemy się, że to sznaucer miniaturka odmiany "tłusta", jest zazdrosna o Gutka, nie wolno go pogłaskać, bo ona też już jest pod ręką;
pozdrowienia ślę.

Krystynko, tylko blat przemalowałam, żeby woda nie wsiąkała i nie plamiła, cała reszta jest na surowo, zresztą w chatce wszystko jest niemalowane, ciemnieje sobie naturalnie, i zapach drewna; nie brudzą się te listwy drewniane, u nas na poddaszu już ponad 10 lat i jest znośnie; serdeczności posyłam.

Mona pisze...

Jak byliśmy przez chwilę w Sanoku i potem wracaliśmy na Przemyśl widzieliśmy mimo deszczu piękne złote modrzewie ..a kapustę i ja taką lubię delikatnie ukiszoną i do tego pstrąg smażony..:)Łazienka w drewnie wygląda bardzo fajnie . Pozdrawiam.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Mona, to i oczy Twoje spoczęły na pewno na Kopystańce; eksperymentuję, robię kiszoną paprykę, bo nigdy nie jadłam, a dużo dobrego czytałam, i kiszony czosnek niedźwiedzi /listki zwinięte w rurkę/ czeka na degustację; pozdrowienia ślę.

Calimera.pl pisze...

Marysiu jeżeli będziesz miała ochotę zapraszam do zabawy w ulubione blogi

http://blog.calimera.pl/liebster-blog/

Tenia pisze...

Witaj Mario.
Nie ważne czy powietrze przejrzyste jak kryształ,czy mgła zalega każde kąty,Twoje pogórze zawsze piękne.
Pozdrawiam serdecznie:))

Ania z Siedliska pisze...

I znów ślinka leci na widok rydzów !
Gucio jest wspaniały. Czy lubi tez wszelkie pudła, walizki itp. miejsca do spania ? Kiszenie kapusty na bieżąco to bardzo dobry pomysł. Ilez ja się od Ciebie uczę ! Uściski !

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Dziękuję Ci pięknie, Ewo Margarytko, troszkę nie mam czasu na takie zabawy, ale jest mi bardzo miło, że ktoś zauważa mój blog; pozdrawiam serdecznie.

Teniu, i ja to widzę, dzięki, pozdrowienia ślę.

Aniu, Gucio właściwie cały czas przebywa w ogrodzie, ale miewa dziwne miejsca do spania, i często je zmienia; długo kiszona kapusta jest niesmaczna, dlatego lepiej na bieżąco; serdeczności posyłam.

Agata Borowska pisze...

Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.