poniedziałek, 2 stycznia 2017

U kraja ... na Poloninkach Arłamowskich ...

Mroźny, pogodny dzień nie pozwala siedzieć bezczynnie i nieruchawo w chatce. Białe przestrzenie wołają, tym bardziej, że tu jeszcze nigdy nie byliśmy. Przecięliśmy "na poperek" wzniesienie Wierch, a potem ruszyliśmy drogą na prawo od niebieskiego szlaku ...


W ostatni dzień roku ruch na drodze wyjątkowy, same obce rejestracje ... nowy Arłamów staje się modny, przyciąga bogatą, i wcale nie dla każdej kieszeni przyjazną ofertą. Nie dla nas tamten błyszczący świat ... no chyba, żeby tylko ze stoku narciarskiego skorzystać, bo blisko:-)


Śnieg przyjemnie skrzypi pod nogami, idzie się tym lepiej, że nie zapadamy się głęboko, bo pod cienką warstwą zlodowaciała skorupa. Tuż przed nami młodzi ludzie kierują się w tę sama stronę, nie przeszkadza to nam, bo są w sporej odległości.


Za zakrętem, za choinkowym zagajnikiem otwiera się daleki widok ... niebieszczejące w oddali pasma Gór Sanocko-Turczańskich, może Bieszczadów Wschodnich, pewnie i Magurę Łomiańską gdzieś tam by zobaczył. Pamiętam, kiedyś patrzyliśmy właśnie z Wierchu na daleką panoramę, była doskonała widoczność, to zobaczyliśmy ostry stożek, wystrzelający powyżej innych szczytów ... podejrzewaliśmy, że to chyba Pikuj. Drzewa ciągle rosną, i za chwile nie będzie widać polskich Bieszczadów Wysokich ponad nimi.


Źle się robi zdjęcia pod słońce, wychodzą jakieś rozbłyski, mimo przesłony:-)
Obok drogi, za przydrożnymi zaroślami też odbywa się sesja fotograficzna ... ale to już profesjonalnie, ze statywem, plecakiem ze sprzętem, a nie z biegu jak ja:-)


Ślad po dawnym Arłamowie odnajduję w tym starym, przydrożnym krzyżu ... zniszczone drewno, i wyryty w nim rok, to niewiele, ale zmusza do myślenia. Tyle pozostało po wsi, nazwa, którą przejął nowoczesny ośrodek, stary krzyż, może jakieś pozostałości fundamentów, i ... przepiękna, kolejna opustoszała dolina.



Myśleliśmy, że już dolina Jamninki jest najładniejsza, a tu masz! kolejne cudo ... wiedzieli wielcy dygnitarze, które tereny zagarnąć pod ośrodek rządowy. Wygramoliliśmy się na pobliskie połoninki, stąd już rozległy widok na stronę ukraińską, tam gęsto od wiosek, osad, małych miasteczek ... po naszej stronie pustka wysiedlonych terenów ...


Stąd też bardzo bobrze widać  nasze Bieszczady Wysokie, błyszczą w słońcu zaśnieżone połoniny, w linii prostej to w końcu nie jest tak daleko. Napatrzyliśmy się w obie strony, może tylko szkoda, że nie zabraliśmy ze sobą lornetki ... bo niby blisko, weszliśmy na szlak bez przygotowania, a to trzeba spakować plecaczek, herbatkę do termosu, jakąś przegryzkę, no i lornetkę, byłoby widać wyraźniej:-)


Zataczamy spore koło i z powrotem wracamy na starą wiejska drogę. Dalej już nie idziemy, całą trasę aż do Kwaszeniny zostawiamy sobie na inny termin.
Stary Arłamów  to ponoć osada, zasiedlona jeńcami tatarskimi, tzw. arłamanami- włóczęgami. Za czasów powstania Chmielnickiego bronił się w tutejszym dworze Andrzej Maksymilian Fredro, założyciel Kalwarii Pacławskiej, stąd chłopi napadali na pobliskie dwory.


W czasie akcji Wisła ludność w większości została wysiedlona na tereny Ukrainy, budynki spaliła sotnia "Łastiwki" - Grzegorza Jankowskiego, który urodził się w niedalekiej Cisowej.
UPA nie chciała zostawić zabudowań dla nowych osadników, takie podpalenia były zresztą nagminne.



Myślę, że warto tu przyjechać i w innej porze, kiedy budzi się wiosna, i latem, kiedy falują kwieciem pobliskie łąki, a także jesienią, kiedy świat przebarwia się dookoła. Zresztą na pewno mgły malują tutaj niezapomniane widoki, i wschody i zachody słońca, można podglądać zwierzynę, wyszukiwać rośliny, wędrować starą wiejską drogą, zostawiając za sobą choć na chwilę zmartwienia i kłopoty.


Na Pogórzu poranki mroźne, słońce ostro oświetla najwyższe wzniesienia. Kopystańka za oknem towarzyszy mi zawsze, bo tam, w tych brzozach, zbierają się stada łań, które bardzo lubię obserwować. Przechodzą potem na bardziej odsłonięte łąki, jest ich czasami więcej, czasami towarzyszą im też jelenie.


A zachody słońca? sami zobaczcie:-)



Na pokręconej przez wichry sośnie znaleźliśmy natchnienie na budki lęgowe ... tutaj odcięta część dolna, zamykana na haczyk, można ją uchylić na zawiasie i oczyścić ze starych gniazd.--


W necie znalazłam też natchnienie na karmnik z pnia, ależ cudo:-)


Po powrocie z wędrówki musieliśmy jeszcze w piwnicy zrobić porządek. Pewnie podczas jesiennego wietrzenia zagnieździł nam się tam jakiś gryzoń i teraz czyni szkody w zapasach, zżera jabłka, marchew, w ziemniakach zbudował sobie legowisko ... nic, tylko pułapkę trzeba wstawić.
Noc sylwestrową przespaliśmy snem sprawiedliwego, nawet huku fajerwerków nie słyszałam, zresztą chyba nie były zbyt intensywne, bo Amik wyjątkowo nie bał się ... przecież by nas obudził.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku, niech Wam się darzy!
Pozdrawiam serdecznie, dziękuję za odwiedziny, życzenia wszelakie, bywajcie w zdrowiu, pa!


18 komentarzy:

Anna Kruczkowska pisze...

Biało u Was, odświętnie... smutne te powojenne losy małych przygranicznych wioseczek, opuszczonych, wysiedlonych, zasiedlonych od nowa (bądź nie). Wszystkie Pogranicza mają swoją ciemną, smutną historię.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Samych pięknych chwil w Nowym Roku!

Chrabąszczyk pisze...

A może wyślesz mi śnieg pocztą? ;D

Ania pisze...

Z przyjemnością zobaczyłabym te tereny wiosną, latem i jesienią. Oczywiście na fotografiach z Waszych wędrówek:-).
Marysiu, obfitych plonów w ogrodach, pięknych wycieczek i dużo zdrowia, by zrealizować wszystkie plany !

Tomasz pisze...

Witaj Mario
Od dwóch miesięcy nie byłem w górach i teraz oglądając zdjęcia z jednego z moich ulubionych miejsc na skraju Pogórza i Gór Sanocko Turczańskich czuję tęsknotę. Połoninki Arłamowskie to piękne miejsce. Ciekawe czy znane śpiącym w potężnym ośrodku nieopodal ...
Pozdrawiam serdecznie

Anonimowy pisze...

Wszystkiego dobrego na obecny juz rok 2017, niech się wiedzie :)

Aleksandra I. pisze...

Samych pięknych chwil w kolejnym roku.
Piękną wędrówkę odbyłam z Wami. Ile to jeszcze historii kryją tereny Bieszczad i okolic. Jednak coraz częściej odchodzą w zapomnienie.
Powstają nowe siedliska jak nowy Arłamów dla ludzi z forsą i to nie małą. Jedynie w nielicznych publikacjach może zachowają się wspomnienia.
Pozdrawiam serdecznie w Nowym Roku

BasiaW pisze...

Ja też tam chcę...

Bozena pisze...

Piękny Twój azyl Marysiu! Okolica jak z bajki. W ubiegłym roku jechałam obok Arłamowa i pomyślałam, że tu gdzieś w okolicy domek Marii stoi.( Fajnie myśleć osobowo o jakimś pięknym miejscu.) Nie miałam wtedy czasu, by zboczyć i pochodzić po okolicznym terenie. Może w tym roku uda mi się pooglądać te śliczności. Pięknie zachęciłaś do wiosennej, letniej i jesiennej wycieczki. Wszystkiego dobrego w 2017 roku. pozdrawiam :)

Beata Bartoszewicz pisze...

Och, Mario, u Ciebie wszytko takie ... prawdziwe! Prawdziwa zima i prawdziwe łanie i tak jakoś mi się zdaje, że życie w ogóle bardziej prawdziwe, niż na tej miejskiej pustyni z betonu. Choć i mnie się trafiały takie zachody słońca ponad dachami domów.

Najserdeczniejsze życzenia wszelkiej pomyślności w nowym roku, cudownych wypraw na szlaki, bogatych plonów i w ogródku i w pasiece, życzliwych ludzi na dróżkach i zdrowia dla Was i Waszych stworzeń,
Ściskam najserdeczniej,
Beata


Krzysztof Gdula pisze...

Bardzo trafnie napisała Beata: u Ciebie wszystko bardzo prawdziwe, Mario.
Dopisuję okolice Arłamowa do swojej listy miejsc, które chciałbym poznać. Może gdy już przeniosę się na swoją Lubelszczyznę i będę bliżej.
Wielu pięknych i ciepłych, czyli prawdziwie Twoich, tekstów życzę w Nowym Roku, Mario.

Bylinowy Pan pisze...

Już widzę nowy karmnik wiszący na drzewie, budkę pewnie też, bo to już najwyższy czas je pooglądać - luty za pasem. Ptaki w pary łączyć się będą.
Tamten dzień był wyjątkowo piękny- bezwietrzny, słoneczny, przejrzystość powietrza rewelacyjna. Pozazdrościć widoków.
Okolica piękna, bogata przyrodniczo i historycznie. W latach 70-tych na wniosek gen. Kiszczaka w Kwaszeninie powstaje Wojskowe Gospodarstwo Rolne, które niszczy pozostałości po wsiach.
Grzegorz Motyka w " Tak było w Bieszczadach" opisuje miedzy innymi i walki w tych okolicach.
Cisowa- jest teraz częścią Arboretum w Bolestraszycach.... Ciekawe, ciekawe..

makroman pisze...

Piękne tereny na rajdzik zimowy. A karmnik faktycznie ekstra!

Raals pisze...

A dzisiejszy ośrodek wypoczynkowy Arłamów, to właściwie się nieprawidłowo nazywa. Tereny, na których został wybudowany należały nie do Arłamowa a do wsi Jamna Górna przecież.

Pięknie to Pogórze w zimowej szacie się prezentuje. Aż mi się zatęskniło, bo zimą chyba tylko dwa razy tam byłem. Może się uda choć na jakiś weekend jeszcze tej zimy wybrać?

Grażyna-M. pisze...

Wy to macie prawdziwą zimę. U nas dopiero teraz trochę posypało i mróz się pojawił.
Cudny karmniczek. My się spóźniliśmy, bo do tej pory śniegu nie było. I musimy mieć jakiś wiszący, bo teraz mamy własnego kota i grasuje kotka sąsiadki, która jest bardzo na wróble zawzięta.
Serdeczności:)

wkraj pisze...

Piękny, sylwestrowy spacer. Nic dziwnego, że spało Wam się tak dobrze. My równiez pojechaliśmy w góry ale już w Nowy Rok. Nie było tak śnieżnie, ale mrozik troszkę trzymał. Więcej tak udanych wycieczek w tym nowym roku.
Pozdrawiam.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Ania, śniegu ciągle dosypuje; ciekawi mnie historia pogranicza, nie tylko naszego, czytuję różne wspomnienia, a wszędzie nieszczęście ludzkie.

Staszek, i wzajemnie, wszystkiego dobrego:-)

Chrabąszczyk, na tę chwilę chyba i u Ciebie śniegu nie brakuje:-)

Ania, mówisz, masz:-) już myślimy o wiośnie, żeby powędrować tą doliną; i wzajemnie, wszystkiego dobrego na ten nowy rok:-)

Tomasz, o! to faktycznie dopadło Cię, a zresztą jak jest wolna chwila, to i rodzina czeka, są w życiu rzeczy ważne i ważniejsze:-) byliśmy pierwszy raz na połoninkach, bardzo urokliwe miejsce, i jeszcze nie raz tam wrócimy; może gdyby tam autem pojeździć, to co niektórzy pokusiliby się:-) i ja pozdrawiam.

Lidka, dzięki wielkie, i wzajemnie, niech się darzy!

Aleksandro, dobrze, że gdzieś tam istnieją zapisane wspomnienia, może stare fotografie, chociaż akuratnie na temat dawnego Arłamowa nie za dużo; a ile odeszło w niepamięć, razem z ludźmi, a szkoda; i wzajemnie, wszystkiego dobrego:-)

Basia, czasami bywasz w tych rejonach, może i tu trafisz:-)

Bożena, o, to masz tak samo, jak ja, kojarzę okolice z osobą:-) a już dzięki znajomościom blogowym sporo tych miejsc jest; tereny na wycieczki bardzo przyjazne, a co najważniejsze - mało ludzi; i Tobie dobrego roku.

Beata, zima nam dopisuje, choć po tym tygodniu to już chyba każdy jej doświadczył w rozmaity sposób:-) dzięki za życzenia serdeczne, i Tobie dobrego roku życzę:-)

Krzysztof, może dlatego, że to okolica tak wymusza, jeszcze w miarę naturalna:-) o, tak, okolice Arłamowa jak najbardziej, to już góry Sanocko-Turczańskie, ale tak blisko naszego Pogórza, że nie czuję różnicy przy przekraczaniu Wiaru, wjeżdżając w inną jednostkę geograficzną:-) i wzajemnie, wszystkiego dobrego:-)




Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Ania, no i widzisz, choróbsko plany pomieszało, nie ma sił na żadne inne prace, karmniki muszą poczekać, i budki też, może do lutego wyleziemy z bidy:-) aż żal, że nie możemy w pełni korzystać nawet z tej mroźnej pogody, już szlibyśmy dalej, ale słabość ogranicza; o, właśnie, a Jaroszewiczowi cerkiewka w Trójcy widoki psuła, kazał zburzyć, kapliczka jeno się ostała; miałam tę książkę, ale synek gdzieś mi ją sprzeniewierzył, i już nie mam:-) do Cisowej wrócimy:-) ... i nie tylko:-)

Maciej, właściwie to w którą stronę nie spojrzysz, wszędzie dużo możliwości, i duży wybór terenów na wędrówkę, bardziej dziko, mniej dziko, i całkiem dziko:-) pieniek pusty w środku już mamy, tylko działać, ale co, grypiszcze nie daje spokoju:-)

Raals, powitać, powitać:-) masz rację, przecież zbocze w zachodnią stronę to już Jamna G, ale komu zależało na jakiekolwiek poprawności:-) zima dopisuje, śniegu mnóstwo, w Nowy Rok wybraliśmy się na Kalwarię tą drogą przez Wiar, przez cały czas było w miarę, nawet wyjechaliśmy na sam pagór, klocki zaczęły się dopiero przy kapliczkach, czyli już prawie w samej wsi, takie zaspy, że nie wiedzieliśmy, czy wrócimy, "czołg" dał radę, ale wracaliśmy już po Bożemu:-) starą drogą:-)

Grażyna, a tak, zima jak się patrzy, śniegu dużo; koty tak mają, co tu począć - instynkt łowiecki:-) sąsiad powyższy zaszedł ostatnio i mówi, że on nie dokarmia, bo koty nie dają ptakom spokoju, lepiej niech ptaki żyją i lecą do mnie:-)

Wkraju, jakoś dawno przeszły nam chęci na bale sylwestrowe:-) lepiej w chatce, i dla nas, i dla zwierzaków; i wzajemnie wszystkiego dobrego, wędrujmy jak najdłużej:-)