niedziela, 13 października 2013

Skarby, skarby ... wspominki letnie ...

Powracam do gorących dni sierpniowych, kiedy przebywaliśmy w Szklarskiej Porębie, na giełdzie piosenki.
Naprzeciwko bazy Pod Ponurą Małpą znajduje się małe muzeum mineralogiczne, gdzie nie omieszkaliśmy wdepnąć ... bo jeszcze nie oglądałam takich skarbów ziemi w swoim życiu.


Skarby zamknięte w szklanych gablotach ciężko fotografować, a z drugiej strony muszą być zabezpieczone przed osiadaniem kurzu, bo kto by doczyścił potem te porowate, nieregularne powierzchnie ...


Łaziliśmy długo między półkami, patrzyliśmy na różne kształty, kolory, gotowe wyroby ... cuda , cuda tworzy natura ...


Minerały pochodzą nie tylko z lokalnych wyrobisk sudeckich, przywożone są ciekawostki z różnych stron świata ...


Niebiesiutkie bryły, ale to nie turkusy ...


... nie wiem dlaczego, ale turkusy są moimi najulubieńszymi, bardzo podobają mi się nieregularne kształty, oprawione w srebro ...


... zwróciłam na nie uwagę, kiedy koleżanka pokazała mi kiedyś przepiękną bransoletę, którą przywiozła jej mama z USA, od Indian ... okrągłe, nieregularne kamienie w srebrze, które było niepolerowane, przyciemnione wręcz ... zachłysnęłam się z zachwytu ...


A w tej czareczce najprawdziwsze złoto, wypłukane gdzieś albo wydobyte ... złoty piasek, który wzbudza tyle emocji wśród ludzi, wyciąga na wierzch złe instynkty, najgorsze uczucia ...


Ogromne kryształy, które po oszlifowaniu i wypolerowaniu zmieniają się w biżuteryjne cacuszka, jubilerskie wyroby, które nęcą babskie oko, a może nie tylko ...


Niektórych nazw skał nawet nie kojarzę, albo mam zupełnie mgliste pojęcie o nich ... odciski prehistorycznych stworzeń ...




Bardzo spodobał mi się ten twór przyrody ...


Róża pustyni (róża piaskowa, róża kamienna) - szczególna odmiana róży gipsowej, tworząca się na obszarach pustynnych w warunkach klimatu suchego i gorącego.
Stanowi skupienie kryształów gipsu przypominających wyglądem płatki róży, dzięki czemu posiada duże walory dekoracyjne. Poza przeważającą ilością gipsu, zawiera też różne ilości kwarcowego piasku.
Wszystkich skarbów strzegł Duch Karkonoszy, wyrzeźbiony z jednego pnia ...


Karkonoska Grupa GOPR też posiada tutaj swój kącik ...




... którą oddziela od reszty muzeum bardzo elegancka ściana, czy mogę nazwać ją "przysłupem"?


Zwiedzanie odbywało się w towarzystwie licznej i hałaśliwej grupy sympatycznych, młodych ludzi, odzianych w egzotyczne kimona ...


... kiedy przysiedlismy potem na ławeczce przy muzeum, drzwi wypluwały i wypluwały kolejnych zawodników, aż w końcu z tyłu nas usłyszeliśmy taki komentarz: - Oni chyba klonują się!


A ja przywiozłam sobie malutka pamiątkę, kupioną właśnie w tym muzealnym sklepiku ... nieduża róża pustyni i naszyjnik z zielonkawych, nieobrobionych kamieni ... nawet nie wiem, jak się nazywają ...
Muszę jeszcze napisać, że utkwił mi w pamięci pewien szczegół, który opisywała kiedyś u siebie Inkwizycja ... zwiedzali z Padre jakiś kościółek, fundament z grubo ciosanych kamieni ... a Padre obejrzał je i powiedział, że to kopalnia granatów ... jakoś tak było ... można sobie wystukać młoteczkiem z jakiejś skały nieduży skarb ... albo całkiem duży ... fascynujące!!!


W nocy wiał solidny wiatr, mnóstwo liści w ogrodzie, a teraz zaczęło lekko kropić ... taki wiatr zawsze wróży zmianę pogody, oby lało długo i obficie ... na wodę w naszej, pogórzańskiej studni ... na wodę w naszych rzekach ... na wodę dla wysuszonej ziemi ...


Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, za dobre słowa, od których robi się ciepło na sercu, dobre myśli Wam ślę, pa!




środa, 9 października 2013

Będzie ciepło ...

Już myślimy o zimie.


Wszystkie przestrzenie pod dachem zapakowane drewnem, ostatnia partia przyjechała prawie sucha, więc część pojedzie do domu, a kilka taczek złożyłam na tarasie pod dachem, żeby w zimie nie trzeba było brnąć po śniegu ...


Wzięłam się ostro za grządki, które od lata zdążyły mocno porosnąć zielskiem ... wyplewiłam je wszystkie, wynosząc na kompostownik mnóstwo wiader zielska . Z pulchnej ziemi wyciągały się leciutko kłącza perzu, długie jak baty ... rozłogi podbiału, który okazał się być głównym zielskiem na grządkach ... walczę z nim i walczę, a jego ciągle jakby więcej ... potem czyste grządki zostały przykryte warstwą zleżałej słomy ...


Słomę wykorzystałam tę samą, którą przykryłam ziemniaki, sporo jej było ... ziemia pod nią pulchna, wilgotna, próchnicza, bo słoma zaczęła się już rozkładać ... zresztą pamiętam, kiedy z mamą plewiłyśmy pole tytoniu, to zawsze mówiła, żeby zostawiać zielsko, bo ziemia pod nim "puszeje" ... coś w tym jest.
Zresztą grządki nie są tknięte stopą ludzką, niezadeptane, gliniasta, ciężka gleba zmienia się w próchniczą.
Strasznie jestem ciekawa, jakie są Wasze doświadczenia w tym względzie, bo wiem, że wiele z Was zakładało grządki podwyższone ...
A wokól pyszniła się pogórzańska jesień ... kolory są tak obłędne, że chodziłam na łąki przynajmniej raz dziennie, żeby nic mi nie umknęło ...


... w oddali Kanasin z bukowymi lasami, które z dnia na dzień coraz bardziej przebarwiają się ...


Wieczorem nad nim ukazuje się wąziutki sierpik księżyca, który znika szybko, i nie wiem, czy przykrywają go chmury, czy chowa się za widnokrąg ... nie czekam, idę spać, bo całodzienne zmęczenie daje znać o sobie.


Rankiem psy domagają się wyjścia, kiedy jeszcze ciemno ... dziś na ten przykład sporo przed piątą ... cóż robić? rozpalam pod kuchnią, robię sobie kawę i czekam jasnego dnia z książką ...
A za potokiem król pogórza wyprowadza swoje stadko na popas ...


... jakiś dziwny efekt daje ta poranna mgła, może dlatego, że słońce jeszcze nie wzeszło.
Patrzyłam na niego długo przez lornetkę, stał nieruchomo, tylko potężny łeb z ogromnym porożem obracał we wszystkie strony i wietrzył ... wietrzył ... skąd nadciągnie niebezpieczeństwo.
Oj, biedaku, biedaku ... pomyślałm sobie ... nic ci nie pomoże, ani chyżość twych nóg, ani doskonały węch, kiedy zjawi się tu myśliwy ze swoją doskonałą bronią, która nie da ci żadnych szans ...
Potem zaczyna się ruch, jęczą piły w lesie, drzewa walą się z łoskotem na ziemię, ciągniki wywożą urobek leśny na wolne miejsca ... stadko oddala się w ciche miejsce, by wieczorem ponownie pojawić się na łące.
Przywiozłam na taras wiklinowe siedzisko ze schowkiem na nasze gumiaki, Amik od razu przypasował się do niego ...


Przynajmniej mieści się teraz cały, i udaje, że wcale mnie nie zauważa .
Jest ciepło, dni są bardzo przyjazne, przyroda w całej krasie ... wiosną i latem pachniały kwiaty, a teraz pachną liście, zwłaszcza kiedy słońce osusza na nich rosę ... unosi się aromat ni to miodowy, ni owocowy, lekko grzybowy ... nie sposób opisać.
Popatrzcie jeszcze na ten kolorowy zawrót głowy ...





Zauważyłam jakąś nową inwazję kleszczy w trawach, nie są podobne do tych wiosennych ... mają jakiś rysunek na plecach i są bardzo twarde ... i liczne, strzepywałam je dzisiaj ze spodni, a psów jeszcze nie oglądałam.


Wysiał mi sie pod chatką jakiś dzwoneczek, coś jak goryczka ... i tylko jeden, jakie wiatry go tu przywiały?
A na dobranoc najprawdziwszy fiołek, zapomniał się biedaczysko i przetrwał te nocne mrozy ...


Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, za poświęcony mi czas, wszystkiego dobrego, pa!








niedziela, 6 października 2013

Jedna noc ...

... z solidnym przymrozkiem.
Rankiem zaczęły kapać liście z katalpy, tak zupełnie bez powodu. Spadały pod własnym ciężarem, wielkie jak naleśniki, czasami któryś pacnął o okno ... i w kuchni zrobiło się jasno ...


Potem powiał leciutki wietrzyk i z innych drzew też zaczęło sypać listowie ... co za zapach w ogrodzie ... jak one pachną.
Begonie w doniczkach padły.
I w takich lisciach, i w takim słońcu jechałam na Pogórze.
Liczyłam na to, że zdołam coś uratować z foliaka ... jeszcze tyle pomidorów tam zostało, papryki ...
Niestety, mróz zniszczył wszystko ... z przemrożonych czerwonych pomidorów zrobiłam przecier, paprykę pokroiłam, poddusiłam i do słoików ... zostały tylko zielone ... a szkoda ...


Przecież nie tak dawno robiłam podobne zdjęcie sasiedzkich krzaków, pokolorowiałych i prześwietlonych w zachodzącym słońcu ... jak ten czas leci.
Ranki wstawały pobielone, oszroniałe ...


... trzeba było czekać prawie do południa, aż słońce trochę ogrzeje świat, i będzie można wyjść na roboty grządkowe. Psy rozciągały się w plamach słońca, grzejąc się w zaciszu ...


... Miśka ma ulubione miejsce nad drogą ...


... a Amik oparty o pień śliwki ... każdy traktor, wyjeżdżający z lasu nie ma prawa przemknąć niezauważony, jest obszczekany i odprowadzony pod górkę.


A tak towarzystwo leżakuje wieczorem ... Miśka zagrzebana w szmatkach cała.
Trochę łaziliśmy po polach, byliśmy zobaczyć w lesie ... kanie zmroziło, zebrałam trochę opieniek na pastę z przepisu AniA, a nad potokiem trochę rydzów ... buki nabierają kolorów, w lesie pojaśniało ...


Byliśmy dziś wcześnie rano na wzgórzu kalwaryjskim, dolina Wiaru jakby bardziej biała ...


... i jak zawsze rzut oka na stronę ukraińską, nie sposób nie zajrzeć tam przy takiej widoczności ...



Zagaiłam z lekka:  A może tam?
Mąż popatrzył, podumał: Ładnie, ale dojedź tam po tych dziurach ... i jeszcze mi nie przeszło!
No tak, po ostatnim wyjeździe wiosennym zarzekał się, że noga jego tam długo nie postanie ...
Dziś było także zakończenie podkarpackiego sezonu motocyklowego, zewsząd ciągnęły motory, wszyscy w czarnych skórach, z kitkami przy kapeluszach, młodzi, starsi ... ryk silników niósł się daleko.


Początek szlaku "na Magdalenkę", to jedna z kaplic kalwaryjskich ... grzeszne kobiety na kolanach muszą ją obchodzić ...


... to tu, na tym odosobnionym pagórze ... kiedyś było tu grodzisko, zachowały się wały obronne ...
Jeszcze trochę pogórzańskiej mozaiki ...



... kolorowo coraz bardziej.
I ostatnia klamociarniana zdobycz ... ciężka, mosiężna lampa ...


... zmyślny zawijasik ...


... wsparta ozdobnie na lwich łapach ...


To już wszystkie pogórzańskie wieści, na zbliżający się tydzień wspaniała prognoza pogody, złota polska jesień, wracam szybciutko do chatki, nie na cały tydzień, bo syn przylatuje na chwilę do domu ...


A ta jeszcze nie śpi, łazi po kuchni po nocy ...
Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, pozostawione słowa, dużo słońca życzę, pa!
I babcią będę!



środa, 2 października 2013

Sen o żurawiach ...

To było kilka lat temu, o podobnej porze, tylko cieplej było.
Klucze żurawi ciągnęły na południe przez cały dzień, a pod wieczór spore stado wybrało łąkę za potokiem na nocleg. Wtedy jeszcze u sąsiada teren był bardzo zadrzewiony, co mocno ograniczało nam widoczność ... słyszeliśmy je do późna w nocy, pojedyncze pokrzykiwania, a może lis je niepokoił ...
Czy tak mocno ich widok zapadł we mnie, czy ta świadomość, że tak blisko nocują ... przyśniły mi się w nocy ...


Tak samo, jak w dzień, stałam z koleżanką przy starej piwnicy, i jeszcze ktoś z nami ... nie widziałam twarzy ... nad nami leciały ogromne ptaki ... nie, to nie ptaki, to anioły ... dwa wylądowały obok nas ... szerokie rękawy sukni, ogromne skrzydła ... wzięły pod ramiona tę trzecią osobę, uniosły się do góry i odleciały ...

zdjęcie z netu
Opowiedziałam rano ten sen - Wiesz co, ty to masz sny! - taka była reakcja.
Za tydzień przyjeżdża ta sama koleżanka z wiadomością, że umarł nasz kolega ... nie, nie odszedł wtedy, kiedy to wszystko śniło mi się, tylko później ... czy to był jakiś przepowiadający sen? czy tylko zbieg okoliczności, sama nie wiem ... jednak połączyłam ten mój sen z jego śmiercią.
Pamiętam go do dziś, jakby śnił mi się wczoraj ... tę lekko senną atmosferę babiego lata, leciutką , jesienną mgiełkę ...jasne suknie aniołów, ich wielkie skrzydła ...
Wiele razy miałam sny, kiedy po przebudzeniu wiedziałam, że wydarzy się coś złego ... a kiedy usiłowałam opowiedzieć je mężowi, kwitował krótko - Już ty mi tego nie opowiadaj - bo już niejednokrotnie sprawdziło się to moje "źle mi się dzisiaj śniło" ...
I tak sobie rozmawiamy z moją siostrą, że odlatujące żurawie kojarzą nam się teraz tylko z jednym ... że wraz z nimi odeszła dwa lata temu nasza mama.


A Wasze sny? pamiętacie je po przebudzeniu?
Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, samych dobrych snów życzę, pa!