piątek, 20 sierpnia 2021

Ten sierpniowy czas ...

 Najpierw przez naszą wioseczkę jechał dwukrotnie wyścig Tour de Pologne. Była nawet premia górska na ostrym podjeździe, także na zakrętach pod Kalwarię Pacławską. Wyświetliłam sobie program przejazdu, wybrałam odpowiedni czas i oglądałam wszystko w bezpośredniej relacji w tv, było za gorąco, żeby wspiąć się pod górkę i popatrzeć na kolarzy przez ułamki sekund. Osobliwe to uczucie, patrzeć na znajomy każdy metr drogi i słyszeć w oddali warkot helikoptera, który przekazywał obraz. I co słyszę z ust komentatora Piotra Sobczyńskiego, kiedy mówił o naszej wioseczce? ... działkowcy wyszli kibicować kolarzom ... działkowcy, no urwać się można! my tu mieszkamy, panie redaktorze:-) Przejechali kolarze, odleciał helikopter, i tylko koleżanka Lidka zapytała w sms-ie, kto będzie teraz sprzątał te pozostawione śmieci:-) Pojechaliśmy za kilka dni, czyściutko, za to pojawiło się jakby więcej rowerzystów na drodze, więcej samochodów, ale może to tylko dlatego, że wakacje. Na szczęście jesteśmy na uboczu, duży ruch nas omija.

Ciemną nocą patrzyliśmy w rozgwieżdżone niebo, perseidy dawały znać o sobie czasami przez krótki rozbłysk, a czasami spadały długą linią, znacząc pylisty ślad na nieboskłonie. Bezmiar nieba, a człowiek taki malutki,  jaki ruch tam trwał. Ciągłym światłem świeciły przesuwające się wolniutko satelity, migały kolorowymi światłami przelatujące samoloty, a dopiero chwilę za nimi dźwięk. Pod kapliczkę zjechali się ludzie, stamtąd można widzieć cały nieboskłon,  a tym samym doskonale spadające gwiazdy. Tak samo na Kopystańce widzieliśmy krótkie mignięcia światła, też byli tam ludzie, aby zobaczyć bez przeszkód ten niezwykły widok.

Przez upały woda w naszej górskiej rzece, jakim jest Wiar, nagrzała się odpowiednio, bez wstrząsu termicznego można zanurzyć stopy. Dla dzieciaków to raj, mnóstwo kamyczków, można budować zapory, tamy, rzucać "bomby", puszczać "kaczki" z płaskich kamyczków, chlapać się do woli, a potem nawet spływać na dmuchańcu, po troszkę głębszym głównym nurcie pod skalną ścianą. Jasiek szalał po wodzie, Tosia, jak to dziewczynka, ostrożnie, delikatnie, najlepiej przy mamie.





Nad Wiarem można i tak: leżak w wodzie, stopy chłodzi woda, szumi wręcz usypiająco, w ręce książka:-) ... oj, można, można, ale bez dzieci - westchnęła Agnieszka, tak, mama zawsze jest na posterunku.


Potem były lody w Makowej, plac zabaw, a także spacer na łąki. Trawa jest skoszona, można iść, bo jeszcze niedawno nie byłoby nas widać z zielonego buszu. Od zachodu już ciągnęły ciemne chmury, zapowiadane załamanie pogody.





Zebrałam resztkę czerwonych porzeczek i wyszedł smakowity placek, wyjątkowo pyszne zestawienie kwaskowatego ze słodkim. Owoce przykryła pianka, a na to jeszcze kruszonka ...


Na łąkach królują teraz krwawnice, wyjątkowo dorodne kłosy, aż kosmate od obfitości kwiatów. Mnóstwo owadziego świata korzysta z tej darmowej stołówki. W jednej ze wsi w dolinie Gór Sanocko-Turczańskich aż karminowo w rowach przydrożnych od tego kwiecia, nikt ich nie kosi, a widok obłędny:-)




Ochłodziło się, przeszły deszcze, w niższej temperaturze dało się żyć, więc pojechaliśmy na Ukrainę.
Ale o tym napiszę w następnym poście, bo znowu wyjdzie kobylasty wpis:-)


Pozdrawiam serdecznie, dziękuję za odwiedziny, wszystkiego dobrego, pa!





 




24 komentarze:

Kobieta pisze...

Świetna relacja, Marysiu.
Tyle sie działo fajnegi! Z Twoim zainteresowaniem zyciem, spostrzegawczoscia i telentem do pisania jestes swietna "dziennikarka".
Dzieci jakie juz duze! I wlosiaste, po mamie👍

jotka pisze...

Chętnie pozbierałabym bukiety na tych łąkach, a na placek narobiłaś mi ogromnego apetytu! po kąpieli w rzece jak znalazł:-)

Aleksandra I. pisze...

Właśnie oglądając poszczególne etapy wyścigi myślałam o Tobie i Twoich stronach. Takie miłe odczucie mi towarzyszyło. Mnie również często śmieszą relację reporterów np. z moich stron. Często ma się to do prawdy jak pięść do nosa. Przyjemnie jest patrzeć na szczęśliwą rodzinkę, pełną wdzięku a zarazem u młodszej części - pełnej niespożytej energii. A ciasto palce lizać, dobrze że jest po śniadaniu to spokojnie patrzyłam. Właśnie wczoraj zastanawiałam się jak nazywają się te fioletowe kłosowate kwiaty. Ładnie jeszcze kwitnąco wszędzie, ale już pomału czuć jesień za progiem. Pozdrawiam serdecznie.

kobieta w pewnym wieku pisze...

Cudowne są te kolorowe łąki, czy rowy kwitnace.

wkraj pisze...

Wyścig Tour de Pologne nas połączył, bo i w pewnym momencie przejeżdżał przez Zabrze. Kiedyś pasjonowałem się tym sportem ale z czasem jakoś coraz mniej. Dzieciom powoli kończą się wakacje za chwilę wrócą do szkół i przedszkoli, dobrze więc że jeszcze korzystają z dobrodziejstw lata. Też mam zamiar jeszcze skorzystać i wybieram się na urlop. Pozdrawiam serdecznie :)

Do Połowy Pełna pisze...

Nie można się napatrzeć, ależ chciałabym być na tych łąkach :)

Tomasz Gołkowski pisze...

Nasz ulubiony czas nad wodą, to ten nad Wiarem. Dzieciaki uwielbiają. Mamy kilka takich swoich miejsc między Posadą Rybotycką a Huwnikami. Ludzie są nie kłopotliwi, a pociechy szczęśliwe. Wyścig górski odbył się, a mnie niestety nie było. Bawiłem w górach po drugiej stronie kordonu. Inna impreza - Sławomir :) ... Córka chciała zobaczyć, ale niestety przepędził nas deszcz. Synek jedynie pojeździł na kucyku. Muszę zawitać po sery do Gruszowej - ponoć bardzo smaczne
Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego pobytu na Ukrainie

Pellegrina pisze...

Przepiękne zdjęcia Marysiu. Zawsze robisz cudne ale te z letniego dnia Dziecków tchną miłością i czułością. Wypatrzyłam też to leniuchowaniem z książką na leżaczku. Taki placek czasem robię kruchy spód, owoce, pianka i kruszonka - to placek mojej młodości, gdy nie było tych polepszaczy czy gotowców. Te fiolety na łąkach urocze nie sieje się, nie orze a one się wdzięczą.
Sielskie i anielskie, proste i szczęśliwe życie

elaj pisze...

Ależ się u Was dzieje, a ja jak zwykle mogę się napatrzeć na te piękne widoki. I góry i rzeka ... Wzdycham i pozdrawiam 😊😉

Olga Jawor pisze...

Fajnie dzieciaki bawiły sie nad Wiarem. Miło na ich radośc popatrzeć. I chyba fajnie jest być babcią!:-)
Wszędzie królują teraz krwawnice, wrotycz i nawłoć. Pięknie wyglądają teraz łąki.Jesień zbliża się wielkimi krokami, ale i jesień przecież jest malowniczą porą roku.
Pozdrawiam Cie serdecznie, Marysiu!:-)

mania pisze...

Świetna sprawa taka rzeka, tyle przyjemnych zabaw. Lepsze to niż miejski basen, gdzie tyle ludzi, że można ledwie zamoczyć stopy.
Krwawnice piękne, jak fioletowe świeczki, wabią motyle.
Pozdrawiam serdecznie

Stokrotka pisze...

Piękne to Wasze Pogórze Przemyskie. I dużo się na nim dzieje :-))
Ale i tak najpiękniejsza przyroda a jeszcze piękniejsze dzieci!!!!
Najserdeczniej pozdrawiam i zapraszam do Królewskiego Miasta :-)

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Kobieta, dzięki za dobre słowo, z powodu wyścigu był wielki ruch, którego odgłosy przynosił wiatr na dół, do nas, promocja regionu niesamowita, ale czy to dobrze? dzieciaki rosną jak na drożdżach:-) pozdrawiam.

Jotka, na łąkach jeszcze bardzo brzęcząco i kolorowo od motyli, placek choć prosty, smaczny bardzo, nie mdły:-) pozdrawiam.

Ola, kolarze jechali w pierwszym i drugim dniu przez znane mi okolice, przy podjeździe pod Arłamów droga zwężyła się i w wąskim gardle trzech kolarzy wywróciło się na świeżym poboczu:-) dzieciaki to mają energię, jak patrzę na nie, to zastanawiam się, czy ja też taka byłam:-) krwawnice bardzo ubarwiają łąki, rowy, są prześliczne, choć to niby zielsko; będzie ładnie, kolorowo, w sadach juz wabią oczy czerwone jabłuszka; pozdrawiam.

Ela, krwawnice są bardzo malownicze, kiedyś trafiłam na całą łąkę w bordowym kolorze, na Słowacji, coś pięknego; pozdrawiam.

Wkraju, u nas to była wielka atrakcja, mnóstwo ludzi kibicowało, wydarzenie na wielką miarę:-) przy okazji zrobiono sobie wyścig o memoriał Szurkowskiego; Jaiek chętnie chodzi do szkoły, ma tam kolegów, a w domu co? nudyyyy... udanego urlopu, Wkraju, pozdrawiam.

Do połowy pełna, o każdej porze łąki są prześliczne, ale chyba najbujniej kwitną w czerwcu; pozdrawiam.

Tomasz, Wiar przyjazny, nie za głęboko, no i tyle do roboty:-) tyle kamyczków, wodospadzików, naturalnych jacuzzi, a w wodzie śmigają małe rybki; nawet nie myślałam, żeby pokibicować kolarzom, oni tak szybko przejeżdżają:-) ha! życie bywa podporządkowane dzieciom; sery po sąsiedzku:-) Ukraina tylko jeden dzień, mile wspominamy; pozdrawiam.

Krystynko, żywiołowość Jaśka niesamowita, taka żyła:-) chudy, sprawny, pełen pomysłów; babcia zrobiła mu łuk z patyka i sznurka, to była najlepsza zabawka; ja nad rzeką niestety w cieniu, właściwie też mogłabym tak na leżaczku z książką, ale wygodniej w chatce:-) najprostsze ciasta najlepsze, sprawdzone przepisy, nie przemawiają do mnie te udziwnione i z rzadka korzystam; krwawnice jeszcze kwitną, sprawdaliśmy w sobotę:-) pozdrawiam.

Elaj, to tak wyjątkowo, wyścig wprowadził wielkie poruszenie w regionie:-) a przy wnukach zawsze coś się dzieje, to pomysłowe dzieciaki; ktoś zostawił na brzegu rzeki szałas z gałęzi, to była frajda dla nich; no i cieplutka woda, i skalna ściana ze skałkami jak schodami; pozdrawiam.

Ola, mnóstwo ludzi ściąga nad Wiar, zwłaszcza w weekendy, my byliśmy w środku tygodnia, ludzi niewiele, tak jak lubimy; o, tak, choć trzeba mieć oczy dookoła głowy, dzieciaki są pomysłowe:-) do nas nawłoć jeszcze nie dotarła, wrotycza mało, najwięcej krwawnic; jesień już pachnie w powietrzu, no i mnóstwo owoców na drzewach; pozdrawiam.

Mania, dzieciaki pamiętają te zabawy, no i te lody, i plac zabaw wracają we wspomnieniach; na basen nie chodzimy, woda w rzece najlepsza, a na podwórku przy domu mały basen dmuchany wystarcza:-) mnóstwo owadów na kwiatach, pszczół, motyli, to pożyteczne rośliny, choć niby zielsko, ale jakie urokliwe; pozdrawiam.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Stokrotko, to prawda, widoki mamy cudne, a ta impreza kolarska chyba wypromowała region jak nic:-) tyle ludzi przyjeżdża z obcymi rejestracjami:-) jedni ciągną do sanktuarium kalwaryjskiego, inni po drodze w Bieszczady, a jeszcze inni zostają tutaj. Lubimy naturę, najbardziej, a dla dzieciaków to frajda taki pobyt nad wodą, nikt nie zabrania chlapania do woli, no chyba, że broda trzęsie się z zimna, ale tym razem było bardzo ciepło:-) dzięki za zaproszenie, pozdrawiam.

Jaskółka pisze...

Pięknie, pęknie i jeszcze raz pięknie u Was.O komentatorach i ich pożalsieboże komentarzach podczas imprez sportowych, szkoda gadać. Pewnie wyścig wypromował, ale może to wcale nie jest dobrze? Tam jeszcze w miarę bezludnie i może lepiej, by tak pozostało?
Perseidów nie oglądałam, bo niebo było zachmurzone. Szkoda.
Brakuje mi takich łanów polnych kwiatów. Tutaj wszystko zagospodarowane, nawet miedz już nie ma, a górskie łąki są koszone lub wypasane.
Miłego dnia.

Anna Kruczkowska pisze...

Perseidy oglądaliśmy z naszej łąki, korzystając z bezchmurnego nieba, a kolarzy miałam prywatnych, zamiast Tour de Pologne gravmageddon, a pod domem punkt żywieniowy. Pięknie spędzałaś czas z najbliższymi, ja czekam na wnuczkę. Może przyjedzie w czwartek.

Krzysztof Gdula pisze...

Bardzo letni tekst, a dzięki temu miły w czytaniu. Może jeszcze nie odejdzie całkiem pani Lato? Bo jakże to tak? Zostawi nas?
Pogratulować Twoim dzieciom decyzji posiadania dwójki dzieci. Coraz mniej kobiet się na to decyduje.
Rozumiem, że organizatorzy wyścigu zadbali o posprzątaniu trasy przejazdu kolarzy?
W tym roku widziałem tylko jeden ślad meteoru, ale jednak widziałem. Myślę, że on się tak zapalił w atmosferze specjalnie dla mnie. Przecież mogło tak być. :-)

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Jaskółka, oj, tak, i nas zachwyciła ta kraina:-) myślę, że komentator z racji tej, że musi cały czas mówić, zdarzają mu się potknięcia językowe; wyścig przejeżdżał przez słynny Arłamów, padło wiele słów pochwały na położenie wśród gór, dobre drogi, doskonałe warunki do treningów i teraz trudno w spokoju drogą przejechać:-) myślę, że po wakacjach uspokoi się; masz rację, to wcale nie dobrze, mamy to szczęście, że jesteśmy na uboczu i i koniec drogi; u nas z kolei nie ma pól uprawnych, same łąki, wiele ciekawostek przyrodniczych; pozdrawiam.

Ania, sierpniowe niebo niezwykłe, gwiazdy od horyzontu do horyzontu, i te rozbłyski spadających meteorytów, niezwykły widok; czytałam post Twojej córki, relację z tego morderczego wyścigu:-) wnuki mam na bieżąco, mieszkają za ścianą:-) ale pobyt na Pogórzu, to dla nich atrakcja, a dla mnie miła odmiana; pozdrawiam.

Krzysztof, cos mi się wydaje, że po tygodniu zapowiadanych deszczy już nie będzie tak letnio, a prawie jesiennie; też dobra pora roku, najważniejsze że chłodniej; zmienił się model życia, z mężem śmiejemy się, że jesteśmy jak dwa zgredki, wiele tych zmian dla nas nie przemawia, ale wcale nie musimy wpasowywać się, doganiać takiego życia, ot! kapinę zdrowia i spokoju:-) owszem, ładnie posprzątane, aż zadziwiłam się, pozostały napisy na asfalcie malowane białą farbą, żeby z góry helikopter je pokazał, chociażby OPOLE i szereg imion, albo PARK TURNICKI TERAZ, bo nadal protestujący też dołożyli swoje napisy; zauważyłam, że przy ich "miasteczku: stali policjanci, zwróceni twarzą do namiotów, żeby przypadkiem nie zakłócili wyścigu; perseidy oglądaliśmy przez dwie noce, potem już nie chciało się, choć było bardzo gwiaździście i ciepło; pewnie, że mogło tak być, a o życzeniu zdążyłeś pomyśleć? pozdrawiam.

BasiaW pisze...

Krwawnica nawet u nas dopisała. Dzieciaki miały mnóstwo radości, wakacje z naturą- cudowne.

grazyna pisze...

MArysiu...zdjecia synowej z wnukami rewelacyjne! sliczne, takie sielskie anielskie. Tosia jak z obrazka!
I ciasto smacznie wyglada, musi byc smaczne z porzeczkami. Krwawnica obrodziła na Mazowszu tez! Sciskam serdecznie

Klimaty Agness pisze...

Ależ dzieciaczki mają cudny czas nad wodą i wspaniałą zabawę wśród natury. Piękne chwile i jestem pewna, że choć to jeszcze maluszki, to w pamięci zostaną im one na zawsze. Tak jak ja pamiętam takie cudowne wypady z rodzicami do lasu,czy nad jeziora.
Wspaniałe widoki, piękne kwiaty, a placek wygląda niezwykle smakowicie... mam jeszcze sporo porzeczek na krzaku, a ten placek taki kuszący ;)))
Pozdrawiam ciepło, Agness:)

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Basia, to niezwykły widok kwitnące łany krwawnicy, choć to niby zielsko, ale niezwykle urodziwe; nad Wiarem przyjazny klimat, w środku tygodnia nie ma dużo ludzi, można poszaleć, a nawet pokrzyczeć:-) pozdrawiam.

Grażyna, zwłaszcza na tle tych łąk najbliżsi prezentują się przytulaśnie:-) synowa uplotła wianek z fioletowych chabrów łąkowych, teraz wisi na ścianie i zasuszają się wspomnienia; nieograniczona przestrzeń dla dzieciaków, one tak lubią, Jasiek ma niespożyte siły:-) w tym roku obfitość kwiatów wszelakich, nie za sucho, nie za mokro, acz w sam raz:-) pozdrawiam.

Agness, dzieci lubią przyjeżdżać, nad Wiar, potem wspominają:-) zwłaszcza Tosia, najpierw pluskanie w wodzie, potem lody i plac zabaw, wieczorem pada jak muszka; widoki ładne, zwłaszcza z naszej łąki w najwyższym puncie, Kopystańka czeka na zdobycie w chłodniejszy dzień; pozdrawiam.

Lidka pisze...

A zdążyłaś pomyśleć życzenie zanim spadły wszystkie gwiazdy? ;)))
Bardzo się cieszę, ze wszystko posprzątane po wyścigu, zapewne wielu rowerowych turystów zechce na własne oczy popatrzeć na tę cudowną okolicę, i nie ma co się dziwić, ja też tak mam :)

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Lidka, nie, nie myślałam o życzeniach, chciałam jak najwięcej zobaczyć:-) to dopiero było niebo, jak tak siedziałam z zadartą głową pod tą świecącą kopułą, miliony gwiazd, Droga Mleczna, nie znam gwiazdozbiorów, ale można się zapomnieć:-) już kiedyś spędziliśmy taką sierpniową noc pod gwiazdami, jak Witek zapolował na szerszenie w chatce:-) :-) :-) bardzo dużo rowerzystów mijamy teraz na drodze, Tour zrobiło swoje, że nie wspomnę o autach z obcymi rejestracjami; myślę, że koniec wakacji uspokoi ruch; pozdrawiam.