wtorek, 10 grudnia 2013

Węgierka ...

... nie, tą razą to nie jest nazwa śliwki, tylko nazwa miejscowości.
Zupełnie niedaleko uroczego Pruchnika, tuż przy drodze, wabią oko malownicze ruiny.
Zawsze traktowałam je jak coś oczywistego, stałego, tysiące razy mijane w drodze na Pogórze czy też podczas wypadów na pobliską okolicę ... bastejowy zamek szlachecki, zbudowany w XVI wieku ... aż w końcu przekroczyliśmy drogę, w którą skręcamy do domu, i wjechaliśmy na dawny teren podworski ...


Wsród właścicieli przewijają się m.in. takie nazwiska, jak Pieniążek herbu Odrowąż, Rosnowski herbu Ogończyk, Dzieduszycki, Szembek, Mycielski ...


Pieniążkowie w II poł. XVI w. nadali mu charakter typowo obronny i dokonali rozbudowy w zamek. Kształtem miał przypominać czworoboczne zamki basztowo-bastejowe w Przemyślu, Krasiczynie i Rybotyczach, co jednak nie do końca się udało.


W okresie świetności zamek posiadał dwa skrzydła mieszkalne - zachodnie i południowe - zaś od wschodu istniał tylko mur obwodowy. Możliwe, że od strony północnej było jeszcze jedno skrzydło mieszkalne. W końcu XVIII wieku zamek spłonął i już nigdy nie został odbudowany. Rozlatującą się basztę zabezpieczono, obejmując metalowymi opaskami ... niewiele to pomaga, wszystko sypie się. Jeśli konserwator nie zajmie się choćby zabezpieczeniem tej budowli, nic nie zostanie dla potomnych.
Obok znajdują się zabudowania gospodarcze ... spichlerz, pewnie nadal wystawiony na sprzedaż ...


... bo nic nie dzieje się wokół ... w otoczeniu malowniczych, rozłożystych dębów ...


Stan dachu opłakany ... nie dość, że pokrycie stanowi eternit, to przez gałęzie prześwitują ogromne dziury ...



Nieco poniżej dwór ze szkarpami, nadbudowa drewniana ...


... mój Boże, piękna bryła budynku, wiekowy bluszcz oplata przypory budynku ... z komina idzie dym, mieszkają w tej ruinie ludzie ...


Z jednej strony dach już zawalony, z drugiej nie lepiej ... chciałabym wejść tam do środka, zobaczyć ... nie śmiem niepokoić mieszkańców...


Po jednej ze szkarp wspina się czarne kocisko, zielone oczy aż świecą ... jak duch byłych mieszkańców, by nikt nie zakłócał tu spokoju ...
Żal, żal, że taka historia powoli odchodzi w niepamięć.

zdjęcie ze strony Zamki
To, co stałe i oczywiste, i bliskie,  przybliżyło nam swoja historię, innym okiem patrzę już na mijane ruiny, jak podczytuję miniforum, wiele ludzi martwi ten stan rzeczy ... że pozwolę sobie znowu na osobiste wynurzenie ... a w Rumunii już obok byłby parking, ruinki zwiedzane byłyby za opłatą, fotografowanie też, straganiki z pamiątkami, małe jedzonko ... tam każda ruinka przynosi dochód lokalnej społeczności;  śmiem twierdzić, że zupełnie nie umiemy wykorzystać potencjału, tkwiącego na naszej ziemi, zupełnie ...


A to widok na Pogórze Dynowskie, jakżesz malownicza dolina Sanu, a tam, na piątej górze pewnie Olga macha do mnie ...
Pozdrawiam Was serdecznie, nieustająco dziękuję za odwiedziny, ciepła życzę, pa!










22 komentarze:

Magda D. pisze...

Forty miały być wielką atrakcją turystyczną, a co z nimi zrobili... Te okolice to ogrom niewykorzystanego potencjału.

Zofijanna pisze...

i o to chodzi, żeby nie mijać po drodze.
Wiesz, ja tam jesienią nie dojechałam- utknęłam w Łopuszce Małej, ale w planach była.
Pozdrawiam serdecznie

grazyna pisze...

Serce sie kroi, ladne miejsce a dwor rzeczywiscie interesujacy. hmmm,,,czy tak musi byc? pozdrawiam serdecznie

ankaskakanka pisze...

Piękne budynki, szkoda tych murów. Dlaczego takie piękne budowle popadają w zapomnienie. Pozdrawiam

Kama pisze...

Piękna historia, szkoda, że tak niszczeje..
U nas wokoło wiele pięknych dworków, zapuszczonych, bo mieszkają w nich rodziny, które dostały za czasów PGR-ów te lokale, teraz wiadomo jak z pracą, żyją z dnia na dzień.. nie daleko nas stoi piękny wiatrak, kolejny właściciel wspaniale go odrestaurował, kiedyś był tam zajazd a teraz wywieszona informacja, ze sprzedaje... skansen zrobi się z Mazur a szkoda..

Zima od nas ucieka, dziś +3, ech, fajnie było, tak nastrojowo :)

Pozdrowienia!

Anna Kruczkowska pisze...

Ciekawa baszta, my, z racji lokalnej legendy i umiłowania swojej Baszty Kaszanej, zwracamy uwagę na wszystkie okrągłe budowle:)

Joanna pisze...

... hm... tylko chyba w naszym kraju można takie zaniedbane ruiny zobaczyć...
owszem... kocham mury ale... za jakiś czas wszystko runie... i co wtedy ?
pozdrawiam serdecznie Marysiu

Magdalena pisze...

Szkoda takich miejsc, a jest ich coraz więcej w takim stanie. Nie dość, że brak chęci i pomysłów, brak pieniędzy, to jeszcze często jakieś prawne komplikacje, bo kto jest właścicielem itp. Żal...
Pozdrawiam serdecznie :)

Olga Jawor pisze...

Byłam kiedych w Próchniku, ale w Węgierce nie. ruiny wyglądają ciekawie i romantycznie. I pomysleć, ze kiedyś to wszystko tętniło zyciem! Coraz mniej mam czasu na wyjazdy stąd.
Teraz drogi tu takie oblodzone, że nawet do sklepu nie da sie wyjechać.Siedzimy wiec na górze i wyjadamy zapasy do czasu odtajenia lodów.
Macham Ci serdecznie z mojej piątej góry i ciepęł mysli zasyłam(ale fajnie to Marysiu napisałaś - czuję się jak jakaś ksiezniczka co to za górami, za lasami mieszka w szklanej wiezy!:-))

aldia pisze...

takie ruiny krują w sobie tyle tajemnic....
bardzo lubię takie miejsca.
pozdrawiam Cię ciepło!!!

Mażena pisze...

To ciekawy obiekt i architektonicznie i historycznie. Szkoda, że niszczeje a naprawdę ładne. Wiele takich podobnych domów jest w Europie do tej pory zamieszkałych i dopieszczanych, szkoda, bo to strata bezpowrotna..
Potrzebne są pieniądze i chęci, cóż masz rację .

wkraj pisze...

Dzisiaj to już tylko wspomnienie dawnej świetności. Wiele obiektów bezpowrotnie niszczeje i nie zawsze było to zasługą wojen czy pożarów. Wiele dość dobrze zachowanych obiektów zostało zniszczonych po wprowadzeniu ustawy reprywatyzacyjnej. Odebrane majątki początkowo eksploatowano jako szkoły, domy dziecka itp. Gdy obiekt niszczał, nie było środków na remonty i dzisiaj często już jest za późno na restaurację takich miejsc. Czy ktoś za to odpowie ? Nie w kraju, w którym jest przyzwolenie na takie praktyki. Taka nasza smutna rzeczywistość.
Również ciepło pozdrawiam :)

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Magdo, coś tam się dzieje przy tych fortach, ale do niektórych strach wchodzić; myślę, że nie tylko te okolice mają mnóstwo atrakcji; pozdrawiam.

Zofijanno, kiedyś dawno udało nam się dojechać do Dąbrówki Starzeńskiej, dzieci były małe, a ja chodziłam i podziwiałam, te dziury w ziemi po zasypanych piwnicach, stare mury i dziwiłam się, że nikt nic tu nie robi; i ja pozdrawiam.

Grażyno, żeby chociaż uporządkować wokół, dobrze, że krzaki wycięli, bo ponoć przedtem nie mozna było tm dostać się; ludzie liczyli, że jak teren przejmie gmina Pruchnik, to ktoś zainteresuje się tą sprawą, ale niestety, jak zwykle pewnie brak kasy; pozdrawiam.

Ankoskakanko, bo remont pewnie przewyższa finansowo zbudowanie nowego; jak brakuje na papier toaletowy w szkołach i rodzice przynoszą rolki, to co dopiero mówić o takim koszcie; ale ponoć są niewykorzystane dotacje unijne na te cele, tylko na pierwszy rzut trzeba mieć swój wkład, a tu pieniędzy nie ma; pozdrawiam.

Kama, gdzie by nie popatrzył, wszystko idzie w ruinę; już nie mówię o zabytkach, ale u nas np. zlikwidowano ośrodek rządowy, przy nim doskonale wyposażone gospodarstwo rolne; domy mieszkalne, zobaczyłabyś, co się teraz dzieje ... po niewielu latach ruina, rozkradzione, co się tylko dało; zamiast sprzedać ludziom za przystępną cenę, to lepiej żeby zniszczało do reszty; pozdrawiam.

Ruda, tutaj strach wejść, wszystko się sypie, nawet metalowe opaski za bardzo nie pomagają, teren podmokły; o, muszę poczytać o tej Baszcie Kaszanej, bo nic mi ta nazwa nie mówi; serdeczności.

Lena, tak, ale ruiny zamku przetrwają jeszcze wiele, a nasza baszta rozsypie się, ludzie zabiorą cegły i kamień, i ani ślad po niej nie zostanie; latem nawet tam nie podejdziesz, bo pokrzywy, krzaki po pas, miejsce odstrasza; pozdrawiam.

Joanno, runie, bo jest pęknięta z góry na dół, po kolei odpadają fragmenty; mnie podoba się ten dwór, ach, gdyby tak wyremontować, stawy wokół doprowadzić do porządku; pozdrawiam.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Magdaleno, teren jest pod zarządem gminy, a w kasie pustawo, a może nikomu nie chce się zająć tym tematem; może oni tak, jak ja, mijają w pośpiechu, przyzwyczajeni do tej stałości krajobrazowej; pozdrawiam.

Olgo, a ta Węgierka to przy pruchnickiej drodze na Jarosław, bardzo niedaleko; bo jak są zwierzęta w domu, to nie ma czasu na wyjazdy; mój mąż siedzi w chatce, wczoraj mówił, że z trudem zjechał w dół, bo droga strasznie oblodzona; ciekawe, jak da radę stamtąd wyjechać, najwyżej poprosi Janka z góry, żeby go wyciągnął traktorem; bo na lód ani napęd 4X4 nie pomoże; serdeczności ślę.

Aldia arcadia, na pewno są tajemnice, bo to stare resztki zamczyska, ale na pewno przewrócone do góry poszewką przez różnych poszukiwaczy skarbów; chciałabym zobaczyć na starych fotografiach, jak wyglądały te tereny dworskie przed zniszczeniem; pozdrawiam.

Mażeno, ludzie wychodzą z założenia, że nie dbam, bo nie moje; część dworu opuszczona, bo pewnie przez dach leje deszcz do środka; szkoda, bo to ciekawy dwór, nie mówiąc o starej baszcie, z której za lat kilka nic nie pozostanie; serdeczności ślę.

Wkraju, święte słowa, bardzo trafnie ująłeś to, co i mnie chodzi po głowie;
szkoda, naprawdę szkoda takich miejsc; jak popatrzę na to, co dzieje się na Dolnym Śląsku ... znikają bezpowrotnie takie perełki; pozdrawiam serdecznie.

Pellegrina pisze...

Forsa, forsa a właściwie jej brak. Jedyne co możemy, my szaraczki, to odwiedzać, zbaczać, uwieczniać, fotografować, opisywać, zanęcać.
Ale masz rację Mario, możemy też coś ponad. Wykosić, ustawić straganik, sprzedawać bilety, napoje, jednogarnkowe lokalne jadło, piękne rękodzieło, kuszące klamotki ... niech ruina się cieszy podziwem i sympatią

Tomasz Gołkowski - Karpacki las pisze...

Nie wiem dlaczego nie zajmie się tym konserwator zabytków, ale my przynajmniej udostępniajmy ten wpis szerzej, aby świadomość posiadania na Podkarpaciu takiej perełki była większa. Samą Węgierkę pamiętam z dziecięcych lat, gdy jeździliśmy tam z dziadkiem na grzyby...
Pozdrawiam serdecznie :)

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Krystyno, pewnie więcej zainteresowania wykazują "szaraczkowie" niż osoby do tego powołane z urzędu; czasami mam wrażenie, że nie chcą widzieć problemu; przeczekać, wyciszyć ...z drugiej strony na wszelką inicjatywę od razu rzucą się nienasycone służby wszelakie, sanepidy, skarbówka, zusy, nie przetrwają; pozdrawiam.

Tomasz, tak myślę, że pewnie nie ma pieniędzy, ale zawsze można zabezpieczyć przed dalszą dewastacją, uporządkować, wykosić, tablicę postawić; tak, Węgierka, Średnia, Helusz to grzybne tereny; pozdrawiam.

Unknown pisze...

Takie miejsca mają szczególne miejsce w moim sercu. Podchodzę, dotykam murów i próbuje wsłuchać się w szepty odległej historii, już dawno zapomnianej świetności...

Dorota pisze...

Marysiu...jak można?Dzisiaj już wtorek a na blogu nic nowego?
Tydzień już brzmi mi w uszach piosenka "We wtorek w schronisku po sezoooooonie...." i piękna ale smutna "Ballada o świętym Mikołaju".Kiedy to było...za sanacji chyba...(w znaczeniu że daaawno temu).Teraz są inne sprawy,w perspektywie radioterapia Andrzeja, nauka mowy i inne...ale przyjdzie jeszcze czas...może już nie schroniska-bo kondycja już nie ta-ale ogniska na pewno.Pozdrawiam serdecznie przedświątecznie.I pisz....

Ania z Siedliska pisze...

Baszta była piekna, szkoda, że nikt nie chce tych ruin wykorzystać - może nawet zebrałoby się na jakieś lepsze zabezpieczenie ?

Ania z Siedliska pisze...

Baszta była piekna, szkoda, że nikt nie chce tych ruin wykorzystać - może nawet zebrałoby się na jakieś lepsze zabezpieczenie ?

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Weroniko, masz rację, wyobraźnia pracuje;
chciałabym kiedyś dotrzeć do archiwum zdjęć tego dworu z dawnej świetności, zobaczyć, jak wyglądał w rozkwicie, z mieszkańcami, bo wydaje mi się, że to było piękne miejsce; serdeczności ślę.

Doroto, właściwie to mnie zmobilizowałaś, bo ogarnęła mnie niemoc twórcza; bo co można napisać, siedząc w domu przy garach; a wyobraź sobie, że śpiewaliśmy to wszystko przy ostatnim pobycie w bacówce Pod Honem; wiem, Doroto, to są najważniejsze sprawy i trzeba je przypilnować; mój brat, po radio- i chemioterapii, potem operacja, teraz dalej przyjmuje kolejne dawki chemii; o, nawet wyznaczyli mu termin na Sylwestra, na przyjęcie na oddział onko, ale wspieramy go, on jest bardzo pozytywnie nastawiony, i myślę, że będzie dobrze; i dlatego bardzo ważne jest, że Andrzej ma w Was wsparcie, dobrą duszę przy sobie, nie wiesz, jak szybko człowiek przestawia się na nowe warunki życia, po okresie załamania przychodzi radość, że z tego pojedynku wyniosło się życie; to jest ważne, Doroto, wszystko minie, nauka mowy doda pewności Andrzejowi, i spotkamy się na pewno przy ognisku; pozdrawiam Was cieplutko, pa!

Aniu, zmieniają się gospodarze terenu, i nic; szkoda tego, naprawdę; pozdrawiam serdecznie.