wtorek, 4 maja 2021

Miodunkowe łąki ... protest w Górach Sanocko-Turczańskich ...

 W drodze na majówkowe zakupy dostałam telefon, że można przyjechać po zamówione osłony na taras. Spokojnie, pracują do 15-tej, więc nie ma co się gorączkować. W ulewnym deszczu kupiłam rozsady, potem resztę spożywczego i wybierając ładne drogi, pojechaliśmy do Czerteża. 

Ostatni dzwonek na zakup wkrętów, podkładek, listew, ludzi wszędzie mnóstwo, wszak jutro święto 1 Maja. Obsprawieni w potrzebne rzeczy wróciliśmy do chatki, przestało padać, więc czas zamontować przywiezione osłony. No i zaczęło się! każdy wymiar inny, bo taki mamy taras, więc trzeba odpowiednio przypasować. Żeby to jeszcze równe było, a tu za mało, a tu wystaje, a tu robi się balon ... po zamontowaniu pierwszej złapaliśmy wreszcie patent. Tak nam się zdawało, a tu do trzeciej osłony trzeba inaczej podejść, bo coś kiedyś przy robocie z lekka dach nam uciekł. Co się namęczyliśmy, nawkurzaliśmy, o mało do rozwodu nie doszło, ale wreszcie pod wieczór usiedliśmy na tarasie w zaciszu ... widzisz, jak tam wieje, już uciekalibyśmy do domu ... zobacz, ani wiaterek tu nie dochodzi ... chwaliliśmy się jedno przed drugim.


Może nie jest to szczyt naszych marzeń, jeśli chodzi o wyciszenie przeciągu na tarasie, bo zawsze to folia, ale światła nie zabiera, estetycznie i solidnie zrobiona, chroni przed przeciągiem trzema płaszczyznami, a w lecie, kiedy będą upały, zostanie zwinięta i podpięta u góry na ładnych zapięciach. Aha, jeszcze na dole ma taki fartuch, który wystaje poza posadzkę i deszcz nie zalewa, co już sprawdziliśmy podczas majówkowych ulew, nawet z huraganem. Na zewnątrz armagedon, a my sobie siedzimy i patrzymy:-) Nawet sadzonki stoją sobie na tarasie i ostatni przymrozek im niestraszny.
Oprócz rozlicznych zajęć pojechaliśmy też na wycieczkę objazdową, ale na świat patrzyliśmy zza szyb auta, bo deszcz nie pozwolił na spacer. A tu, w naszym lesie turnickim wyrosło miasteczko, nieustraszeni młodzi ludzie przyjechali protestować przeciwko wycince drzew, polowaniom, walczą o powstanie Turnickiego Parku Narodowego. 








Z drugiej strony, u wyjazdu z Makowej pojazd straży leśnej i baner innej treści.


Wszyscy widzimy, co dzieje się w lasach całej Polski, nie tylko u nas, za chwilę lasów nie będzie. Nie tak dawno szliśmy przez Roztoczański Park, tam też, w jego sercu pozyskuje się drzewo, z dala od ludzkich oczu. 

Na osłodę poszliśmy na nasze łąki, miodunkowe łąki, brzęczące od pszczół. To ci dopiero widok, całe niebieskie połacie, niektóre kwiaty intensywnie różowe, inne niebieskie aż oczy rwie.





Do nich dołączył następny pierwiosnek, lekarski, bo pierwiosnków wyniosłych całe zatrzęsienie.



Nad nami krążył nasz wiejski bocian, przysiadał niedaleko, ale Mima go przeganiała. Amik już nam nie towarzyszy na spacerach po łąkach, przysypia większość czasu, stary, słaby, z arytmią serca, z chorymi nerkami. Niech sobie dożyje przy nas swoich dni, których coraz mniej.



Pod chatką kwitnie krzew porzeczki. To nie jest zwykła porzeczka, została zakupiona jako krwista, okazało się, że nią nie jest. Może to złocista, może alpejska, ale teraz ładnie pachnie, cytrynowo, a przyciąga mnóstwo pszczół, zwłaszcza murarek i jakichś różnych bzygowatych.



Na grządkach zaczynają zielenić się pierwsze nowalijki, a także trawa na ścieżkach, o, tak, trawa ma się najlepiej:-)  Dziś trochę motyczkowałam, jeszcze zostało na jutro, a nieprzyzwyczajone ręce bolą. 


I jeszcze coś takiego mi urosło, nie wiem, co to jest, pewnie jakieś zielsko, ale ma ładne listki i ciekawy kwiatek, niby-kwiatek.


I storczyki wyglądają już na świat, a co się naszukałam nasięźrzała, w zeszłym roku było ich mnóstwo, w tym znalazłam jeden mizerny listek, pewnie już wzrok niedomaga:-) To ten na drugim zdjęciu.



W lesie zatrzymaliśmy się przy rozlewisku z kaczeńcami, dla mnie to żadna knieć, tylko zawsze kaczeńce:-)





To uroczysko, bagno, w lusterkach wody przeglądają się nimfy, a na nieostrożnych wędrowców czyhają utopce:-)
W dolinie Sanu kwitną tarniny ...


Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, za pozostawione słowo, wszystkiego dobrego, pa!







24 komentarze:

jotka pisze...

Rajskie widoki i przypuszczam, że i zapachy!
Weekend, mimo kiepskiej pogody wykorzystaliśmy dobrze, niedzielne lenistwo z powodu ulewy tez wykorzystane na maksa.
Na szczęście przyroda poradzi sobie w każdych warunkach, byle człowiek za bardzo nie przeszkadzał.
Wiosennych radości co dnia!

Stanisław Kucharzyk pisze...

"Niby-kwiatek" to piżmaczek wiosenny takie jego uroda aby ją odkryć trzeba popatrzyć z bliska albo przez lupkę na kwiatostan :-)

Stanisław Kucharzyk pisze...

Porzeczka to niewątpliwie porzeczka alpejska, ale być może "odmianowa"

Olga Jawor pisze...

Czyli zdązyliście z osłonami na taras w sama pore! Musiałam dobrze wzrok wytężać przy dostrzec je na Twoim zdjęciu. Fajnie, że sie sprawdzają. Dobry zakup!
Te wzmożone wycinki lasów przerażają. To dzieje sie podobno w całej Polsce.Ceny drewna poszły mocno w górę a podobno rząd na gwałt potrzebuje pieniędzy.A tak sie parę lat temu oburzali na PO, że chce sprzedawać polskie lasy. Teraz sam to robi - po cichu i nie licząc sie z nikim. Koszmar.
A łąki kwietne przepiękne - dobrze, że ich nikt nie niszczy. I kniecie, czyli kaczeńce. Też mówię na nie kaczeńce. To o wiele łądniejsza nazwa i tak pozytywnie sie kojarząca.Z kaczuszkami, z dziecinstwem, z jakimiś baśniami i dawnymi piosenkami. Kniecie kojarzą sie z kmieciami albo ze śmieciami!
Biedny Amik - gaśnie staruszek...Dobrze, że ma Was i spokojny, przyjazny dom.
Nareszcie wszystko sie pięknie zieleni.Nareszcie zycie nowe dokoła. Tak to jest. Jedno odchodzi, drugie sie rodzi. Zaklęty krąg życia.
Pozdrawiam Cie ciepło, Marysiu!:-)

Zielonapirania pisze...

Te łany kaczeńców są imponujące! A pogodzić da w ostatnich dniach pokazała, że warto mieć osłonę na taras, żeby człowieka razem z krzesłem nie wywiało;)
Pozdrawiam

grazyna pisze...

LAny miodunkowe i lany kaczeńców, godne zazdosći, piekne ! Juz zielono wkolo a oslona na tarasie swietna, bedziecie mogli sie napawac otoczeniem, kiedy warunki na zewnatrz nie takie przyjazne. A jeszcze masz kany pierwiosnkowe...wiesz, ze w sobote poszłam do ogrodu botanicznego i tym razem znalazłam poletko szachownicy kratkowatej!!!niewielkie ale jest! juz zawsze bedzie mi Ciebie przypominało! pozdrawiam!

Bozena pisze...

Widzę, że ładne te Wasze osłony. Całe przeźroczyste, to i światła więcej. U nas taras ogromny i osłaniamy tylko z jednej strony, od północy, więc i część dolną postanowiliśmy dać solidniejszą, grubszą, choć może nie tak ładną. Jędrek też się namęczył przy zakładaniu. Już parę latek nam służą i śnieg i deszcz nam niestraszny. Przypuszczam, że będziecie zadowoleni.
Piszesz o wycinkach. Mnie bardzo boli każde ścięte drzewo, a jak dziś sprawdzaliśmy drogę na Jawor, to widać było jak bardzo wytrzebiony jest las, bo kolej linową nad Zalewem Solińskim robią. Degradacja środowiska znaczna, aż się serce kraje. A dla mnie też kaczeńce są taką nazwą normalną i właśnie one mnie urzekły w 2004 roku, kiedy to zakochałam się w Bieszczadach. Serdeczności:)

Krzysztof Gdula pisze...

Mario, gratuluję świetnego opisu prac przy osłonach tarasu, ale i uratowania małżeństwa poważnie (sam czytałem) zagrożonego niedopasowaniem… wymiarów folii.
Podziwiam tamtych protestujących młodych ludzi. Mają ideę, pasję i słuszne cele, co wcale nie jest częste obecnie.
Za dużo wycina się drzew. Prawdziwe lasy zamieniane są w smutne skupiska chaszczy.
Tarniny kwitną u was? To i na Roztoczu powinny. W niedzielę, o ile zdarzy się dzień wyjątkowy (czytaj: słoneczny i bez deszczu), pojadę sprawdzić.
Miodunkowe łąki, kaczeńcowe uroczysko i nimfy w wodach… Gdzie dokładnie te nimfy się pokazują? :-)

Lena pisze...

Uroczysko magiczne :)

wkraj pisze...

Jakiś zaczarowany świat opisujesz - łany kaczeńców, miodunek i innych roślinek których nawet nazwać nie mogę. Dobrze, że montaż osłon może i przebiegał w gorącej atmosferze jednak zakończył się sukcesem. Życzę miłych chwil spędzanych na tarasie z herbatką lub pyszną kawą. A protesty przeciwko wycince drzew są potrzebne, mam wrażenie że chyba zbyt pochopnie podejmuje się takie decyzje. Pozdrawiam serdecznie :)

elaj pisze...

Ta ilość kaczeńców mnie powaliła, coś cudownego!

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Jotka, wczoraj pracowałam na grządkach, wiatr przynosił zapach rozkwitłych dzikich czereśni, tego nie da się z niczym porównać, a gdybyż tak dało się schować ten zapach to puszki, na zimę:-) o, tak, majówka nie popisała się, wtedy wsiadamy w auto i jedziemy w objazd albo jakieś drobne prace pod dachem ... ule malowałam; człowiek jednak bardzo przeszkadza naturze, to szkodnik; pozdrawiam.

Staszek, widzę, że świat jeszcze nie raz mnie zadziwi, i to pozytywnie:-) przeżyć tyle lat i nie wiedzieć o tej roślince; a teraz zauważam ją wszędzie, najbardziej lubi towarzystwo kopytnika, całe łany; dzięki za podpowiedź; porzeczka nigdy nie zawiązuje owoców, mimo, że tyle owadów ją oblatuje; Witek chciał ją przyciąć, bo wielce się rozpanoszyła, ale nie teraz, bo kwitnie, no i jakiś drobniutki ptaszek ma gniazdko tam; małe kowaliki w dziupli już świergolą:-) pozdrawiam.

Ola, zdążyliśmy w czas, teraz sobie siedzimy jak "u Pana Boga za piecem", bo ostatnie wiatry bardzo dokuczliwe; wracałam wczoraj do domu pod sam wieczór, wichura przed deszczem podnosiła z pól pył, było jak w piaskowej burzy, spadł deszcz i przyklepał ziemię; tak pewnie jałowieją ziemie; wkurzają mnie te puste akcje w tv typu chrońmy ziemię, a firmują je znane twarze, czyż oni nie widzą, co dzieje się w naszych lasach? tak niszczone są zielone płuca, do gołej ziemi; rachunek ekonomiczny się liczy, a po nas choćby potop, z tego założenia wychodzą politycy; kaczeńce, tylko kaczeńce:-) biedny Amik, żal mi go, tak jak każdego psa, który odszedł, ale cóż zrobić; pozdrawiam.

Piranio, to miejsce jest bajeczne, człowiek jeszcze tam nie sięgnął, nie zniszczył, stare drzewa, obumarłe pnie, bardzo pierwotnie; w niebie przetasowują się masy powietrza, wieje jak nie przymierzając w kieleckiem:-) wręcz piaskowe burze powstają na zaoranych, pustych jeszcze polach, co widziałam wczoraj; pozdrawiam.

Grażyna, miodunki przecudnie wyglądają, mam je przed oczami, kiedy tylko podniosę się znad grządek; stworzył się taki korytarz komunikacyjny dla pszczół, widzę jak kursuję tam i z powrotem, jeden brzęk, i do tego kwitnie wierzba; zapach nieokreślony, nęcący, świeży, jak to wszystko na wiosnę:-) dzięki, to zaszczyt, żeby kwitnące szachownice kierowały Twoje myśli ku jednej konkretnej osobie, aż mi sie ciepło koło serca robi:-) pozdrawiam.

Bożena, jeszcze raz wielkie dzięki za dobry kontakt z Czerteżem:-) osłony przezroczyste, bo przecież psy patrzą między deskami, kto idzie droga i czy warto obszczekać:-) wbrew pozorom osłony są ciężkie, ja trzymałam wysoko, mąż przykręcał, ale ile ręce w górze wytrzymają, więc i nerwy czasami nie wytrzymywały:-) kiedyś jak padał deszcz, to wszystko na tarasie było mokre, obrus prawie na suficie, a teraz wypas; już jesteśmy zadowoleni, bardzo. Jakiś obłęd ogarnął polityków, gotowe pieniądze rosną w lesie, tną tak potężne drzewa, a kiedy urosną nowe; w statystykach wszystko się zgadza, zostawią cztery drzewa na krzyż, dosadzą rachityczne sadzonki, i już jest las; tylko kaczeńce:-) pozdrawiam.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Krzysztof, ha! ciężko było, ale w rezultacie osłony zamontowane, i związek utrzymany:-) bardzo podziwiam młodych, a warunki pogodowe nie były łatwe, w błocie, na składzie drewna, wśród błota, rozjeżdżonych dróg ... protest ma być "do skutku", chwała młodym, że chociaż oni protestują tak, że może ktoś to zauważy; takiej grabieży lasu w swoim życiu jeszcze nie widziałam, ciekawe co na to leśnicy, którym bliska powinna być ochrona przyrody; kwitną tarniny, na niedzielę wyszykują Ci bajeczne krajobrazy:-) miodunkowe łąki rajem dla pszczół, a nimfy płochliwe, czasami tylko piętę uda się zobaczyć:-) pozdrawiam.

Lena, dopóki człowiek nie wprowadzi swoich porządków w lesie, natura daje sobie radę doskonale, a przy okazji pokazuje różne oblicza, nieskażone; to bardzo lubimy; pozdrawiam.

Elaj, złoto, wszędzie złoto, i bardzo tajemniczo; ulotne to chwile, kiedy wszystko kwitnie, teraz czas kaczeńców, zanim trzciny zasłonią światło i przekwitłe płatki opadną; pozdrawiam.

grazyna pisze...

Szachownica kratkowata..hahaha..ładnie sobie to wymyśłilam ale kostkowata a kratkowata to oprawie to samo..

Oleg pisze...

Kreatywni podróżnicy są mile widziani na grupie: https://www.facebook.com/groups/264729708405263

kobieta w pewnym wieku pisze...

Mam w ogrodzie miodunki, pierwiosnki i kaczeńce, ale w stosunku do tego co zaprezentowałaś na zdjęciach w naturze, to nic. Piękne są te łany.

Anonimowy pisze...

Witaj Mario, miło do Ciebie zajrzeć. Przyrodę wokół macie już bujnie kwitnącą. Żeby nie Twój wpis, to nawet bym nie wiedziała o istnieniu tego piżmaczka. A już łany kaczeńców i miodunki oraz pierwiosnków powalają na kolana i uwalniają westchnienia. Taką przyrodę koniecznie trzeba chronić i stare drzewa także, wszak kiedyś były młode, a umierając dają pożywienie innym roślinom i wszelkim żyjątkom. Dzięki za miłe i kolorowe widoki. Pozdrawiam, Alik

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Grażyna, no przecież:-) powiedziałabym nawet, że wyraźnie widać kratkę na płatkach szachownicy, ale to botanicy czy sami odkrywcy wymyślają nazwy, czasami strrrraaasznie udziwnione i śmieszne:-) Twoje skojarzenia ida w dobrym kierunku:-) pozdrawiam.

Oleg, zajrzałam do Waszej grupy, super ciekawostki można znaleźć, ale co, ja nie fejsbukowa:-) dzięki wielkie; pozdrawiam.

Kobieto wpw, och, moje wymienione rośliny to dziczyzna w najlepszym wydaniu:-) ale powiem Ci, że przeniosłam sporo pierwiosnków do miejskiego ogrodu, tych, które miały pójść na zmarnowanie, bo wykopy, sieją się ładnie w najmniej oczekiwanych miejscach; pozdrawiam.

Alik, w dolinach zaczynają kwitnąć sady, u nas jeszcze spokój, tylko tarniny i dzikie czereśnie; ale poniżej kwitną wszystkie rośliny naraz, muszą się śpieszyć, bo deszcze sprzyjają trawom; wyobraź sobie, że też nie miałam pojęcia o istnieniu piżmaczka, pierwszy raz go zobaczyłam tylko dlatego, że wyrósł w rozsadniku; ale teraz oko wyostrzyło się i widzę ich sporo, zwłaszcza w części podwórza bliżej lasu. I jak tu pogodzić interesy, należałoby chronić dzikie tereny, z kolei ludzie chcą pracować, a wielkie drzewa idą pod piłę, nawet nie wiem, czy jest jeszcze co chronić; leśnicy śpieszą się, żeby zdążyć z wycinką na wszelki wypadek, bo może młodzi będą skuteczni; a krajobrazy w lesie jak po bitwie, do tego rozjeżdżone w błocie podłoże, smutne, taka piękna puszcza karpacka; pozdrawiam.

don't blink pisze...

Miodunki i kaczeńce macie tam przepiękne. Marzy mi się wycieczka na te łąki w czasie kwitnienia szachownic i miodunek. Może w przyszłą wiosnę...

Aleksandra I. pisze...

Napatrzyłam się na te kolorowe łąki niebieskie, różowe, żółte, zielone wprost piękne. Nie wiem co następne pokolenia będą miały - rachityczne drzewka i beton. Pamiętam jak przed laty spacerowałam uliczkami to przy każdym domku był piękny ogródek. A teraz powstają cale dzielnice domków a ogrodów zero. Trudno mi nazwać ogródkiem plac na którym kilka iglaków i kamienie. Niedawno przeczytałam, że leśnicy umożliwiają jazdę motorami po lasach. Słów mi już brak. A wracając do Waszej chatki, to musi fajnie teraz być na werandzie, chętnie posiedziałabym z kubkiem kawy i książką. A póki co pozdrawiam serdecznie i wiosennie.

Ewelina pisze...

Jaka u Was obfitość w barwach i kolorach! Pięknie! Pozdrawiam z okolic Gdańska.
P.S. Marzą mi się wakacje w Waszych rejonach. Już nawet po cichu układam trasę.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Don.tblink, a ile uciechy mają pszczoły, jeden brzęk na łąkach; warto przyjechać, zwłaszcza kiedy lubie się przyrodę w naturalnym wydaniu; pozdrawiam.

Ola, mody na ogródki się zmieniają, teraz modny jest trend w kierunku skalistej pustyni; w naszym mieście remontują rynek, sama kostka granitowa, wycięte wszystkie drzewa; przed ratuszem rosły piękne świerki, też poszły pod topór; najśmieszniejsze w tym jest to, że na święta potrzebne były choinki do przystrojenia, jak to na rynkach wielu miast, więc przywieziono wycięte z lasu; i straszno, i smieszno; widziałam auta terenowe, jak wracają po takich jazdach, w błocie po czubek, nie widać koloru, a niszczenie lasów łąk przy okazji to gips? ochrona przyrody w państwowym wydaniu działa bardzo wybiórczo, masz rację Olu, słów brak; o, tak, na tarasie teraz przyjemnie, nie wieje, cieplutko, niedługo zwiniemy południową osłonę:-) pozdrawiam.

Ewelina, przyroda u nas jeszcze niezbyt skażona, tereny dzikie, jest naprawdę pięknie; jeśli lubisz spokój, naturę, brak ludzi na szlakach, to odnajdziesz tu wszystko; pozdrawiam.

Ania pisze...

Obłędne ilości cudownych roślin ! Dzikie miodunki, kaczeńce, pierwiosnki - napatrzeć się nie można. Cudowne jest Pogórze. Serce boli, gdy widzi się tę rabunkową gospodarkę w lasach.
U nas też tną obłędnie. Rosną młode laski, sadzone na porębach ale kiedy będą szumiącym lasem ? Chyba dla prawnuków, bo już nie dla nas. Wszystko rośnie jak szalone, a najbardziej, jak zwykle, trawa i chwasty :-). Uściski, pracowita ogrodniczko !

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Ania, dobrze, że kwiaty miodunek rozwijają się stopniowo, jeszcze pokwitną; teraz czas dąbrówek, a już w kolejce całe masy bodziszków żałobnych; dzielni młodzi ludzie trwają na stanowiskach, różne komentarze czytam na stronie Dzikich Karpat, ale jedno jest pewne, lasy są rabowane w sposób nie do przyjęcia; o, tak, trawy i chwasty maja się doskonale, u mnie wychodzi jeszcze jakiś dzwonek o splątanych korzeniach, nie sposób pozbyć się go:-) pozdrawiam.