Pisałam w poprzednim poście, że na górze są jeszcze ogromne łachy śniegu; napotkaliśmy turystów, czyszczących w nim buty po błotnej wędrówce, spod niego wypływają strumienie, jak rzeki z lodowców ...
... w głębi lasu strumienie skute jeszcze lodowymi okowami, nawet te ogromne płyty lodowe na brzegu Wiaru leżą sobie, wcale tak bardzo nie wytopione. Przejechaliśmy w niedzielny poranek trawiastymi pagórami, zupełnie zmienia się perspektywa widokowa, niby tak samo, a inaczej ...
Tą drogą zjeżdżamy z kalwaryjskiego wzgórza w dolinę Wiaru, tak widzimy ją z pagóra ...
... a tak zza szyby "czołgu", jednakowo ładna.
A w drugą stronę zespół klasztorny, tym razem od strony zachodniej; mam wrażenie, że tak bombarduję Was zdjęciami pogórzańskich stron, że być może kiedyś, jak staniecie na tej ziemi, poczujecie się jak u siebie ...
Pod chatką pierwsze przygotowania do wiosny ...
... zdjęłam już siatki ochraniające drzewka owocowe, umocowałam mocniej patyki ochraniające, może jelonkom nie przyjdzie do głowy wycieranie rożków między tą ochroną?
A ten psubrat Maksio przywlókł sobie z krzaków kopytko koziołka, pojęcia nie mam, skąd ono tam, a może raczej to myśliwi zostawili po sobie ślady działalności ?
Nie pozwolił sobie odebrać, uciekał w podskokach na nasze próby ...
Jakby tego było mało, tarzał się w nim z rozkoszą, obawiałam się mocno o jego zapaszek, ale jest jeszcze chłodno, nie woniał padliną; tak lubią psy "inaczej" pachnące rzeczy, nie zawsze przyjemne dla nas ...
Przystrzygłam go ździebko, nożyczkmi, schodki na plecach wyrównują się powoli, zaliczamy kolejne wizyty w lecznicy, odrobaczanie, szczepienia ochronne, czyszczenie uszu ... dziś okazało się, że urosły mu już dawno drugie zęby, a mleczne kły trzymają się całkiem krzepko, i jeśli przy zabawie w szarpanie starą skarpetą nie wypadną, trzeba je będzie wyjąć w znieczuleniu; kiedyś zmiatałam takie ząbki z podłogi, poprzednim psom same wypadały, a tu problem ...
Odwiedziłam klamociarnię, sporo po dostawie, ale jak to mówią, każdy towar ma swojego nabywcę ...
... idą święta, na rezurekcję jak znalazł; nie kołatka, a ... sama nie wiem, jak to nazwać ... terkoczący całkiem głośno przyrządzik. zawiśnie na ścianie, wśród innych drewnianych rzeczy ...
... kolejne dwa kubaski na herbatę, całkiem pojemne ...
... na dnie mrugają do nas dziwne oczka.
Przy domu, na tarasie zawisł zmyślny wisior ...
... oplecione drutem bursztynowe kulki ładnie prześwietlają słońce; drobiazg, a cieszy ... mnie cieszy ...
Moja ulubiona, wypalona czysta glina; musi to jakiś aniołek z dzwonkami w dłoni, czy to szpiczaste skrzydła czy też może pomocnicy w takich czapkach, a może coś całkiem innego?
Wyczyściłam przy domu oczko wodne, wyjęłam kilka padłych żab, mróz nie był i dla nich obojętny, ale dziś naliczyłam już siedem osobników, w zalotach ...
Pochowało się towarzystwo przede mną pod wodę, ale i tam je wypatrzyłam; czasami podchodzę cichutko, wygrzewają się na kamieniach, albo siedzą pod wodnym parasolem ...
Woda w ten sposób napowietrza się i nie śmierdzi, bez tego trzeba by było często wymieniać ją, bo to małe oczko, ciężko zachować równowagę biologiczną, spełnia raczej rolę większego poidła dla ptaków; w upały przylatują tu z najbliższej okolicy, napić się i pochlapać.
Na oknie grzeją się w słońcu świeżo wzeszłe rozsady warzyw ...
... inne dopiero wychodzą z ziemi ...
... i jeszcze świąteczna rzeżucha ...
O! rety? co za zapach przy kiełkowaniu! przykryłam folią, bo ciężko było wytrzymać w kuchni, teraz już tak nie cuchnie ...
Dziś pachnie u mnie w domu czosnkiem i innymi przyprawami, marynuje się wsad do wędzarni, a w wolnej chwili walczę w ogrodzie, palec obity siekierką, u drugiej ręki przecięty, kolce z berberysu w dłoniach, jakie licho mnie podkusiło tyle tego zasadzić? ... a sadziło się, co było pod ręką ...
Tulipanki już zakwitły. jakaś wczesna odmiana ...
... i dereń jadalny na nalewkę pyszną, i wiele innych szykuje się z kwiatami na świat, a tu od zachodu ciemne chmury idą, i co przyniosą na rano?
Pozdrawiam wszystkich serdecznie, dziękuję za dobre słowa, pa.
24 komentarze:
Niezmiennie przepiękne zdjęcia. A czytając nienachalny tekst, jakby mi dżwięczał głos p. K. Czubówny - tak relaksacyjnie, odprężająco :)
Wiesz, że Twój blog jest już moim nałogiem ?
Jak stanę nogą na Twojej ziemi, poczuję się po prostu pewniej. Już znam krajobrazy, wiem jakie zwierzęta tam żyją, znam warunki pogodowe ( mniej- więcej).
Pięknie u Ciebie z odradzającą się florą i fauną ( no może oprócz gadów).
Moja Kasta też lubi padlinkę. Czasami znajdzie ptaka zabitego, czasami kota...Potem obowiązkowa
kąpiel, a to duży pies.
Mario, pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego najlepszego, bo bije od Ciebie ogromnie pozytywna energia.
Dziękuję za komentarze
Te oczka na kubeczkach to wyglądają mi na "prorocze" czyli rodem jakby z Turcji :-) lub Turcją inspirowany autor kubeczków. A co do rzeżuchy to ja dla odmiany za jej zapachem po prostu przepadam. :-) pozdrowienia serdeczne :-)
ps. no i zgadzam się w pełni z *gooochą* - Krystyna Czubówna to znakomite porównanie :-)
Niby śniegu u Was więcej, ale tulipanami nas zakasowałaś!!!!
Kubasy prześliczne!!! Drewniany hałaśnik również :DDD
Pzdr.
Zapomnieliśmy, kwitną u nas pierwsze zawilce, o!
Uściski
Jak zawsze wspaniałe zdjęcia i tak wiosennie w tym wpisie :)
Pozdrawiam serdecznie
Ja tak jak Gooocha , uwazam,ze wpadlam w nalog jezeli chodzi o czytanie Twego bloga.
A ten deren jadalny...w parku wiekszyckim, parku mego dziecinstwa, taki deren rosl sobie a ja o tym zapomnialam, i widzac Twoje zdjecie stanal mi przed oczami..niesamowite uczucie..dzieki i pozdrawiam
Oj! Gooocha, dzięki wielkie, spłoniłam się; dla takich słów warto pisać; pozdrawiam Cię serdecznie.
Ankoskakanko, nie myśl, że te gady to tak wszędzie, pewnie tak samo, jak gdzie indziej; psy to lubią takie padlinne, im bardziej wonieje, tym lepsze; dzięki, Aniu, i Tobie dobrego, pozdrawiam.
Naszapolano, niby rzeczywiście takie "oko proroka", nie zobaczyłam tego wcześniej; oj! tego zapachu kiełkującej rzeżuchy chyba nigdy nie polubię; dzięki i pozdrawiam serdecznie.
Go i Rado, a ja sama nie wiedziałam, że takowe posiadam, znaczy wczesne; anim się obejrzała, jak zakwitły; u nas nie ma takich zawilcowych łanów, może dalej, w buczynowym lesie; serdeczności.
Witaj, Margarytko, bo jak żaby zalecają się do siebie, to ani chybi wiosna; i ja pozdrawiam cieplutko.
Grażyno, a mnie jak miło! derenie w Twoim parku pewnie były ogromne, bo mój na razie niezbyt, ale owocki na własne potrzeby są; ciekawe to drzewko, tak wcześnie zakwita; pozdrawiam cieplutko.
Widoki cudne i mimo śniegu, który jeszcze się ostał, jak widać, i tak bardziej wiosennie u Ciebie niż na naszych Mazurach.
Anioł śliczny, kubaski mają b. ciekawe uszy, wyglądają, że są chwytne.
Kopytko, tylko, że sarnie to i u nas się objawiło, kuna przyniosła i wyniosła.
Serdeczności ślę
jolanda
Qbeczki fajne- rzeczywiście oczka- jakby "prorocze". Zazdroszczę rozsady warzywek, mi Młody niewiele daje czasu na takie czynności wiec w tym roku pass z tymi sprawami. Rzeżuchę posiejemy, bo wręcz za nią przepadam, za zapachem tez :)
pozdrawiam :)
Dobrze mi i spokojnie.
Jeżeli ktoś tu przychodzi po ukojenie, to nie zawiedzie się na pewno.
Rozmarzyłam się przy bursztynowym słoneczku - prześliczne! Czyli masz już zawieszki na wieczór i na dzień.
U nas coś zielonego wystaje z ziemi i to są chyba tulipany ... :)
Szary Pies Piątek regularnie się tarza w padlinie, więc wiem o jakim zapachu mówisz.
Te oczka, to pewnie "życzliwy podglądacz" :)
Pozdrowienia!
Ale słodziak wyrósł z Maksia :) Florkowi zęby wypadały hurtowo, zabawnie wyglądał jak się pozbył wszystkich przednich u góry, tylko kły mu sterczały!
Pozdrawiam serdecznie :)
Tak tu przyjaźnie, tyle się dzieje. paluszki leczysz, moczysz? Nie poznałabym derenia na nalewkę z derenia uwielbiałam, ale nie mam skąd...Wiosna jak już rozsady.
Pozdrawiam.
Oj Marysiu u Ciebie już wiosna na całego, ja jeszcze troche poczekam na tulipany, chociaż krokusy już są. Ta drewniana kołatka mnie intryguje, do czego toto służyło hmmm..pracowicie, wiosennie i refleksyjnie, moje panny też czasem coś pachnącego wynajdą, taka psia perfumeria. Moja grządka czeka, zastanawiam się, co też w tym roku na niej posadzić, pozdrawiam z deszczowej dziś krainy - nawet śnieżek czasami miesza się deszczem.
Wprost niemożliwe, że u Ciebie już zakwitły kwiaty. Przecież na wschodzie temperatury dużo niższe, niż u nas na zachodzie. W moim ogródku dopiero pierwsze przebiśniegi przekwitają. Tulipany wyrosły, ale ani myślą kwitnąć. Dopiero zaczyna złocić się forsycja. Masz dziewczyno farta! Uściski.
Z przyjemnością poczytałem i obejrzałem, aż poczułem te wiosnę u Ciebie.
Pozdrawiam
Jolando, kubaski bardzo chwytne, wszystkie palce mają swoje miejsce, a i jeszcze malutki można zalotnie odchylić:-)
a wiesz? u nas też przecież kuna grasuje, może to ona przytargała kopytko? i serdecznie pozdrawiam.
Tupajo, nigdy takiej rozsady nie robiłam, nawet nie mam dobrego okna dla roślinek, trochę wyciągnięte do góry, ale jak zrobi się cieplej, zacznę je wynosić na słońce; rzeżucha zlepiła się nasionkami, pewnie za gęsto ją posiałam, ale drugim razem będzie lepiej; serdeczności.
Magdo, "słoneczna" zwieszka wisi w domu "stacjonarnym", a księżyc na chatkowym tarasie, rozświetli nam ciepłe wieczory;
poprzedni Maksio tarzał się nawet w zdechłym żuczku albo dżdżownicy; jak zobaczymy "oczko" na dnie kubka, znaczy czas na następną herbatkę, może mrugnie do nas figlarnie? ciepełko nad Drawę ślę, pozdrawiam serdecznie, pa.
Maniu, Maksio zaczyna być bardzo hałaśliwy, obszczekuje nawet pranie na sznurze, bo wiatr je porusza, ba! skrada się cichcem do nogi znajomego, żeby tylko nie trzeba było puzdra mu zakładać; próbowałam poruszać tymi kiełkami,siedzą twardo, pewnie po świętach usuwanie; pozdrawiam Cię serdecznie.
Mażeno, palce na początek pozaklejałam plastrem, a teraz goją się same, kolce czasami dokuczą, ale też już wychodzą, bo pada deszczyk i mam przerwę w ogrodowych; dereniowa nalewka jest przepyszna; pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
Jolu, te tulipanki to tylko zwiastuny jakieś wczesne, cała reszta wychyliła tylko liście z ziemi; to drewniane to jakaś "terkotka", używa się tych przedmiotów na rezurekcujnej procesji, zamiast dzwonków, czy jakoś tak. I u nas siąpi od wczoraj, i dobrze, bo zaczynało być sucho; serdeczności na Jaworzyny ślę, pa.
Bożeno, cała reszta jeszcze śpi, sama jestem zaskoczona tymi tulipankami, aha! i trzy żonkile jeszcze zakwitły, a forsycja ani myśli; chociaż jak porosił deszczyk, to trawa zaczyna się lekko zielenić; pozdrawiam Cię serdecznie.
Wkraju, dzięki za odwiedziny, choć te ostatnie wpisy to mało turystyczne, kręcimy się w najbliższej okolicy; najprzyjemniej jest w jakimś zaciszu, twarz można do słońca wystawić, nie wieje, boć to przecież marzec dopiero się kończy; dziś mokro, wietrznie, trochę nieprzyjemnie, ale do chatki jedziemy, a jakże! pozdrawiam serdecznie.
oj dzieje się u Was wiele..życie budzi się, fajnie..u nas na Podlasiu jeszcze sennie..jeszcze czas..:) Pozdrawiam.
Klamoty urocze, sadzonki dorodne, kwiaty kolorowe - tylko się radować i napawać. Ach jak przyjemnie Mario!
oj...muszę ...muszę do lasu, na przylaszczki i wawrzynka... Marysiu śliczna zawieszka z bursztynkami, sliczne kubasy i kołatka (czy to właśnie nie myśliwska- pfuj na myśliwych) .Cieszy każdy dzień wyrwany słoncu i każdy pączek nowo rozwinięty...a nawet łachy sniegu TERAZ są takie ładne...buziaki
Mario, tak niezwykle opisujesz to wszystko co Cię otacza i porusza! Potrafisz nadać sens rzeczom prostym... bursztynowej kulce oplecionej drutem... czy tez zwykłej drewnianej kolatce... rzeczom, na które się zwykle w pospiechu nie zwraca najmniejszej uwagi.
I ukazujesz nam ten Swój świat w tak niezwykly sposoó... przez co każdy Twój post jest... taki zwykły i niezwykły zarazem w swej prostocie... i ważności rzeczy prostych!
I we wszystko wkładasz tyle serca, w każdą najdrobniejszą rzecz, którą czynisz.
A Twoje słowa emanują jakimś niezwykłym ciepłem... że aż... ciepło robi się człowiekowi na sercu i duszy, gdy je czyta!
Pozdrawiam bardzo serdecznie.
Mona, i już znowu zima pogroziła palcem, serdeczności.
Krystyno, a dziękować, dziękować, raduję się wiosną, chociaż trochę mi tą radość przymroziło, pozdrawiam.
Kurko domowa, pewnie trzeba będzie poczekać na lepszą pogodę, bo coś się skiepściła; kołatka myślę, rezurekcyjna, serdeczności.
Amelio10, a mnie zrobiło się ciepło koło serca od Twoich słów, dziękuję i pozdrawiam serdecznie.
Prześlij komentarz