Ależ rozrabiają w domku.
Nie tylko w w nocy tupią na poddaszu, nawołują się, straszą mi Amika, do tego w dzień gonią się po blaszanym dachu tarasu, tylko pazurki skrobią po blasze ... szybciutko z rynny wyskakują na belkę, albo w odwrotnym kierunku i znowu gonitwa ... jedna zsunęła się z dachu pakamery i bach! spadła na ziemię, ale zaraz szybciutko uwinęła się i skryła za drzwiami ...
O, właśnie mamy tu jednego rozrabiakę, to ten, co w środku dnia nie ma spania, a może to teraz popielice mają swoje gody?
Z drabinki przytrzymującej winorośl skok na belkę ... i spogląda z góry na Amika ... oczka przystosowane do patrzenia w ciemności, tylko uszka chodzą jak radary i nasłuchują ...
A co tam z drugiej strony? ciekawskie stworzenie bardzo ... zobaczcie, jakie ma chwytne łapki ...
... i błyszczące wąsy ... węszy, a tam psy na dole ... i wcale nie ucieka ...
Uszy wystrzępione w walkach, ponadgryzane, popielice też pewnie walczą o wybrankę, a może coś ją zaatakowało ...
Wreszcie odrobina spokoju i można podrzemać ... ciekawe, czy zamyka oczy ... pewnie tak, ma chyba powieki.
Chodzimy na wieczorne spacery po łąkach, psy to uwielbiają ... teraz jest łatwiej, bo łąka skoszona ...
... i można pokopać dziury w ziemi, na zmianę ...
Mąż hołubi futrzaki, lubi je tak samo, jak ja ... to są rzadkie chwile, kiedy razem możemy połazić, bo mąż dalej terminuje w pasiece ... czy wiecie, że pszczoły już przygotowuje się do zimy?
A ja też mam w pakamerze swoją hodowlę, trochę niechcianą ... ale jak już są, to niech będą, do jesieni niedaleko ...
Ciekawe to gniazdo os, bo wlotem skierowane nie do dołu, a w bok ... otwór przylega do szpary między drzwiami, żeby osy swobodnie mogły wlatywać prosto do gniazda ... no, niech ktoś powie, że to nie są mądre stworzenia ... i po coś one są ...
Ola z Julką przyniosły mi koziego mleka z wieczornego udoju, postawiłam je na zsiadłe, a potem upiekłam ...
no pewnie, że proziaki ... pod kuchnią paliło się na ciepłą wodę, to i proziaki się upiekły ...
Odwiedził mnie w sobotę mój kolega ze znajomymi, powiedział, że to są prawdziwe proziaki, bo mają opieczone też boczki, a nie tylko spód i wierzch ... roztopione masło spływało z gorących między palce ... pycha!
Wracaliśmy niedzielnym porankiem w dolinę Wiaru, obok kaplic kalwaryjskich ... intrygują mnie te postacie ...
Po sobotnim, nocno-porannym deszczu rozległe widoki, świetna widoczność, niebo jak kryształ ...
Na wzgórzu kalwaryjskim trwają franciszkańskie spotkania młodych, przyjeżdżają ciekawi ludzie, pewnie w czwartek pojedziemy na wieczorny koncert zespołu Fioretti ... a ja za chwilkę zabieram moje futrzaki, koszyczek z prowiantem, bukłaczek z benzyną do koszenia i zasuwam wieczorną porą do chatki ... nie będzie za gorąco i ruch na drogach mniejszy ... zapas książek świeżo wymieniony w bibliotece, w sam raz na wieczory ...
Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za poświęcony mi czas, żegnam się pewnie do następnego tygodnia, wszystkiego dobrego, pa!
28 komentarzy:
Popielica wygląda sympatycznie, jak zwierzątko hodowlane. A jednak jest dzika. O jak ja lubię spokojne wieczory z książką sam na sam. Już niedługo i my wyjedziemy, już nie mogę się doczekać. Jeszcze ostatnie przeglądy rowerów, auta i takie tam sprawy organizacyjne a potem pokonamy ok 650 km, mniej więcej w twoją stronę. Pogoda u Ciebie jakoś zróżnicowana. U mnie praży, deszczu nie było od dawna. Pozdrawiam
Piękne rzeźby-uwilebiam takie dzieła, tyle w nich tajemniczości, piękne tereny...jakże dobrze mieć swoje miejsce na ziemi:)
Serdeczności ślę
aha ..a te prosaki???? Czemu nie mam żadnej babci, cioci na wsi?
Pozdrawiam z upałem zalanego miasta a ja jeszcze w dodatku z anginą!!! Kto to widział chorować w upały???:):):)
Witaj! Piękne jest Wasze Pogórze.Zaintrygowały mnie proziaki jak je się robi??? Codziennie gotujemy na kuchni kaflowej może i ja spróbuję, wyglądają super.Pozdrawiam serdecznie i w wolnej chwili zapraszam do siebie.
A to dopiero zwiercone zwierzaki Wam towarzyszą. Proziaki wyglądają bardzo apetycznie. Pozdrawiam Monika
Popielice wygladają na zadomowione, dobrze im u Was :)
A że pszczoły szykują się do zimy to i nie dziwne, wszak od św. Hanki zimne wieczory i ranki. U mnie na osiedlu spadło tyle pożółkłych liści z drzew jakby to był wrzesień - przyroda szaleje.
Udanego pobytu na wsi :)
piękne te wasze stworzonka :) i smaka na proziaki dostałam. Jeszcze ich nigdy nie jadłam. Czas nadrobić. Prawda??? :)
pozdrawiam cieplutko
rozmarzyłam się - dziekuję:)
Wybacz niewiedzę, ale co to są proziaki?
Pozdrawiam!
zazdroszczę zdjęć popielicy - bardzo fajnie wyszło. Musiała być całkiem niepłochliwa.
Piękne są wszystkie zdjęcia ale przedostatnie takie impresjonistyczne. Te refleksy, śliczne! Popielice niesamowite, podglądają i chyba są ciekawe, zdjęcia bardzo ciekawe, śmieszne te mordki.
Rzeźby czy posągi niesamowite, ktoś miał jakiś zamysł, coś chciał wyrazić..
Widoki i zdjęcia bajeczne!
Ciekawe obserwacje popielic, jest im u Was bardzo dobrze, widać , że zadomowiły się. Piękne widoki masz z obejścia, takie krajobrazy zapraszają na wędrówkę górskimi szlakami. Czekam na swój urlop, w pracy wysiedzieć trudno, do tego pogoda ostatnio jak marzenie.
Pozdrawiam.
Dzięki za fotke ze zbliżeniem hyzopa .Ale fajne te proziaki ,ja dopiero raz robiłam na mojej kuchni ,muszę nabrać wprawy ,ale z kwaszonego koziego to nie jadłam .Cudowne te popieliczki ,moja Zojcia miałaby używanie ,czatowałaby pewno dzień i noc :)
pozdrawiam
AniaA
Z tego wygląda że ja nie robię prawdziwych proziaków bo moje opieczone tylko z dwóch stron. Ale smakują też wyśmienicie, z masełkiem spływającym po palcach, popijanych chłodnym mlekiem.
To zdjęcie z Panem Mężem o zachodzie - rewelacja. Nastojowe i klimatyczne.
Faunę masz rozmaitą Mario, ja popielicy nie widziałam a to cudne zwierzątko, sama puchatość. Chciałabym. Ale os już nie, chociaż na Twoich fotkach gniazdo wygląda pięknie i misternie . Pozdrawiam upalnie
ach ta cisza i spokój na polnej drodze... tęskno mi za tym ...
pewnie niebawem pogórze odwiedzę :)
Moje kochane popieliczki! Dzięki za zdjęcia. Pozdrawiam Danka
Nieładnie tak, pyszności pokazywać tylko na ekranie... Do tego z takimi sugestywnymi tekstami, że aż mi slina pociekła.
Popielice są na tyle urocze, że można im przebaczyć wszelkie wybryki, prawda?
Bardzo polubiłam Twoją popielicę.
Porwałam Ci jednego proziaka :)
Pycha!
Ściskam serdecznie!
sama natura :)
Mario, popielica jest bardzo słodka:))
Proziaki moja Mama zawsze piekła na blasze.
buziaki :*
Aniu, niby dzika, a nie boi się z bardzo; o, Wy jedziecie na Roztocze, a my na 3 dni wybywamy na Dolny Śląsk; i u nas praży niemiłosiernie, pewnie pojedziemy z psami nad wodę; serdeczności.
Loyal, to sa rzeźby przy kaplicach kalwaryjskich; proziaki? to placki uformowane w dłoniach i pieczone na blasze kuchennej, pyszne; zdrowia życzę, a gardło może płucz solą; podrawiam.
Mario, to proste placuszki, na bazie zsiadłego mleka i sody, a jak masz kuchnię, to jak najbardziej trzeba je piec; pozdrowienia ślę.
Moniko, dobrze, że popielice zasypiają na zimę, bo rozrabiałyby na okrągło; pozdrawiam.
Maniu, zadomowione aż za bardzo, pewnie im przeszkadzamy; może liście pożółkły z upału, bo odetchnąć nie ma czym, żar jak w piecu, a zresztą chylimy się już ku jesieni; pozdrawiam Cię serdecznie.
CarpeDiem, jak najbardziej, nawet na patelni można je upiec; i ja pozdrawiam.
Olqo, marz, dziewczyno, marz, a Ty przypadkiem nie masz u siebie w Przytulisku kuchni na palenisko? serdeczności ślę.
Bubisa, proziaki to placuszki z ciasta na bazie kwaśnego mleka i sody, a pieczone na blasze kuchennej, bardzo popularne w naszym regionie; pozdrawiam serdecznie.
Mariusz, popielice nie są płochliwe, a wręcz ciekawskie, potrafią siedzieć rozpięte na belce i patrzeć na nas, mają przyjemny pyszczek; pozdrawiam serdecznie.
Mażeno, często fotografuję te stare jabłonie o zachodzie słońca, i o różnych porach roku, jest wtedy takie ładne światło; popielice są bardzo ciekawskie i niebojące, pewnie można by je oswoić; te posągi stoją przy kaplicach kalwaryjskich, wyrażają jakąś scenę biblijną; serdecznosci ślę z upalnego płd-wsch.
Wkraju, pozwalamy im żyć obok nas, a rokrocznie pojawiają się na blogu, bo to własnie ten czas, kiedy zaczynają buszować po domku; nie uwierzyłbyś, jak tupią nocami po poddaszu; wyobrażam sobie, jak czekasz na urlop, na wędrówki, w które strony Cię poniesie?
pozdrawiam.
AniuA, kwaszone kozie nie różni się od krowiego, dobre proziaki wychodzą z tego i z tego, ważne, żeby ciasto nie było za twarde, bo i proziaki wyjdą niesmaczne, raczej wolniejsze; moje poprzednie psy czatowały, Bigos znał ich zwyczaje i wręcz wyprzedzał wedrówki, czekł na nie pod belką i szczekał, a one tylko strzygły uszkami; pozdrawiam Cię serdecznie.
Krystyno, robisz, robisz, a opieka się je z boków, bo czasami jak są grubsze, to mogą nie dopiec się, właściwie to tak dochodzą sobie na sztorc, na ciepłej blasze; osy już opuszczają gniazdo, nieliczne zostają, nie są agresywne, wylatują rojnie, kiedy otwieram drzwi od pakamery, bo hałasuję, potem jest spokój; właśnie wróciliśmy z psami znad wody, już nie ma śladu po sierści, że się kąpały, ale chociaż odrobinę ulgi miały w wodzie; serdeczności ślę z równie upalnej drugiej strony.
Aneto, za chwilę na tej drodze będzie rojnie i gwarno, bo zbliża się wielki odpust kalwaryjski, robią wtedy jeden kierunek wjazdowy, a wyjazd tą właśnie drogą polną i przez Wiar, tylko muszą przejazd naprawić, bo wody oberwały brzeg;
serdeczności ślę.
Dana, tak, kochane, a jakie hałaśliwe, wrzeszczą na siebie, tupią, ale i tak je lubię; i ja pozdrawiam bardzo upalnie.
Ada, widze tylko jedno wyjście z tej sytuacji, musisz uturlać sobie proziaki i upiec, choćby na patelni; właśnie tak, mają sympatyczne pyszczki, nie takie szczurowate, ładne oczy, łapki, i ogonek puszysty ... długo by wymieniać; tylko zostawiają w domku ślady swojej bytności, ale i to im wybaczam; pozdrawiam.
Magdo, najwyższy czas, już trzeci rok oswajasz się z tym miłym stworzeniem; e! tylko jednego? pozdrawiam bardzo serdecznie.
Hallen, to my musieliśmy zaakceptować tę naturę, weszliśmy tutaj zwierzakom w paradę, ale jakoś żyjemy spokojnie obok siebie; pozdrawiam Cię.
Artambrozjo, kiedyś siedziała popielica na belce, a mąż pogilgotał ją za ogonek z drugiej strony, nawet nie bała się zbytnio; a Ty? też pieczesz proziaki?
serdeczności ślę.
Nic nie mówię, tylko jęczę z zachwytu : własne popielice i do tyego prawie oswojone :-) ! Marysiu, ale masz dobre życie ( nie tylko ze względu na te popielate ;-) )!
Aniu, ja to bardzo doceniam, bardzo ... dobre życie, pięknie to nazwałaś; wpadłam dziś tylko na godzinę do chatki, wcześnie rano, żeby podlać pod folią rośliny, bo nie będzie nas tam do końca tygodnia, powitała mnie cisza, jeszcze cień na podwórzu, rosa na trawie, inny świat niż ten, z którego przyjechałam; pozdrowienia ślę serdeczne.
A te intrygujące postacie ukazują scenę, którą opiszę dialogiem:
Ona (sądząc, że to jest ogrodnik): Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę.
On: Mario!
Ona: Rabbuni!
I chyba wszystko jasne :)
Raals, tak, wszystko jasne ... wiedziałam, że jest to scena biblijna, tylko jaka? dzięki wielkie; pozdrawiam serdecznie.
Pozdrawiam również po powrocie z mojego ukochanego Pogórza. Spróbuję się tam jeszcze wybrać we wrześniu, choćby na kilka dni. Przecudne tereny i wspaniali, życzliwi ludzie. Tęsknię cały rok...
Raals, wybierz się na złotą jesień, kiedy wszystko zacznie się przebarwiać, już sama cieszę się na tę porę; dziękuję za te słowa, a zwłaszcza za "wspaniałych, życzliwych ludzi" ... dobrze mi wśród mieszkańców wioseczki; pozdrawiam serdecznie.
Prześlij komentarz