niedziela, 6 października 2013

Jedna noc ...

... z solidnym przymrozkiem.
Rankiem zaczęły kapać liście z katalpy, tak zupełnie bez powodu. Spadały pod własnym ciężarem, wielkie jak naleśniki, czasami któryś pacnął o okno ... i w kuchni zrobiło się jasno ...


Potem powiał leciutki wietrzyk i z innych drzew też zaczęło sypać listowie ... co za zapach w ogrodzie ... jak one pachną.
Begonie w doniczkach padły.
I w takich lisciach, i w takim słońcu jechałam na Pogórze.
Liczyłam na to, że zdołam coś uratować z foliaka ... jeszcze tyle pomidorów tam zostało, papryki ...
Niestety, mróz zniszczył wszystko ... z przemrożonych czerwonych pomidorów zrobiłam przecier, paprykę pokroiłam, poddusiłam i do słoików ... zostały tylko zielone ... a szkoda ...


Przecież nie tak dawno robiłam podobne zdjęcie sasiedzkich krzaków, pokolorowiałych i prześwietlonych w zachodzącym słońcu ... jak ten czas leci.
Ranki wstawały pobielone, oszroniałe ...


... trzeba było czekać prawie do południa, aż słońce trochę ogrzeje świat, i będzie można wyjść na roboty grządkowe. Psy rozciągały się w plamach słońca, grzejąc się w zaciszu ...


... Miśka ma ulubione miejsce nad drogą ...


... a Amik oparty o pień śliwki ... każdy traktor, wyjeżdżający z lasu nie ma prawa przemknąć niezauważony, jest obszczekany i odprowadzony pod górkę.


A tak towarzystwo leżakuje wieczorem ... Miśka zagrzebana w szmatkach cała.
Trochę łaziliśmy po polach, byliśmy zobaczyć w lesie ... kanie zmroziło, zebrałam trochę opieniek na pastę z przepisu AniA, a nad potokiem trochę rydzów ... buki nabierają kolorów, w lesie pojaśniało ...


Byliśmy dziś wcześnie rano na wzgórzu kalwaryjskim, dolina Wiaru jakby bardziej biała ...


... i jak zawsze rzut oka na stronę ukraińską, nie sposób nie zajrzeć tam przy takiej widoczności ...



Zagaiłam z lekka:  A może tam?
Mąż popatrzył, podumał: Ładnie, ale dojedź tam po tych dziurach ... i jeszcze mi nie przeszło!
No tak, po ostatnim wyjeździe wiosennym zarzekał się, że noga jego tam długo nie postanie ...
Dziś było także zakończenie podkarpackiego sezonu motocyklowego, zewsząd ciągnęły motory, wszyscy w czarnych skórach, z kitkami przy kapeluszach, młodzi, starsi ... ryk silników niósł się daleko.


Początek szlaku "na Magdalenkę", to jedna z kaplic kalwaryjskich ... grzeszne kobiety na kolanach muszą ją obchodzić ...


... to tu, na tym odosobnionym pagórze ... kiedyś było tu grodzisko, zachowały się wały obronne ...
Jeszcze trochę pogórzańskiej mozaiki ...



... kolorowo coraz bardziej.
I ostatnia klamociarniana zdobycz ... ciężka, mosiężna lampa ...


... zmyślny zawijasik ...


... wsparta ozdobnie na lwich łapach ...


To już wszystkie pogórzańskie wieści, na zbliżający się tydzień wspaniała prognoza pogody, złota polska jesień, wracam szybciutko do chatki, nie na cały tydzień, bo syn przylatuje na chwilę do domu ...


A ta jeszcze nie śpi, łazi po kuchni po nocy ...
Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, pozostawione słowa, dużo słońca życzę, pa!
I babcią będę!



29 komentarzy:

Mażena pisze...

Taki nagły mróz jak widać to sporo kłopotów. Ja też posprzątałam balkony i po otulałam bluszcze. Tak pusto i smutno. Mój kot zagrzebuje się gdzie może i miałczy że słońce go mało grzeje a Twoje zwierzaki też ciepłolubne. A zwierzątko nie układa się do snu to może długo nie będzie zimy?
Piękny miałaś taki ożywczy spacer :) Przyjemnego pobytu w chatce.

Magdalena pisze...

No to gratulacje. :))) Będziemy czekać na dalsze wieści. :) Widzę, że moja ulubiona popielica zapozowała. :) Ależ tam piękna jesień. Hmmm... po przeczytaniu o tym szlaku i kapliczce, to może zostawić anonimowy komentarz? :))) Bo z takim imieniem... :)))
Serdeczności :)

Magda D. pisze...

Moje gratulacje :) Dobrze popielicom na Waszym Pogórzu.

Pellegrina pisze...

Gratulacje Mario, to cudna rola i radość i miłość i czułość. Teraz ja Ci platonicznie zazdroszczę.
U mnie już tydzień temu prawie wszystko opadło w jedną noc a bazylia już wcześniej. Ale za to liściaste nabierają kolorów złota i purpury, jeszcze będzie złota jesień i babie lato. Pozdrawiam

Unknown pisze...

Te przymrozki dały czadu,nie wiem jakim cudem malinom nic się nie stało,późne i jeszcze sporo malinek na krzakach.Ponieważ moi panowie niemal codziennie wyciągają mnie do lasu na grzyby ,to mogę troszkę pofantazjować z pastą opieńkową i tak zamiast oleju dodałam masło klarowane ,do smaku troszeczkę octu i cukru ,dużo pieprzu i chili no i wyszła super zrobiłam chyba trzy partie.
Nasze psy mają bardzo skomplikowane życie :D Popieliczki wiedziały gdzie zamieszkać ;)
Lampa cudna!
Gratuluję ! :)
Pozdrawiam serdecznie
AniaA

Zofijanna pisze...

Zrobiło się mroźno i niektóre drzewa zgubiły liście.
Wydawało się nam, że u nas klimat z Czarnogory, Rumunii czy Chorwacji i ciepło będzie do grudnia....., a tu ścięło wszystko nagle.
Zdążyłam na szczęście pozbierać plony. Jeszcze w niedzielę zrywałam jabłka i gruszki, w poniedziałek pomidory.
Wiesz, że i Ola nie zdążyła zebrać pomidorów....- około 20 kg.....

Sny..... też miewam prorocze- zawsze się sprawdzają, a miewam je niezmiernie rzadko...
Niesamowity jest ten Twój sen i piękny .
Babci gratuluję - narodziny wnuka to wielki dzień. Nie wiem co napisać.
Ściskam mocno Marysiu...

Zofijanna pisze...

Lampka - piekna.

mania pisze...

Marysiu dziś w cerkwi w Łopience, tuż po mszy odpustowej gdy robiłam zdjęcia, ze szczeliny w ścianie za ołtarzem wyszła popielica i nie zważając na tłumy przespacerowała się po ścianie i zniknęła w innej szparze :)
Pozdrawiam serdecznie :)

Gosianka pisze...

Babcią? Ach, jak Ci zazdroszczę! :)
Cudowna relacja, co pooglądałam u Ciebie pięknej jesieni, to moje. Dziękuję :)

Ataner pisze...

Grtuluje!!! Babcia byc , ale Ci zazdroszcze:) Oj dzieciatko bedzie rozpieszczane i cudnie u Babci Marysi poznawalo swiat:)
Marys! Wiem, ze sie powtarzam ale pieknie tam u Was na tym Waszym Pogorzu.
Pomidory zielone przesmaz z cebulka, dodaj przypraw, miodu albo cukru i bedziesz miala pyszna konfiture do mies, albo dodatek do sosow, zup i innych pysznosci.

Pozdrawiam serdecznie:)

grazyna pisze...

bedziesz babcia!!! gratuluje! juz widze jak sie bedziecie cieszyc, bo to bardzo fajne uczucie. Musze sie pochwalic, ze bede babcia po raz trzeci, w lutym i to bedzie wnucze portugalskie...
Zmrozilo, zmrozilo i wiele zwazonych roslinek tez na Mazowszu, begonie, hortensje, widzialam caly lan pomidorow przemrozonych. Chyba jednak wielu zaskoczylo. Pozdrawiam serdecznie

Magda Spokostanka pisze...

Czy popielica ma już imię?
U nas też solidnie przymroziło przez kilka nocy i pastwisko już coraz mniej smakowite, niestety.
Babcia serdecznie pozdrawia babcię!

ankaskakanka pisze...

Jak pięknie jest w górach o tej porze roku. Tak mi się marzą Bieszczady. Dzisiaj rano było cieplutko. Wczoraj zebraliśmy trochę grzybów, ale nie pada, nadal nie wiem jak wyglądają opieńki i ich nie zbieram. Popielica przecudna. jakie ma oczęta. Pozdrawiam

Unknown pisze...

Nie lubię październikowych przymrozków, oj nie lubię... U nas też fala przeszła przez ogród i trzeba było na gwałt przetwory robić.
Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz sobie na te cudne zdjęcia popatrzę:-)))
Asia

Unknown pisze...

Też byłam ostatnio zaskoczona, gdy zachęcona słońcem za oknem wyciagnęłam psa na długi, poranny spacer. A na dworze zimno aż huczy! Miałam ochotę wrócić do domu po rękawiczki i po czapkę. Naciągnęłam kaptur na głowe, dłonie podwinęłam do rękawów i jakoś brnęłam:) Na łąkach trawy się srebrzyły od szronu, w powietrzu było coś takiego, ze widoczność ograniczała jakby biała mgła...Piękny ten szlak na Magdalenkę-usłany jesiennym dywanem z liści, wygląda bajkowo!
Och! I najważniejsze schowałaś na końcu;)Gratuluje! Pewnie duma Cię rozpiera:)

Izydor z Sewilli pisze...

Gratulacje Babciu in spe!
U nas już był niezły mróz -6 stopni na minusie. Dni za to słoneczne. Od dziś załamanie pogody. Ciepło i szaro.
Piękna jest jesień. Pozdrawiam mgliście

Anna Kruczkowska pisze...

Ależ cudnie! U nas już też przymrozki, ale na razie pod folią pomidory jeszcze żyją. TYlko cukinie zebrałam i fasolkę ścięło.

Magda Spokostanka pisze...

Zapomniałam napisać o lampie - bardzo piękna!

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Mażeno, a miałabym spory zapasik dojrzewających wolno pomidorów, grudzień by mnie z nimi zastał; ale człowiek uczy się cały czas, jak zapowiadają przymrozek, trzeba wszystko zerwać, bo folia nie ochroni, zwłaszcza otwarta; za to w dzień słońce wynagradza, przygrzewa w plecki, aż poty występują na czoło; popielice śpią od października, widocznie jeszcze nie ich czas, może jeszcze ciepło przed nami; pozdrawiam Cię.

Magdaleno, a dziękuję, dziękuję; popieliczce chciałam zrobić zdjęciu, jak wyskrobuje coś tam z patelni, nieopatrznie zostawionej na kuchni, ale flesz ją przestraszył; e, nie anonimowy, Ty ze swoim postrzeganiem świata, wrażliwą duszą nie jesteś grzeszna, dam głowę; pozdrawiam Cię.

Magdo, dzięki wielkie; popieliczki nie gonione, nie straszone, rozpanoszyły się
w chatce, niech zimują na poddaszu; pozdrawiam.

Krystyno, dziękuję, już mi serce wyrywa się do tej małej kropki na zdjęciu, a myśli me pełne czułości; Ty już jesteś babcią, spędzasz wakacje z wnukami, to wszystko przed nami; a masz u siebie borówkę amerykańską? ta dopiero barwi listki na czerwono, jak płomyczki; pogoda w dzień łaskawa bardzo, tylko korzystać; serdeczności ślę.

AniuA, ta pasta opieńkowa to pyszności, zjadłam pewnie pół słoika przy doprawianiu i smakowaniu, będzie radości w zimie; jeszcze jakbym spotkała opieńki, to zrobię porcyjkę, bo zacny to przetwór; naszą Miśkę nazywamy czasami Odleżynka, bo jak wyskoczy na fotel, to ciężko jej zejść, a jak pogoda za oknem niezbyt, to i cały dzień przeleży; dziękuję, Aniu, i ja pozdrawiam serdecznie.

Zofijanno, po tych mroźnych nocach chatka wyziębiła się, trzeba było sporo palić pod płytą, żeby ogrzało się w środku; żal mi pomidorów, nie zdążyłam zerwać, cała wielka micha zielonych została ... wyrzucałam sobie, że nie było mnie, ale też chyba nie przyszłoby mi do głowy, że trzeba je zerwać, uczy się człowiek cały czas; czasami nie chcę takich snów, udaję, że nie było, one jednak dają znać o sobie, przynosząc jakieś zło; bo tylko te złe pamiętam; kochana, to jeszcze nie narodziny, to oczekiwanie; pozdrawiam Cię serdecznie.

Maniu, faktycznie, w pierwszą niedzielę października jest odpust w Łopience, byłaś ze swoją pielgrzymką czy pojechałaś prywatnie? w takim razie liczę na reportaż z Łopienki, i zdjęcie popieliczki; i ja pozdrawiam serdecznie.

Aniu, jakby to powiedzieć, żadnej w tym mojej zasługi, ja "tylko" mam synów, a reszta poukładała się sama, jak to w życiu; przyjmę tę nową życiową rolę z radością; dużo u nas buków, one to przebarwiają się tak pięknie, już czubki drzew jak muśnięte słońcem; i ja dziękuję za dobre słowa; pozdrawiam Cię.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Ataner, a wiesz? już mnie tak nazwała moja siostra ... babcia Marysia ... dzięki; powtarzaj, powtarzaj, boć to i pięknie, babie lato teraz fruwa, słońce przygrzewa, jest naprawdę ładnie; a jak mają w ciepłych strefach, gdzie jesieni nie uświadczy? czegoś jednak brak, albo w tropikach, cały czas lato ...coś będę musiała zrobić z tymi zielonymi, bo żal tak wyrzucić, tyle wody nanosiłam się, nazaglądałam pod folię ... i zrobię pewnie sosik do mięs; dzięki, i pozdrowienia serdeczne ślę.

Grażyno, cieszymy się od pierwszej chwili; trzecie wnuczę będziesz mieć, ależ to dumnie brzmi; pamiętam Twoje dziewczynki z wpisów blogowych, przeurocze, małe kobietki; szkoda właściwie, że ten mróz tak szybko przybył, poniszczył, poniszczył i poszedł, a jeszcze wszystko mogło spokojnie rosnąć; pewnych rzeczy nie przewidzisz i zaskakują; i ja pozdrawiam.

Magdo, jeszcze nie, bo jest ich kilka, a ta to chyba z lata, z postrzępionymi uszkami; pięknie wygląda ten szron na trawach, krzakach, ale za wcześnie przyszedł mróz, za wcześnie; miło mi bardzo, Magdo, serdeczności ślę.
Lampa trafiła mi się taka bardzo solidna, może kiedyś abażur jej zmienię, na bardziej secesyjny, pa.

AnkoSkakanko, a nie masz tam kogoś, żeby pokazał Ci opieńki, raz zobaczysz i będziesz wiedzieć, a tyle rzeczy można z nich zrobić; góry przebarwiają się, a w Bieszczadach tyle buków, że kolory niesamowite; i u nas cieplej, do tego słońce, bardzo przyjemnie; popielica ma oczęta przystosowane do widzenia w ciemności, dlatego takie ładne; pozdrawiam.

Asiu, i ja nie lubię, bo niszczą rośliny , które jeszcze rosłyby sobie spokojnie; tyle zwarzonych przez mróz kwiatów, aż żal; Pogórze stroi się w jesień z każdym dniem, ładnie jest; serdeczności ślę.

Weroniko, o tak, rankiem czuło się szczypiący mrozik, szybko rozpalałam pod kuchnią, bo chłodek po grzbiecie łaził zdrowo; zdjęcie na Magdalenkę zrobione raniutko, jeszcze droga nietknięta stopą ludzką, a drzewa tyle co zrzuciły liście; dziękuję, i radość też; pozdrawiam Cię serdecznie.

Owieczko, dziękuję, -6 to sporo, u nas odrobinę mniej, ale co szkód mróz poczynił, to poczynił; u nas złota jesień, piękne słońce, już mnie ciągnie dalej w drogę, ale piecze się chlebek, drzewo muszę rozpakować z przyczepki i jakieś zakupy żywnościowe muszę poczynić do chatki, pod wieczór wyjadę;
serdeczności.

Ruda, przegapiłam moment, bo myślałam, że folia ochroni rośliny, ale tunelik był otwarty i przeciągnęło mrozem po wszystkich; u mnie fasolkę ścięły najpierw jakieś gryzonie, a potem mróz, za to kapusta dorodna; pogórzańska jesień piękna, pewnie jak i wszędzie, dziś złoto i liście sypią, i słońce piękne, tylko patrzeć; pozdrawiam cieplutko.

Natalia z Wonnego Wzgórza pisze...

Przecudowne zdjęcia, tak jesiennie i górsko.
Szkoda pomidorów i papryk. My papryki zdążyliśmy zebrać. Pomidorów bardzo dużo się zmarnowało, koktajlowych pełno opadło, ale w przyszłym roku pewnie pojawią się dzikie siejki.
Pieski słodko śpią.
Pozdrawiam ciepło!

mania pisze...

Marysiu relacja z Łopienki będzie ale zdjęcia popielicy nie zdążyłam zrobić, była szybsza :)
Serdeczności

Anonimowy pisze...

Marysiu, gratulacje, ale nic nie pisałaś kiedy było wesele?
Pozdrawiam cieplutko, Ewa.

Joanna pisze...

u mnie też niektóre drzewa są gołe... i wiesz... pojawiają się na drodze rozjechane lisy... młode...
szkoda ich ale... stanowią zagrożenie dla gospodarstw...

Anonimowy pisze...

Pani Mario, widziałam, że Pani suszy opieńki, przyznam, że pierwszy raz się z tym spotkałam. Czy zawsze tak Pani robi, czy to było pierwszy raz?
Serdecznie Panią pozdrawiam, początkująca gospodyni Inka.

Piotr Sztukowski pisze...

Ja się ucieszyłem z tych przymrozków. Wymarzły grzyby w lesie i nie było po co tam chodzić...znalazł się czas na zrobienie kominka. I teraz mam cieplutko.
Czasem przymrozek to dobra rzecz :)
Pozdrawiam,

Kalina pisze...

Ususz te piękne, zielone liśćie z katalpy! Będę cudnie wygląały! A jesli chodzi o mróz, to jestem niezmiennie zdania, że wcale nie powinien przychodzić, zapowiedziany, czy nie!

Anthony's Garden pisze...

Z całego serca gratuluję.:) Widoki u Ciebie jak zwykle przecudne. Jesień jest zachwycająca. U mnie jeszcze liście na drzewach, ale zmroziło kwiaty cóż jesień. Pozdrawiam serdecznie :)

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Natalio, co prawda przetworzyłam papryki i czerwone pomidory, ale na wszystkie zielone nie mam za bardzo pomysłu; u nas też koktailowych masa opadła, i czerwone, i zielone, mam nadzieję, że w przyszłym roku będę ociupinkę mądrzejsza; albo mi się tak wydaje; ach! bo psy takie zmęczone, przecież całą noc stróżują ... w fotelu! serdeczności ślę.

Maniu, tak, bo zanim obiektyw ją namierzy, ona zdąży zniknąć, też tak mam czasami, a najbardziej wkurzam się na trzask flesza, który płoszy mi to i owo; i ja pozdrawiam serdecznie.

Ewo, dziękuję za dobre słowa, pozdrawiam Ciebie również cieplutko.

Joanno, może liski już są pozostawione same sobie, nie wiem, jak to u nich wygląda, i nie wiedzą jeszcze, że droga to śmierć; ja też lubię je obserwować, ale kiedy wynosiłyby mi kury z kurnika, czy króliki, to denerwowałabym się, a jakże! serdeczności ślę.

Inko, suszę już opieńki od kilku lat, dodaję potem do farszu krokietowego, uszka lepię z nich po zmieszaniu z innymi, szlachetniejszymi, do bigosu wrzucę, są w porządku; bo każdy traktuje opieńki jako te gorsze grzyby, albo niewarte uwagi, ja nie; tylko ich nie marynuję, zresztą nie marynuję żadnych, bo po prostu nie przepadam za taką wersją, a suszone przydadzą mi się zawsze; może się zdarzyć, że następny rok bedzie bezgrzybowy, a wtedy opieńki jak znalazł; powodzenia na niwie kuchennej, Inko, pozdrawiam.

Piotrze, ależ sobie znalazłeś wytłumaczenie; pewnie byłoby Ci żal, gdybyś się zajął tylko robotą w chacie, a tu grzyby wszędzie, a tak poczułeś się rozgrzeszony:-) zmartwił mnie ten przymrozek, tyle owoców mojej pracy zniszczył, ale trudno; cieszę się z twego kominka, i z ciepła zimą, i że Ty się cieszysz; pozdrawiam.

Kalino, wysuszone liście katalpy tylko chrupią, takie są łamliwe, trzeba by je pewnie w czymś pomoczyć, żeby pozostały elatyczne, bo ładne rzeczywiście, a teraz ciekawie ściemniały; nawet zimą nie chcesz mrozu? takiego malutkiego chociaż; i ja pozdrawiam.

Anthony, a ja bardzo dziękuję za ciepłe słowa, to moja pierwsza w życiu rola; Pogórze rozbarwnia się coraz bardziej, a dzikie czereśnie to już przechodzą same siebie, jakby płonęły, przebijają nawet buki; moje begonie też zmarzły, to delikatne stworzenia; serdeczności ślę.