Jechaliśmy na Pogórze prawie w ciemnościach, tylko łuna na niebie znaczyła miejsce, gdzie zaszło słońce. Wypogodziło się, nad horyzontem zajaśniała mocnym blaskiem pierwsza gwiazda. Wydawało mi się, że to chyba dwie gwiazdy znajdują się blisko siebie, ale migoczący blask mylił. Zanim dojechaliśmy do siebie, niebo rozświetliło się milionami gwiazd i już nie potrafiłam rozpoznać, która to Wenus. Ale zasadziłam się na nią w następny dzień, miałam ją naprzeciwko okna. Lornetka nie za bardzo pomagała, w szkłach odbijało się jakoś tak myląco, ale orzekliśmy oboje z mężem, że gwiazda wieczorna znajduje się blisko innej z naszego układu słonecznego i stąd ten mocny blask. W googlach napisali, że w koniunkcji z Saturnem ... dalekie światy ... aż żal, że nie mamy lunety:-) Wcale długo nie podziwialiśmy tych planet, znad horyzontu schodziły coraz niżej i niżej, przybladły, wtopiły się w inne konstelacje, aż w końcu schowały się za jakieś 2 godziny za Horodżennem W sobotę, po małym przymrozku zrobiła się całkiem ładna pogoda, czas na wycieczkę, bo słońca teraz jak na lekarstwo.
Pojechaliśmy na rybotycki kirkut. To miejsce dawno zauroczyło nas swoim położeniem, o ile można tak mówić o cmentarzu. Właściwie przyczynkiem do tej wycieczki była przeglądana ostatnio strona w necie pobliskiej Birczy " Bircza - trzy kultury". To stąd również zapożyczyłam pomysł na ubarwienie wpisu pieśnią "Miasteczko Bełz" w języku jidysz.
Na kirkut prowadzi ścieżka, wspinamy się coraz wyżej zieloną trawą, kto to widział cos takiego w styczniu.
Historia tego miejsca, jaka dotknęła podobne nekropolie od czasów wojny, a więc zniszczenia, rozebrano mur z kamienia i dom pogrzebowy, potem pasły się krowy, teren zawłaszczyły lasy państwowe. Macewy ocalały, przewrócone "twarzą" do ziemi,została bogata ornamentyka i symbole, choć czas robi swoje. Wreszcie przyszedł czas, że teren uporządkowano, ogrodzono, macewy zostały podniesione z ziemi i oczyszczone, wiele dobrego zrobił tu Szymon z grupą Magurycz, do tego starania kilku rodzin żydowskiech, m.in, Mojzesza Rubinfelda, jedynego ocalałego Żyda z Rybotycz. Mnóstwo osób i organizacji przyczyniło się do tego, że kirkut tak dzisiaj wygląda.
18 komentarzy:
Chociaż tylko wirtualnie, ale dziękuję za piękny spacer.
Witaj Marysiu, po datach publikacji postów zorientowałam się, że teraz często gościsz w Waszej chacie. Bardzo ciekawy jest Twój post. Piosenkę "miasteczko Bełz...", a w zasadzie melodię znam z "Zakazanych piosenek". Jest urokliwa. Całe Podkarpacie, to były trzy kultury. I ludzie żyli sobie obok siebie spokojnie. Przyjaznili się
wspirali, a czasem kłócili, godzili, jak to ludzie . I gdyby nie to, że co jakiś czas rodzą się mentalni "zdobywcy świata", którzy są czystym złem, byłoby tak dalej.
Pozdrawiam Cię serdecznie I wszystkiego najlepszego życzę. Uściski
Jak bardzo interesująca wycieczka. Jak dobrze, że znaleźli się ludzie z dobrymi myślami i rękoma do pracy i uporządkowali to miejsce spoczynku ludzi innej wiary ale żyjący na tych okolicznych terenach. Kawał historii zawarty w tych macewach. Urozmaicony krajobraz takie fajne okazy ptasie to rzadkość. Nas straszą powrotem zimy, jaki to powrót jak tej śnieżnej wcale jeszcze nie było. Nie wiem jaki ten rok będzie, jak nie przymrozi to robactwo wszelakie zniszczy przyrodę. Zobaczymy. Pozdrawiam cieplutko, uważajcie na siebie.
Piękny wstęp napisałaś, poezja proza normalnie.
Duże wrażenie zrobił na mnie cmentarz w Kazimierzu, takie miejsca mają niesamowity klimat i budzą pokorę!
Ptaki wyłowione cudnie, gratulacje dla fotografów:-)
jotka
Uwielbiam wycieczki z Toba Marysiu, bo idziesz w miejsca, które przez wielu są omijane. A tam przecież tyle piękna i zadumy... Jak dobrze, że cmentarz ocalał, że ptaki czują się dobrze w Waszych stronach, że można jeszcze spotkać trochę normalności.
Pięknie położony jest ten cmentarz i dobrze że znaleźli się ludzie, którzy zadbali o niego. Piosenkę znam w wykonaniu Sławy Przybylskiej i chyba pierwszy raz słyszałem ją w języku jidysz. Bardzo mi tu pasuje. Pozdrawiam serdecznie :)
Ela, było ciepło, od południa grzało słońce, tylko szum wody, gdzieś w oddali piały koguty, wielki spokój; pozdrawiam.
Bożena, właściwie to jesteśmy tam w każdy weekend, a chciałoby się być już na stałe; przez łąki mamy do Rybotycz bardzo blisko, a kiedy pierwszym razem odkryliśmy ten kirkut, miejsce zauroczyło nas wielce, jego położenie, spokój ponad toczącym się poniżej życiem; podobne odczucia miałam na wzgórzu Dębnik w Uluczu przy cerkiewce; masz rację czyste zło, skroić świat na własną miarę, nie bacząc na ofiary i skutki, straszni ludzie; dobrze, że mamy odskocznię pogórzańską; pozdrawiam.
Ola, to była akcja zakrojona na szeroką skalę, przyjechali wolontariusze z Izraela, młodzież ze szkól, samorządy przyłożyły rękę do tego, lasy państwowe ufundowały ogrodzenie, pewnie długo by jeszcze wymieniać ludzi dobrej woli; kiedy stąpam po ziemi w tych czy innych miejscach, mam świadomość, że tam leżą kości ludzkie, byli tu, żyli, pozostała choćby wyraźna droga, po której nieśli ich na ostatni spoczynek; nie mamy wpływu na pogodę, co będzie, to będzie; pozdrawiam.
Jotka, niebo w nocy jest fascynujące, tyle można zobaczyć, oprócz gwiazdozbiorów toczy się tam całkiem ożywiony ruch, ciągłym światłem świecąc przesuwają się w ciszy satelity, błyskają światłami samoloty, a latem, całkiem nisko nad głowami śmigają gacki:-) w Kazimierzu nie byłam, ale z kolei w Lesku zrobił na mnie duże wrażenie kirkut; odwiedzamy takie miejsca i na Ukrainie, i w Rumunii; ptactwo ciekawe, pewnie jest ich więcej, trzeba by zasiąść w jakiejś czatowni, a my tylko przejazdem; pozdrawiam.
Basia, kirkut jest ciekawy, nieznane litery, symbole, mało znamy obyczaje żydowskie, a kiedy czytam o nich, są jak z innego świata; rybotycki kirkut jest wyjątkowy, jak dla mnie, właśnie w tę sobotę miałam ochotę posiedzieć tam w słońcu, na trawie i wyłączyć się zupełnie; mamy jeszcze ten krajobraz nieprzetworzony przez człowieka, prawie sama natura, to i ptakom dobrze, szeroko rozlany San, dużo miejsc do żerowania; pozdrawiam.
Wkraju, tak, cmentarz jest pięknie położony, na uboczu, nic nie zakłóca jego spokoju, tylko szum Wiaru, czasami w dole auto przejedzie, a w pobliskich zabudowaniach kogut zapieje; my słyszeliśmy jeszcze odgłosy bawiących się dzieci, ich wesoły śmiech, życie; tę piosenkę słyszałam dawno w wykonaniu Leopolda Kozłowskiego, ostatniego klezmera z krakowskiego Kazimierza, śpiewał w programie po polsku, a łzy ciekły mu po twarzy, przejmująca pieśń; pozdrawiam.
Tak, niebo nad naszymi pogórzami bywa przepiękne. Nie trzeba jechac w Bieszczady by je podziwiać w tak wspaniałej odsłonie, bo i u nas są podobne widoki mozliwe. Pięknie wysprzątany ten cmentarz żydowski. I w urokliwym jest miejscu położony. Nie byłam tam jeszcze, ale w przyszłosci wszystko mozliwe. Snuje mi sie teraz w głowie ta piosenka o miasteczku Bełz. Najbardziej lubię ja w wykonaniu Magdy Umer.
Podziwiam zdjęcia ptaków. Wiem, jak trudno je zrobić.Twoi przyjaciele maja dobre oko, no i aparaty fotograficzne chyba też!:-)
Ta, trzeba chwytac teraz słoneczne chwile i korzystac z nich, póki są, bo malutko tego słonca ostatnio. Ponuro na dworze. I ciśnienie wciaz niskie. Od jutra podobno ma wrócic zima. Nie mam nic przeciwko temu.
Pozdrawiam serdecznie, Marysiu!:-)
Pospacerowałam z Tobą..pięknie:):
Jesteś niesamowitą przewodniczką po swoich rejonach i gawędziarką. Nie wiem, czy ktokolwiek używa jeszcze tego słowa :). Dodanie TEJ piosenki dodaje Twojej opowieści dodatkowej barwy. Pierwszy raz usłyszałam ją mając naście lat i do dzisiaj, kiedy mam już dziesiąt lat zawsze mi gdzieś towarzyszy. Pozdrawiam serdecznie, już nie z Gdańska, a z Warzenka.
Ola, a dodatkowego uroku dodają wzgórza, urozmaicony teren; nie jeździmy w Bieszczady od pewnego czasu, a właściwie od kiedy zakotwiczyliśmy na Pogórzu; cmentarz o wyjątkowym położeniu, właściwie to miałam ochotę usiąść i wystawić twarz do słońca, nawet jakieś ptaszki ćwierkały, a dziś plucha nieprzyjemna, mokry śnieg, zima w najgorszym wydaniu Pieśń przejmująca, jak i los całego narodu żydowskiego; byliśmy niedawno w muzeum ziemi przemyskiej, a tam m.in. przemyskie getto na zdjęciach i trochę ocalonych artefaktów, ogromne wrażenie zrobiła na mnie wystawa; oj, moi blogowi znajomi mają wyjątkowe oko do wypatrywania ciekawostek przyrodniczych:-) pozdrawiam.
Pat, dzięki za towarzystwo, było ładnie, i nostalgicznie; pozdrawiam.
Ewelina, uwielbiam moje Pogórze i pobliskie Góry Sanocko-Turczańskie; ale jak pojedziemy w inne rejony, to też mi się podoba, byle nie za bardzo zmienione ludzką ręką. Tak, pieśń wyjątkowo przejmująca; wygooglałam sobie Warzenkę, piękne położenie, i może spokojniej niż w dużym mieście; pozdrawiam.
Pięknie uchwycone ptaki, mój mały aparacik tego nie potrafi. Cmentarz pięknie odrestaurowany i pielęgnowany, w Mielcu dopiero od pewnego czasu coś się dzieje: https://www.youtube.com/watch?v=bdN8hnljDZY
Jest tu nawet podwórze naszego rodzinnego domu, które w czasie wojny zapisało się niechlubnie.
Krystynko, trzeba mieć odpowiedni sprzęt, ja tez nie posiadam tej ciężkiej tuby. Cmentarz ma ładne położenie, na uboczu, do tego górki dookoła. Piszę z telefonu, w domu obejrzę podany link i poczytam historie. Znowu runęło nam drzewo, tym razem dwie stare śliwki, pozdrawiam Maria z Pogórza Przemyskiego.
Jak najbardziej można powiedzieć o pięknym cmentarzu i pięknym jego położeniu! A te z wielkiej wojny? Prawie wszystkie gdzies na górce, widoki mają het het... Szkoda jedynie, że z nieszczęściem ten zachwyt jest połączony.
Serdecznosci na południowy wschód ślemy z centrum :)
Lidka, ładna miejscówka, mogłabym tam spocząć 😊 czytałam ostatnio jakieś opracowania o cmentarzach I_wojny, historii, projektach, no i miejscach, chyba to był ten szlak od Małopolski aż do nas. Czyżby Tadeks i Ciebie zaraził pasją I-wojennych cmentarzy? Zima wróciła, ciężki śnieg obalił następne stare drzewa, oj, nie będzie nam się nudzić, pozdrawiam.
Chciałbym i ja zobaczyć Wenus, i ogólnie niebo, przez dużą lunetę. Spodziewałbym się fantastycznych widoków.
Źle wyglądają ruiny cmentarzy, więc takim inicjatywom należy się przychylność. Cmentarze powinny być chronione prawem, także te stare, bo nie dość, że są częścią historii, to leżą tam kości ludzi. Niech leżą w spokoju.
Ptaki drapieżne są piękne i majestatyczne.
Krzysztof, w bezchmurne noce można zapatrzeć się w niebo, tyle gwiazd. Nie potrafię odróżnić poszczególnych gwiazdozbiorów, ale Wenus mam naprzeciwko okna, czasami jeszcze widać księżyc, ostatnia gasnie Wenus i już wschodzi slonce. Lubimy stare cmentarze, zagubione w lasach, wiele takich po wysiedlonych wsiach, ostatnio widuje się dbałość, koszą, oczyszczają z krzaków, ogrodzenia bodaj z żerdzi budują, jest inne nastawienie. Historii się nie wyprze, nawet niszcząc cmentarze, ci ludzie tutaj żyli
Maria z Pogórza Przemyskiego.
Prześlij komentarz