Kiedy przyjechaliśmy w piątek, w chatce było już cieplutko, a z kranów leciała gorąca woda ... dziw nad dziwy... za jednym rozpaleniem w piecu kuchennym grzeją schowane za bambetlami kaloryferki, a w zasobniku grzeje się woda ...
To nasze centrum dowodzenia ...
... jeszcze to wszystko jest nieobudowane, na świeżo, a sprawia nam tyle radości ...
Cały system zaworów odcinających ...
- instalacja grzewcza zalana płynem niezamarzającym, na czas letni zakręcana
- w lecie tylko woda w zasobniku będzie grzana
- zasobnik też ma zawór, żeby ciepło nie było zabierane niepotrzebnie przez instalację
- mała pompka, wymontowana z piecyka gazowego zmusza płyn do szybszego krążenia, tym samym do szybszego zagrzania chaty ...
Tak to sobie wykombinowali majster z mężem, po kilku dniach w chatce widzę, że działa to ...
W użyciu były również pakuły lniane czy też konopne do uszczelniania jakowychś połączeń rurowych i opowiadał nam mistrz od instalacji, jak kiedyś pracował u jednej babci, która opiekowała się wnuczką.
Bystra dziewuszka bacznie obserwowała jego pracę, zaglądała to z tej, to z drugiej strony, dotykała konopnych pasm do uszczelniania i wreszcie rozradowana biegnie do babci:
- Babciu, a ja wiem, dlaczego ten pan jest łysy! bo on włosami okręca rurki!
Uśmialiśmy się serdecznie nad postrzeganiem świata przez dzieci, jakże trafnym!
Sobota była pracowitym dniem, mając do dyspozycji tyle ciepłej wody rozpędziłam się i wyszorowałam podłogę, i to właściwie tyle z tej pracowitości ... połaziłam po obejściu z aparatem, było słonecznie, ale pólnocny wiatr nie dawał zapomnieć o zimie ...
Zamroź w ziemi już chyba puściła, bo krety ryją kopczyki, te są takie jasne, bo w nocy chwycił mróz ...
Droga do nas prawie spłynęła, tylko gdzie-niegdzie utrzymuje się lód, a szczególnie w bramie, można piruety kręcić ...
... barwinek nie odczuł skutków zimy, jego skórzaste liście doskonale przechowały się pod śniegiem.
U sąsiada rośnie stare drzewo, to prawdopodobnie w nim gnieżdżą się sowy, które potem latem pohukują po sadzie ... puk! puk! jest tam kto?
Dzień piękny, widoczność doskonała, grzechem byłoby siedzieć w domu, chociaż na chwilkę pojechaliśmy w mały objazd terenu pętlą do Arłamowa i powrót doliną Jamninki. Niektórzy zaliczają te tereny do Gór Sanocko-Turczańskich, inni do Pogórza Przemyskiego, jak zwał, tak zwał, ale zima trzyma się tam jeszcze krzepko ...
Droga wytopiona ze śniegu, ale w lesie jest go jeszcze sporo ...
... na Połoninkach Arłamowskich bezkresna biel, na nartach można pobiegać i daleki widok ...
Ponad linią lasów błyszczą w słońcu bieszczadzkie połoniny, rzadki to widok, bo zazwyczaj albo chmury, albo mgła, albo ogólnie słaba widoczność. Zawróciliśmy w dolinę ...
... w Trójcy Jamninka wpada do Wiaru i razem już płyną wzdłuż drogi, woda wysoka, brudna, mnóstwo kry, która dopiero zaczyna spływać ...
... obija się o siebie, o kamienie i wydaje głuchy odgłos ...
Za zakrętem zator, tam lody jeszcze nie puszczają ...
... kra zaczyna piętrzyć się, a woda szuka drogi bokiem, dobrze, że tam nikt nie mieszka ...
I taki widok na jednej krze, widać ucztowały tu wilki, bo do siedzib ludzkich daleko i kto inny mógłby to uczynić?
Jechaliśmy wzdłuż Wiaru, płyty lodowe potrafiły znienacka wyskakiwać z łoskotem ponad powierzchnię wody, gdy trafiały na jakąś przeszkodę, pień drzewa czy kamień i z chlupotem zanurzały się na powrót, potężna to siła.
Pojechaliśmy jeszcze zobaczyć bród w Huwnikach, tamtędy jeździmy na kalwaryjskie wzgórze ...
Nurt bystry, woda wysoka, po brzegach poskładane lodowe płyty, zniesie nas jak nic, nawet nie próbowaliśmy ...
Pod sklepem prześliczne stadko kur, z ozdobnymi czubami na głowie ...
Świeże powietrze i wysiłek wspaniale robią na sen, myślałam, że utnę sobie drzemkę tak do zachodu słońca, ale gdzie tam! bardzo wczesny świt mnie obudził, w dzisiejszy, niedzielny poranek ...
Łaziłam po polach, byłam nad potokiem, szukałam wiosny, ale opowiem Wam o tym w następnym poście...
Pozdrawiam Was serdecznie, jestem wielce rozradowana tymi udogodnieniami w chatce, co tam rozradowana! cieszę się, że hej! ... dziękuję za wszystkie ciepłe słowa, którymi mnie obdarzacie, to mnie napędza do opisywania naszego pogórzańskiego życia, mam nadzieję, że jeszcze trochę, a będziemy tam prawie na stałe; prawie, na razie to musi wystarczyć ...
Wszystkiego dobrego życzę, wiosny wyczekanej, kluczy żurawi, śpiewu skowronka, pa.
36 komentarzy:
Muszę zapytać: to jest łania czy koza sarny?
Jakże docenia się, tak bardzo oczywiste rzeczy, gdy ich brakuje! Nie dziwię się zatem Twojej radości z gorącej wody, ja też pewnie bedę skakać do nieba, gdy u mnie takowa się pojawi!
A na razie jest bardzo wiosennie i oby tak juz pozostało!
Pozdrowienia ślę!
Pięknie tam u Was. Tak dziko...
U mnie cywilizacja, niestety....;)
Ale... może i nas gdzieś jeszcze głębiej w naturę pogoni, kto wie? ;)
podziwiam Twoją pracowitość:) i przyznam się, że zazdroszczę - mnie się już niestety nie chce
co do instalacji grzewczej to M - pomysłowy dobromir...
fajna ta Twoja dzikość mimo, iż nie lubię widoku rozłupanej zwierzyny ale ... takie życie
Podziwiam tego typu instalacje i cieszę się jak dziecko gdy działa!
Pięknie tam u Ciebie! i ciepło i wygodnie. Te zator niebezpieczne; moja babcia mieszkała pod Wyszogrodem,wprawdzie na górce ale zawsze wiosną była niepewność i niebezpieczeństwo powodzi.
Fallar, chętnie Ci odpowiem, to było stado ponad dziesięciu łań, przechodziły łąką za sadem, zanim zdążyłam wybiec z aparatem, to tylko jedna mi została; widziałam je potem przechodzące w krzakach u sąsiada; pozdrawiam.
Amelio, parę ładnych lat woziliśmy wodę w pojemnikach, korzystaliśmy z deszczówki, oszczędzaliśmy każdą kroplę, tak że teraz bardzo doceniam "luksus" ciepłej wody w kranie czy to, że w nocy siku nie biegnę na podwórko; u nas jeszcze nie wiosennie, mrozi jeszcze, szukałam dziś pierwiosnków, nie ma; pozdrawiam serdecznie.
Tupaja, to tereny przygraniczne, kiedyś wysiedlone, jest naprawdę bezludnie, dziko i pięknie, i trzeba czasami borykać się z przeciwnościami natury, pozdrawiam cieplutko.
Klarko, nie myśl, że my tak cały czas, leniuchujemy też, posiadujemy; z wiosną nowe siły wstępują w człowieka, tak mi się wydaje; serdeczności.
Marysiu, skoplikowane te instalacje ale ważne, że ciepło będzie mieli w chatce.
Przyroda się budzi do życia, byłam dziś z Flo na łakach, ptaszki śpiewaja aż , miło :)
POzrawiam serdecznie :)
nic odkrywczego nie wymyślę, gdy po raz kolejny stwierdzę- jak u Was pięknie:)
pięknie .....po prostu....pięknie...
Normalnie cywilizacja wkroczyła w Wasze progi:)
To nic, że jeszcze śnieg widać, wyraźnie pachnie wiosną :)
Prawdziwe przedwiośnie. Przyjemnie obejrzałem tę zapowiedź tego, co w końcu musi nadejść. Coraz cieplej na dworze, a i u was w chatce też, jak widzę. Macie jeden taki grzejnik, czy jeszcze więcej? Nie za mały?
Pozdrawiam serdecznie
Ty to jesteś ekspertka od tych wszystkich szeroko pojętych męskich prac. Podziwiam zapał i staram się uczyć go od Ciebie. pozdrowienia
No to będziecie gorące kąpiele urządzać :)!!!! Fajnie tak!!!A widok tego rozszarpanego ciała bardzo u mnie na czasie ,bo właśnie obejrzałam film The Grey w Polsce jako Przetrwanie chyba przetłumaczyli, o ocalałych z katastrofy lotniczej w górach,w zimie poluje wataha wilków .Jak dla mnie zbyt realistyczny i przerażający ...Pozdrawiam serdecznie!!!!
Kapliczka cudo!
Pozdrawiam.
Gratuluję! Ciepła woda bez grzania prądem to skarb! I widoki piękne - tak różne od naszych:-))) A wilki lubię i podziwiam. Za...ich wilczą naturę właśnie!
Asia z Siedliska pod Lipami ( z podpisem naszego Stowarzyszenia na razie:-)))
Joanno, najpierw to były rozmowy, oglądanie, a potem pomysł przerodził się w czyn; powiem Ci szczerze, że jak idę do lasu, to nie wiem, jakie zwierzęta mnie obserwują, może wilcy? są u nas również; ten widok też mną wstrząsnał, tak sobie myślę, że wataha zapędziła zwierzę na lód i tam dopadła; tak to wygląda w przyrodzie; pozdrawiam Cię serdecznie.
Mażeno, ciepło jest, to najważniejsze, może te udogodnienia nie pasują do drewnianej chatki, ale my tam mamy zamiar mieszkać; zawsze w wiadomościach z Polski przewijał się temat Wyszogrodu i mostu, i powodzi; tylko wszystkie lody puszczą, to Wiar wartko spłynie, pozdrawiam Cię cieplutko.
Maniu, muszę się nauczyć tych wszystkich zaworów, pompek, ciepło najważniejsze w tym wszystkim; i ja byłam na łąkach, ale było bardzo zimno, przyroda jeszcze śpi, serdeczności.
Olqo, cieszę się, że Ty też widzisz urodę tych stron, o każdej porze, pozdrawiam serdecznie.
Moje marzenia, cieszę się bardzo, że zajrzałaś do nas, i podoba Ci się, bo widzę, że Ty też podkarpacka dziewczyna jesteś, pozdrawiam cieplutko.
Goocha, a jeszcze jak by mi jakiś internet zamontowali, to byłby "full wypas", pachnie ziemia, jak zaświeci słońce, pozdrawiam serdecznie.
Wkraju, myślę, że lada dzień coś zacznie kwitnąć, niech no się trochę ociepli, bo na razie mrozi; kaloryferki są trzy, dwa na dole w najzimniejszym kącie i jeden na górze, też w kącie, bo przeciwną stronę grzeje komin, i rurki też są gorące i też grzeją; pozdrawiam serdecznie.
Naszapolano, muszę przejść specjalne szkolenie, żeby zaznajomić się z tymi wszystkimi zaworami, co kiedy zamknąć lub otworzyć, najbardziej cieszy mnie 140 l banior z ciepłą wodą; serdeczności.
Malaalu, trzeba jeszcze prysznic zamontować, wentylację uczynić, niby to wszystko proste, a zajmuje sporo czasu; tak teraz robią filmy, bardzo realistycznie, urwana ręka, noga, mnóstwo krwi; wstrząsnął mną ten widok, ale tak dzieje się w przyrodzie poza nami; pozdrawiam cieplutko.
Gaju, to jedyna rzecz, która pozostała po wsi, na tych terenach był ośrodek rządowy, równali wszystko spychaczem, była tam jeszcze cerkiewka, ale bardzo jej widok denerwował tow. Jaroszewicza, kazał zrównać z ziemią, serdeczności.
Super, widzę, że remontowo idziecie jak burza do przodu. Ale te widoki...Nawet rozszarpane zwierze mnie nie razi. Kocham pola, górskie potoki. U Was też jakby wiosna już się zbliżała. Pozdrawiam
No niźle sobie wykobinowali, świetnie wykonali. Znam tą radość z płynącej z kranu ciepłej wody i jeszcze kaloryferki, toż to luksus macie już w chatce prawdziwy. Oznaki wiosny cudne już u Ciebie, u nas niestety jeszcze zima i śnieg, gdzie mi tam moich krokusów, czy narcyzów szukać, chyba z łopatą :) Nie dziwie się, że w domu nie siedziałaś, bo i było za czym ganiać :)
gratuluję ciepłej wody, wiem dobrze jaka to radość jak zaczyna grzać! Widoki górskie piękne, bardzo chciałabym pojechać w góry, może nam się uda na jesień... Pozdrawiam!
Asiu z Siedliska, zasobnik z odzysku, też ma grzanie elektryczne, z którego pewnie nie będziemy korzystać; a wilki? nie znam ich i pewnie nie chciałabym spotkać na swojej drodze, choćby do lasu za drogą; pozdrawiam serdecznie.
Ankoskakanko, my tak za ciosem, bo potem albo majstra nie będzie, albo nam nie będzie się chciało; lekko przedwiosennie zaczyna być, gdzie niżej, zeszły śniegi i potok już huczy; pozdrawiam cieplutko.
Jolu, trochę przegadali i coś z tego wyszło, a my to jeszcze prysznic musimy zamontować; śniegi co prawda zeszły, ale nic jeszcze nie kwitnie, trochę ciepła i to wystarczy dla kwiatków; i do Ciebie, tam wysoko, zawita wiosna, tylko ciut później, serdeczności na Jaworzyny ślę, pa.
Wonne Wzgórze, i ja mam taką radość w sobie, nigdy nie myślałam o wygodach w chatce, ale skoro można, to dlaczego nie! daleko macie do tych gór, ale może rzeczywiście jakiś malutki wyskok uda się, a jesienią pewnie najpiękniej i pogoda bardziej stabilna, serdeczności.
Ależ imponująca instalacja, Marysiu, gratuluję luksusów! Coraz lepiej urządzacie się w Waszej chatce, obyście jak najszybciej mogli zamieszkać w niej, bo wiem, że nie chce się Wam stamtąd wracać ;-))
U nas na Dolnym Śląsku też wiosna, są już bazie i przebiśniegi, tylko nie ma co topnieć, bo śniegu nie było... Cały weekend spędziliśmy poza domem, przemierzaliśmy Pogórze Kaczawskie szukając naszego przyszłego domu. Na razie z marnym skutkiem... a o pośrednikach nieruchomości to chyba jakiś paszkwil napiszę ;-) Ale nasyciliśmy oczy pięknymi widokami i nawdychaliśmy świeżego powietrza ;-)
A te ślady ucztowania wilków niesamowite- aż się wzdrygnęłam... Obcujecie z nimi tak blisko...
Ściskam czule, wiosennie!
Dobrze jest przeżyć tyle trudów. by móc teraz cieszyć się tak zwykłymi sprawami. Mroźne siku w wychodku i ciągłe noszenie wody ze źródełka, będą teraz cudownymi wspomnieniami.
Bez nich nie nie byłoby teraz tak dobrze.
Wiosny Ci życzę!
Inkwizycjo, bardzo cieszą mnie te "luksusy" i nie lubimy niedzieli, bo już w południe trzeba pakować się i ruszać w powrotną drogę; szukacie domu? ja myślałam, że ten obecny to już Wasz na zawsze, te w ż dołączycie do miłośników szachulca? znajdziecie na pewno, bo chcecie tego; wilki są blisko nas, kiedyś w sąsiedniej wsi zabiły mnóstwo owiec na pastwisku, może są też w naszym lesie za drogą? pozdrawiam serdecznie.
Magdo, myślałam, że tak będzie zawsze, a pobyty w chatce tylko latem w weekendy, a zimą tylko zajrzeć; ale nie, chcemy być tam cały czas, bardzo doceniam te udogodnienia, ręce nie grabieją w zimnej wodzie, i pewnie długo będziemy wspominać ropuszki w źródełku, pozdrawiam Cię serdecznie.
Ciepła woda i ogrzewanie to "podstawa":) Cieszę się, że coraz fajniej się robi w Waszej Chatce.
Tak, najważniejsza to koncepcja czy chata letnia czy całoroczna, weekendowa czy na stałe. Ja jeszcze jestem na etapie burzy mózgu czyli zastanawiam się bezustannie, czego właściwie chcę (a co mogę). Mogłoby być tak jak u Was, najpierw weekendowa a potem całoroczna ale ja już nie mam tak dużo czasu na prowizorkę bo włos siwy.
Przy czerwonawym zdjęciu zamknęłam oczy, wiem że takie jest życie ale ...
Joanno, długo nie mieliśmy tych udogodnień, i ja cieszę się bardzo, pozdrawiam serdecznie.
Krystyno, sama widzisz, że koncepcje zmieniły się zupełnie, taka głusza i spokój nam odpowiada; ale powiem Ci, że wcale te udogodnienia nie są tanie, trzeba wysupłać sporo grosza, najpierw studnia, potem roboty w chatce, a dużo robiliśmy sami, ale to jest inwestycja w naszą "spokojną starość", mam nadzieję; ślady nocnej uczty też mi niemiłe, cóż zrobić? wszystko stworzenie jest głodne; pozdrawiam Cię serdecznie.
kocham takie fotki są śliczne
NIECH DZIEŃ DZIŚ
SŁOŃCEM CI GRZEJE
BUDZĄC WIOSENNĄ NADZIEJE
SERDECZNIE I GORĄCO POZDRAWIAM
UŚMIECH SERCA ZOSTAWIAM...
Ciesze sie z Wami, ze coraz wiecej luksusow w chatce, mysle ze niedlugo w niej sobie zamieszkacie a my wszyscy bedziemy miec wiecej relacji z tego magicznego miejsca.Jak zwykle zachwycam sie kapliczka, sama nie wiem dlaczego tak je lubie. I panoramy roztopow tez piekne! a swoja droga to Cie podziwiam ze potrafisz robic zdjecia instalacji rurowych i innych ustrojstw technicznych, mnie trudno zmusic do takiego pstrykania, ale czasem to robie, rzadko, ale sie zdarza i niedawno zdalismy sobie sprawe, ze rury w naszych fundamentach domowych sa na zdjeciu,ktore zrobilam iles lat temu w momencie jakiejs slabosci, i teraz to jest nasza jedyna dokumentacja!!Bardzo serdecznie Cie pozdrawiam i " jezyki tesciowej" przenies w inne miejsce moze zakwitna!
Cieszę się, że nie masz strat mrozowych. Jakie piękne to Pogórze ! U nas nie tylko było bezśnieznie ale bezopadowo. Suszę widać gołym okiem. Dawno nie było tak niskiego poziomu wody, prawie zazdrościłam tego odpompowywania przy pracach instalacyjnych :-))). Życzę Wam szybkiej, ciepłej wiosny i Gustawa o łagodnym sercu ;-).
przepięknie... jak zwykle przepieknie u ciebie...nawet w chatce baniaczek na wodę piękny....
Bardzo cieszę się, że doczekaliście się ciepełka w Waszej chacie. Wiem, jak cieszy każdy krok do przodu , gdy wymoszcza się swoje gniazdko, nawet takie na odpoczynek. Życzę, aby nadal każdy drobiazg był wielki, jak krok w stumilowych butach.To jest właśnie radość życia. Pozdrawiam serdecznie . Bożena
Agatko, dzięki, że zajrzałaś do mnie, zostawiasz zawsze takie optymistyczne wierszyki, serdeczności dla Ciebie.
Grażyno, dopiero dziś w domu mogę odpowiedzieć na komentarze, w chatce jeszcze internetu nie mamy, ale przymiarki już są, znaczy to, że coraz częściej będziemy bywać na Pogórzu. Rurki muszę obfotografować, bo to nasza radość, niby nic, a tak cieszy, ciepła woda z kranu. Pewnie przeniosę storczyk na okno zachodnie, wystraszy się, że za mało światła i może wyda jakiś kwiatek, pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
Aniu, wody sporo u nas, ziemia jeszcze zamarznięta, tylko z wierzchu odrobinę rozmarzła; teraz fajnie wszystko widać, bo nie ma liści, najbardziej lubię łazić po terenach opuszczonych wsi, jakichś ruinach, cerkwiskach, potem wszystko zarasta zielskiem; Gucio podzwania po ogrodzie, ptaki na razie bezpieczne, ale myszy znosi, serdeczności.
Kurko, tak mnie cieszy Twój zachwyt nad Pogórzem, a baniaczek może bardziej funkcjonalny niż ładny, i najważniejsza pojemność, 140 literków i to, że z odzysku, pozdrawiam Cię serdecznie.
Bożeno, ten mróz bardzo nas zmobilizował, to są przygotowania już do następnej zimy, pracuję nadal nad uszczelnieniem chatki, sznuruję przestrzenie międzybelkowe i robię to z wielką przyjemnością, pozdrawiam cieplutko.
Co to znaczy" sznuruję przestrzenie międzybelkowe"? Jestem bardzo zainteresowana uszczelnianiem. Czym uszczelniasz? pozdrowienia.
Bożeno, belki były układane na piance, nieładnie to wygląda, wydłubuję ją nożem, a w szpary między nimi wbijam sznur konopny, ciągnęlo tamtędy zimnem, a teraz fajnie się uszczelniło; i wygląda; pozdrawiam.
Prześlij komentarz