poniedziałek, 9 stycznia 2012

Bratkowa łąka ... o przemijaniu trochę ...

Trochę intensywny był zeszły tydzień.
W piątek wyjeżdżał syn, trzeba było mu przygotować trochę domowych smakołyków na wyjazd, wędzarnia pracowała pełną parą, a ja o mały włos nie straciłam palca w maszynce do mięsa, bo chciałam jakiś kawałeczek mięsa popchać. Ból niesamowity, opuszka pęknięta, mam nadzieję, że paznokieć nie zejdzie, ot! nauczka na przyszłość ...
Na tym ostatnim spotkaniu sylwestrowym u sąsiadów siedziałam tuż przy kominku, chyba ta wysoka temperatura mi nie posłużyła, kicham, smarkam, głowa boli, przeziębienie jak malowanie, ale jak tu nie pojechać do chatki? Tak sobie pomyśleliśmy, że trzeba powoli zająć się łazienką, wybraliśmy się zakupić jakieś płytki do kąta pod prysznic, ale początek roku nie służy żadnym zakupom.
Słyszeliśmy tylko: nie ma, na zamówienie, za 5 dni albo była inwentaryzacja. Ale w jednym punkcie dorwaliśmy jakąś końcówkę, która wystarczyła do naszego kącika ...



Robota szła bardzo sprawnie, bo mąż mi tylko przycinał, wycinał otwory, a ja kleiłam ...


I tak powstała w naszej chatce bratkowa łąka, z musu, inne płytki były jakieś takie rzymskie, złocone, przebogate, no gdzież do maleńkiej chatki takie zdobności? kwiatki wystarczą ...
Od rana do południa i po robocie ...
Zjechaliśmy w dolinę do sklepu, a potem przez Leszczyny i Sopotnik, do Paportna ...
Byliśmy tam wiosną, przy okazji rajdu na Suchy Obycz, a teraz z drugiej strony ...
Pamiętam, jak szukaliśmy przed laty ziemi do kupienia, też trafiliśmy w te rejony, przy końcu Leszczyn mieszkała samotna babcia z pieskiem, obok niszczało obejście, które było do sprzedania z ogromnym lasem, babulka opowiedziała nam trochę o tym terenie ... dalej nie zapuszczaliśmy się ...
I teraz, przejeżdżając obok, widzieliśmy obejście babci w ruinie, nikt tam nie mieszka, a z sąsiedniego ani śladu ... Leszczyny to obecnie popegierowska osada z nielicznymi, prywatnymi domami, w oborach ktoś prowadzi hodowlę owieczek ...


Małe jagniątka są przeurocze, brykają ...


Stare krzyże znaczą w krzakach miejsca po dawnych przysiółkach, pokazują skrzyżowania wiejskich dróg, nikogo tam nie ma ...


Droga leśna, błotnista, w "kałabaniach", rozjeżdżona przez leśnych, poczułam się tam jak na karpackich bezdrożach, tak blisko nas, a jeszcze bardziej odludnie, dziko, wiosną musi być tu pięknie. Strumienie pokonuje się w bród, raz głębiej, raz płycej, stare, ogromne drzewa przy drodze znaczą już wieś, a za chwilkę cmentarz, tylko tyle pozostało ...


Stąd niecały kilometr do granicy, tuż za nią wieś - Kropiwnik ...
Teren cmentarza całkiem spory, nagrobków za wiele nie zostało, jeden krzyż wrósł w drzewo i tak został ...


... inne krzyże gięte z grubego drutu, oszczędne w formie ...


... jeszcze inne bardzo bogato zdobione, z koronkami ...


... nad skarpą przepływającego strumienia cała grupa ocalałych ...



Ten runie za niedługo, są ślady dziur po śrubach, ktoś wyrwał tablicę, może portrety kogoś znaczniejszego ...
a z cmentarza widać góry po drugiej stronie ...


Wieś Paportno należała do klucza dobromilskiego, właścicielami byli Herburtowie, na jednym z wzniesień są jeszcze ruiny ich zamku, kiedyś na pewno dotrzemy i tam ...
Wracaliśmy przez połoninki kalwaryjskie, widoki stamtąd zapierają dech w piersiach ...




To widok na kalwaryjskie wzgórze od strony południowej, a poniżej Pacław, kiedyś był tu klasztor bazyliański. W 1868 roku rusińska ludność przeszła na wiarę łacińską ze względu na pazerność grekokatolickiego proboszcza z pobliskiego Hujska /dziś Nowe Sady/, który za posługi pobierał wygórowane opłaty; w polach stoi krzyż, znaczący miejsce po kaplicy tzw. Maćkowa cerkiew, prawdopodobnie wybudował ją pasterz Maciek, któremu ukazała się Matka Boska.


Zjechaliśmy w dolinę Wiaru, jeszcze zdjęcie Makowej z drogi ...


... i powrót do chatki, aha! jeszcze musi być zachód słońca i łąka za potokiem ...


A wieczorem usłyszeliśmy jakby szczekanie psa poniżej, mówię do męża, że trzeba zobaczyć, bo może zaplątał się jakiś uciekinier w krzakach, latarki do ręki, zjechaliśmy poniżej, bo lało, obeszliśmy kawał łaki nad potokiem, a tu szczekanie całkiem z drugiej strony, i nie psie, tylko lisa ...
W nocy już zaczęło posypywać na biało,  rankiem blisko pod oknami przeszedł lis, rudy jak iskierka, pięknie wybarwił się na zimę ... krajobrazy trochę nierealne w śnieżnej zadymce ...




Z braku słoninki dla sikorek kupiliśmy w sklepie kostki smalcu, zawiesiłam je na śliwie w siatce do osłaniania drzewek, pojawiły się od razu sikorki, a wśród nich chyba jedna uboga ...


... szara piękność z białymi policzkami i czarną czapeczką na głowie, wielkości modraszki.
Patrzyliśmy też na łąkę za potokiem, na początku myśleliśmy, że to lis, a to drapieżne, ogromne ptaszysko ...
Zachowywał się dziwnie, podskakiwał, rozkładał skrzydła, jakby coś szukał u nóg, potem ciężko poderwał się, uleciał kilka kroków, pewnie ranny, albo zaplątał się w coś ... mówię do męża, że pewnie trzeba mu pomóc ... a ty wiesz, jaki on ma dziób i skrzydła ... potem dodał: ... i pazury ...patrzyliśmy dalej, na szczęście odleciał sam, bez naszej pomocy, a to, co tak podskakiwał i dziobał, to widocznie coś upolował ...
Fascynujące jest obserwowanie przyrody, nawet sikorek za oknem.
I powrót, zostawiliśmy Pogórze pogrążone w ciszy, w bieli, płatki sypały, a tu mokro, śniegu prawie nie ma, a po południu deszcz ...
Czeka nas teraz fugowanie, ale to przyjemna robótka, może w tygodniu uda nam się wyskoczyć ...
Jeszcze moje wyroby wędliniarskie pokażę, pojechały do Anglii ...



Kiełbaska wyszła pyszna, nie daję za dużo czosnku, trochę majeranku i utłuczonego jałowca ...
Pozdrawiam wszystkich serdecznie, dzięki za dobre słowa, pa.




39 komentarzy:

Aleksandra Stolarczyk pisze...

Ciekawa relacja i takie malownicze fotki , ale wędliny narobiły mi takiego apetytu,ze zaraz opędzluję moją lodówkę:)

kyja pisze...

Mario, czyli u Was w chatce wiosna w łazience :)))
wędliny profesjonalnie wyglądają - pewnie smakowite :)!
wszystkiego dobrego w tym nowym roczku!

Wachmistrz pisze...

I po com ja tu zachadzał, nieszczęsny? Teraz mi te boczki i szynki z głowy wyjść nie będą chciały... Ale pejzaże przecudnej urody. Wyzdrowienia życzę i kłaniam nisko:)

NieTylkoMeble pisze...

Mario, u Ciebie jak zwykle panuje spokój i ciekawość świata :)))) Miło jest do Ciebie zaglądać :))))

jola pisze...

Jestem pełna podziwu dla Was, tyle rzeczy robicie sami, flizowanie, fugowanie, patrząc na Waszą robotę, wydaje sie to takie proste, jak ukrojenie kromki chleba. Bratkowe flizy piękne, będziesz miała zawsze łąkę w łazience :) Wyroby wędliniarskie to dopiero jest coś, nie ma to jak taka swojska wędlinka, dobrze, że ta nauczka skończyła się tylko tak, tak swoją drogą jaki człowiek potrafi być przekorny, niby wie, a jednak pcha paluchy tam, gdzie nie trzeba. Ja też ciągle doznaję jakiś oparzeń, bo pcham łapy tam, gdzie pchać nie powinnam. Jak zwykle pokazujesz piękny kawałek świata, przyrody, umiesz na niego patrzeć i widzieć. U nas zima, śnieg sypie od dwóch dni, wszystko dokoła pokryte bielą, pozdrawiam cieplutko.

Szczypta Kasi pisze...

Kafelki bardzo mi się podobają. Te bratki są urocze :)

weszynoska pisze...

Normalnie nawet mój mąż stanął zaczarowany jak zobaczył bratkową łąkę. Wspaniały pomysł, nie wspomnę o podziwie samodzielności. Ja fugować tez potrafię, ale już kleić docinać..to się boję. Wędliny...ech kiedyś i ja się doczekam ;) Piękne widoki znajomych terenów. Zdrówka życzymy całą ludzką i psią bandą.

Riannon z Dworu Feillów pisze...

O jej, wpadłam tu przed śniadaniem :-) Teraz muszę pójść coś zjeść, bo nie wytrzymam po tym widoku smakowitych kiełbas :-)
Bratki niesamowite! Nie widziałam nigdy kafelków w takim stylu. Hm, hm... sama kładziesz kafelki. Podziwiam Cię, zdolna kobieto!

ankaskakanka pisze...

Ale zgodne z Was małżeństwo. Razem remontujecie, razem wspinacie, się zwiedzacie na potęgę. Podziwiam i trochę zazdroszczę, ale się cieszę razem z Wami, że pokazujecie ułamek swojego życia.
Z przykrością stwierdzam, że te tereny są mi obce, aczkolwiek piękne.

A kiełbachy i te boczki? Niebo w gębie. Jak one wyglądają. Nie wiem jak działa wyobraźnia ale wyraźnie poczułam zapach tych wędzonek, a dopiero, co jadłam. Pozdrawiam

HANNA pisze...

Auuuu przepiękna ta bratkowa łąka-co to za firma takie cuda tworzy?

mania pisze...

Z tak malowniczej łazienki żal będzie wychodzić :)
Pogoda sprzyja wycieczkom, pięknie się komponują te brązy i szarości. I dzięki Wam można choć wirtualnie zwiedzić ciekawe miejsca :)
POzdrawiam serdecznie!
P.S.
Jak palec?

Unknown pisze...

Bratkowa łazienka fantastycznie pasuje do Waszej chatki:-))) Wiesz, nas też zawsze ogarnia nostalgia i żal na widok opuszczonych gospodarstw, starych niszczejących cmentarzy. Żal nam czasu i ludzi, którzy przeminęli i szkoda, że przez ludzkie zaniedbanie ślady po nich przemijają także.
Pozdrawiamy serdecznie i z zazdrością spoglądamy na wędzonki. My bierzemy się za robotę dopiero " za chwilę".

Go i Rado Barłowscy pisze...

Nas też, takie stojące w szczerym, bezludnym polu krzyże zawsze niezwykle wzruszają.
Cium serdeczne.

wkraj pisze...

Jestem pod wrażeniem umiejętności. Już kafelki mnie zadziwiły. Raz trafnie dobrane, a dwa porządnie położone. Ale jak zobaczyłem te wędlinki..., no nadajecie sie do programu "Mam talent". Kolejne talenty widzę na zdjęciach. Powoli poznaję otoczenie waszej chatki. Piękne i malownicze są te widoczki. Przyjdzie wiosna, świat ożyje - wtedy dopiero będę zazdrościł.
Pozdrawiam serdecznie :)

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Olqo, serdecznie namawiam każdego do wyrobu własnych wędlin, są najlepsze, a Ty masz swoje Przytulisko i sądzę, że chociaż beczka do wędzenia stanie, bo w beczce wędzi się też pierwszorzędnie, fotki buro-szare, bo taka dziwna pora teraz, pozdrawiam serdecznie.

Kyja, na okrągło wiosna, zapewniam, że wędliny smakowite, myślę, że i Ty zapragniesz swoich wyrobów, wszelkiej pomyślności i pozdrawiam.

Wachmistrzu, jak miło gościć Ciebie w naszych progach, na wędzonki zapraszamy, gdybyś kiedyś popasał w okolicy, bo Pogórze piękne i warte odwiedzenia; zdrowieję już po ziołowych miksturach, pozdrawiam serdecznie.

Aneto, dzięki bardzo, Ty znasz po trosze te okolice, one same wyzwalają spokój, pozdrawiam serdecznie.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Jolu, wszystko robimy sami z takich przydomowych robót, po kawałku i mówimy z mężem, że gdybyśmy siedzieli tam ze dwa tygodnie cięgiem, to wszystko zrobilibyśmy.
Tak, mogła być kiełbasa z palcem, ta sekundka nieuwagi, och! widziałam Twoje śniegi na Jworzynach i trwam w zachwycie nieustająco, serdeczne pozdrowienia na Jaworzyny ślę, pa.

Kasiu miła, takie opinie utwierdzają mnie w przekonaniu, że to był dobry wybór, pozdrawiam serdecznie.

Węszynosko, a cieszę się, a Ty nie bój się klejenia, to nic strasznego, u nas robię to ja, bo jestem dokładniejsza. Doczekasz, doczekasz, jak ranczo ruszy, i my ślemy serdeczności w Waszą stronę, również z futrzakami, pozdrawiam.

Riannon, kładę, bo kiedyś ujawniłam się,
wiem, że też w planie masz wędzarnię, będą swoje pyszności; a te bratkowe kafelki wpadły na nas już przy zrezygnowanym wyjściu z hurtowni, jakaś końcówka zapasów, pozdrawiam serdecznie.

Ankoskakanko, my zgodni, bo już bardzo długo ze sobą jesteśmy, szkoda każdej chwili życia, a kiełbachy pachną mocno, najlepiej na świecie, pozdrawiam serdecznie.

Hannah, to jakaś polska firma, a płytki są stare, przyuważyłam rok produkcji 2007, pewnie zalegały im w magazynie, a nam przypasowały, pozdrawiam cieplutko.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Maniu, cieszę się nią, bo do tej pory mycie w deszczówce z beczki, szczotka z pastą na kamieniu, siermiężnie było, a teraz wypas, woda, chociaż zimna, ale leci z kranu. Na wycieczkach jest teraz inaczej, chociaż drzewa bez liści, wszystko ma swój urok. A palec dochodzi do siebie, paznokieć chyba uratuję, chociaż siny, a opuszka goi się, serdeczności posyłam, pa.

Asiu i Wojtku, i nam żal, jeszcze kilka lat temu rozmawialiśmy z babcią, mieszkała sama, a dziś wszystko w rozsypce. Zawsze wydaje mi się, że lepiej sprzedać komuś takie obejście za mniejsze pieniądze i niech ono dalej żyje, niż miałoby tak niszczeć. Lubimy bywać w takich miejscach jak ten cmentarz, odczytywać zatarte napisy na nagrobkach, to kawał historii. My "za chwilę" też powtarzamy wędzenie, bo swoje już prawie zjedliśmy, pozdrawiam serdecznie.

Go i Rado, bo jak sobie pomyślę, że tętniło tu kiedyś życie, to żal mi, i tych starych drzew, i zdziczałych sadów i pochylonych, w tej chwili niczyich nagrobków i smutno mi, pozdrawiam cieplutko.

Wkraju, tak sobie pomyślałam, że przecież wszystko robią ludzkie ręce, uda się i nam. A że może czasami trochę nierówno, to drobiazg, ale zrobione samemu; na wędlinki też szykowałam się trochę, no i ... udało się. I my jesteśmy zauroczeni Pogórzem, zawsze wracamy z myślą, że wszędzie ładnie, ale u nas też, a już wiosną - przecudnie, i ja pozdrawiam serdecznie.

Mażena pisze...

Cmentarze smutne choć przypominają,że wszystko przemija..

Zdjęcia okolicy jak zwykle wspaniałe a wędlinki to aż pachną u mnie. Choć ja najczęściej jadam te z marketu...
A glazura wyczarowana dla Waszej chatki, to coś niesamowitego jakby na Was czekała! podziwiam Cię,ja też wiele rzeczy zrobiłam sama ale z mojego męża żaden pomagier,nie umie nie wyjdzie, lepiej nie itp. a Wy tak w tandemie. Ja wielu spraw nie mogę przejść bo wiadomo fachowcy się cenią. Pozdrawiam, oszczędzaj palec i podziwiam!

*gooocha* pisze...

Te płytki są przecudne! I sama kleisz.. Ja się nie zdziwię wcale, jeśli też "krawaty wiążesz, usuwasz ciąże"...Skarb nie kobita z Ciebie!
Jak zwykle oko nacieszyłam zdjęciami pięknymi.
Serdecznie pozdawiam i zdrówka, zdrówka!

Mona pisze...

Zapach wędliny wędzonej mnie zwabił do Was..:) Piękne te bratki , takie oryginalne, będzie piknie !:))
Krajobrazy piękne , te stare krzyże zawsze mnie wzruszają , a i na Podlasiu ich pełno ..Zapraszam do mnie coś słodkiego..:) Pozdrawiam

GAJA pisze...

Piękne te stare krzyże, pomniki... A wszystkie kryją czyjeś życia. Takie jak nasze-z troskami, radościami... Piękne to i smutne.
Pozdrawiam.

Magda Spokostanka pisze...

Nigdy nie widziałam takich niesamowitych płytek! Widać czekały na Waszą łazienkę.
Kleiłaś płytki TĄ ręką, z TYM palcem?!
Jest tylu poszukujących, pięknych, dzikich miejsc do życia i tyle miejsc, które czekają na odnalezienie ... Czasami spory rodzinne decydują o śmierci starych domów.
Marysiu, mnóstwo zdrowia Ci życzę!
Pozdrowienia dla drugiej połowy niespotykanego tandemu!

domowa kurka pisze...

Oj...jaka piękna ta łąka...zazdroszczę Ci Marysiu tego pustkowia...u nas to już historia, każdy kawałek ziemi sprzedany, a za domem ma powstać osiedle..oj, oj...

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Mażeno, zwłaszcza te opuszczone są smutne; ta bratkowa łąka rzeczywiście czekała, taka końcówka serii, próbujemy sami robić wszystko, czasami coś nie wyjdzie, to poprawiamy, z reguły wychodzi. Palec oszczędzany, pęknięcie zabliźniło się, a poznokieć chyba zachowam, pozdrawiam serdecznie.

Goocha, trzeba się tylko odważyć, a zrobi się wszystko, dzięki, choróbsko jakby mijało, palec dobrzeje, będzie dobrze, serdeczności.

Mona, zwłaszcza te stare, opuszczone cmentarze nas przyciągają, bo nowe, błyszczące i złocone nagrobki jakoś nie, pozdrawiam serdecznie i idę czytać o mrówkach, pozdrawiam serdecznie.

Gaju, też mam takie odczucia, to było czyjeś życie ...lubię bywać w takich miejscach, i ta dzikość dokoła, góry, bezludzie, wszystkiego dobrego, pozdrawiam serdecznie.

Magdo, a czekały, czekały, już wychodziliśmy zrezygnowani, a one nas łaps! za oczy; plasterek na palcu trochę go chronił przed klejem, jest jeszcze wrażliwy na ucisk, uderzenie, przypomina o sobie, ale jest dobrze, zaczyna rosnąć pod zasiniałym, to chyba nie zejdzie.
Właśnie te spory, albo niebywała pazerność, że miliardy wezmą za tę ruinę kończy żywot takich miejsc, wielka szkoda, w naszej, pogórzańskiej wsi jest takie obejście, ileśtam spadkobierców, zadłużone, ale jakie widoki, miejsce najpiękniejsze chyba, i jeśli nie uwiną się szybko z porozumieniem, wszystko pójdzie wniwecz. Zdrowieję, Magdo, trochę słabowata jestem, ale to minie po tych cudownych miksturach ziołowych, dzięki za pozdrowienia dla drugiej, długoletniej połowy, serdeczności nad Drawę ślę, wszystkiego dobrego, pa.

Kurko, u nas pewnie boją się tego bezludzia, szału na kupno ziemi nie ma zbytniego, albo ludzie nie mają takich potrzeb, raczej letniska nad Wiarem, pozdrawiam Cię serdecznie.

grazyna pisze...

Plytki bardzo mi sie podobaja, wymarzone do Waszej chatki, pokazesz mam nadzieje efekt koncowy. Kielbaski i szyneczki! co tu duzo mowic, wygladaja tak smacznie a tutaj w Wenezueli wedlin dobrych nie uzyczysz, nic tylko polknac slinke. I wyprawa wasza jak zwykle bardzo interesujaca!!! duzo usciskow!

Inkwizycja pisze...

Naprawdę nie wiem, od czego zacząć tym razem, Marysiu, znowu piękne widoki, zapierające dech w piersiach pokazujesz, ale mnie oczarowała tym razem bratkowa łąka w Waszej łazience... jest cudowna! Płytki jakby specjalnie dla Was robione;-) No i te wyroby wędliniarskie... wprost czuję ich smak i zapach, mhmm...
A tych opuszczonych, zapomnianych obejść żal, często są takie piękne, ale padają ofiarą ludzkiej pazerności, egoizmu... Szkoda...
Dobrze Wam w tej chatce,co? Ale uważaj na siebie ;-) Jeszcze Ci się rączki przydadzą ;-)Dużo zdrówka życzę i ściskam!

Danusia pisze...

Super płytki, piękne krajobrazy i te wspaniałe domowe wędliny..., aż ślinka cieknie.
Pozdrawiam

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Witaj, Grażyno, na pewno pokażę, tylko to trochę potrwa, bo prace idą z doskoku, a może sama uwędziłabyś sobie jakieś mięsko? te tereny wycieczkowe to bardzo blisko nas, tylko jakoś nie zapuszczaliśmy się tam inną drogą poza szlakiem, serdeczności ślę do dalekiego kraju, pozdrawiam, pa.

Inkwizycjo, pewnie ona czekała na nas, ta bratkowa łąka, swojskie wędliny nieodmiennie są najlepsze, a jeszcze żuru pysznego można zrobić po ich obgotowaniu; żal tych obejść, jeszcze można byłoby w nich pomieszkać, nacieszyć się, ale różne są zapatrywania ludzi, a zwłaszcza ta pazerność. Dobrze nam tam, najchętniej nie wyjeżdżalibyśmy, był plan posiedzieć tam dłużej w tym tygodniu, ale mąż miał pilny wyjazd, i znowu tylko na chwilę; pewnie, że rączki przydadzą się, chciałabym jeszcze wnuki pokołysać i poprzytulać, pozdrawiam serdecznie i ciepło, pa.

Witaj, Danusiu, w naszej, pogórzańskiej chatce, strasznie miło Cię gościć, tak sobie upiększamy ją sami, pieczemy chleb i robimy ser, i tak nam w niej dobrze, serdeczności.

Anonimowy pisze...

Witaj Mario! Jak widzę takie zaniedbane cmentarze to przykro mi się robi...
Łączka w łazience super pomysł, jeszcze takich płytek nie widziałam, wesoło i przyjemnie będzie tam posiedzieć:) Kiełbachy i inne Wasze wyroby smakowite, oj spróbowałoby się, spróbowało! Krajobrazy z zachodem słońca cudne. Pozdrawiam serdecznie:)))

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Gugo miła, dobrze, że w tej postaci się ostały, inne nie miały tyle szczęścia, zrównane spychaczem, wysadzone dynamitem, albo posłużyły jako utwardzenie dróg; tak, pamiętam, że lubisz drogi i zachody słońca, wschody pewnie też, serdeczności dla Was, pozdrawiam.

Anonimowy pisze...

Wszystkiego CI dzisiaj Życzę
Co Dobre, Szczęśliwe i Miłe
Co daje Uśmiech i Spokój, Radością napełnia chwile
Pozdrawiam serdecznie

Anonimowy pisze...

piękne,ciekawe widoki.

Ewa - Margarytka pisze...

Jakie cudowne wędliny. Jeśli smakują tak jak wyglądają to szczerze żałuję, że widzę je tyko na monitorze. Ty się powinnaś z tego cieszyć, bo wyglądają tak smakowicie, że rzuciłabym się na nie natychmiast.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Agatko, dzięki za odwiedziny.

Margarytko, ajaj! nie ma już po nich śladu, ale będą następne, serdeczności.

Anonimowy pisze...

Zakochałam się na zabój w Waszej bratkowej łazience i teraz będę do mojej szukała tylko kwiatuszków. Ale mi wzrośnie zużycie wody bo z takiej pięknej to aż żal wychodzić. Lola Pellegrina

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Pellegrino, jakoś kwiatuszki najbardziej nam przypasowały, na pewno znajdziesz coś dla siebie, pozdrawiam serdecznie.

Anonimowy pisze...

Śliczne płytki Wam się trafiły ! Pejzaże Pogórza - zachwycajace !

Joanna Wilgucka-Drymajło pisze...

Dołączam do grona miłośników Waszych płytek;D

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Aniu z Siedliska, a one czekały na nas w kącie, pozdrawiam.

Joasiu, dzięki serdeczne, płytki trafiły do nas zupełnie przez przypadek, już na wyjściu z hurtowni jakoś tak, pozdrawiam serdecznie.