Najpierw zagadałam się z mężem, potem musiałam zrobić zdjęcie dzwonkom, bo przecież za chwilę skoszą łąkę i będę żałować ...
... w rowie wypatrzyłam białego storczyka, jak tu nie pstryknąć zdjęcia:-)
... no i jeszcze te dziury w leśnej drodze nie pozwoliły mi szybko jechać:-)
A dlaczego z drugiej strony góry? ... bo tam powstała nowa ścieżka dydaktyczna "Doliną Cisowej". Zaczyna się od punktu widokowego przy drodze Przemyśl-Sanok i prowadzi w dolinę pięknymi łąkami, zboczem wzniesienia Mordownia.
Ponieważ było to dosyć późne popołudnie, a także po rzęsistym deszczu, prawie wszystkie motyle ukryły się przed nami, za to przez cały czas trwania wędrówki towarzyszyły nam derkacze,a także strumieniówki, 'świerszczące" jak najprawdziwsze cykady nieprzerywanym głosem.
Sama Cisowa to w tej chwili tylko kilka domów, a teren popegierowski z zabudowaniami przejęty przez arboretum w Bolestraszycach.
Wieś stara, zmieniający się właściciele, pod koniec XIX stulecia ostatni z nich, Paweł Tyszkowski, przekazał Cisową z częścią dóbr rybotyckich Polskiej Akademii Umiejętności z Krakowa, a po wojnie ... wiadomo, jak było po wojnie z takimi majątkami.
Stare dęby, lipy znaczą miejsce po dawnej wsi, z dawnej zabudowy ostał się bezstylowy dworek i stara kapliczka ... a także dwa cmentarze ...
Kryciński w swoim przewodniku po Pogórzu Przemyskim tak m.in. dokumentuje burzliwe dzieje wsi z czasów nie tak dawnych...
W Cisowej urodził się Grzegorz Jankowski, ps. "Łastiwka", w latach
1946-1947 dowódca oddziału UPA „Uderzeniowiec-7" w składzie Kurenia
Przemyskiego, który w 1946 r. stanowił ochronę Szkoły Podoficerskiej
im płk. "Konyka". Jankowski w czasie okupacji był komendantem
policji ukraińskiej w Olszanach. Większość partyzantów w jego sotni
pochodziła z Cisowej, dwaj bracia byli dowódcami plutonów. Zginął w
czerwcu 1947 r. w walce z WP pod Leszczawą Dolną koło Birczy. W
Cisowej urodził się także Włodzimierz Sus, ps. "Oreł", w latach 1945-
1947 dowódca bojówki Służby Bezpieczeństwa OUN II rejonu w
nadrejonie "Chłodny Jar", który w marcu 1947 r. przeszedł na stronę
WP. Dostarczone przez niego informacje przyniosły ukraińskim
powstańcom wiele strat.
I tu mi się przypomniało, jak w zeszłym roku zszedł do nas jeden z mieszkańców wioseczki, staruszek i opowiadał nam trochę o tych czasach, a zwłaszcza jak został wysadzony jeden z bunkrów upowskich wraz z załogą pod Chybem, gdzieś tam za grodziskiem nad Huwnikami. Był wtedy małym chłopcem, i w jego opowieści kilkakrotnie przewinęło się "Oreł".
Odnalezione po kilkudziesięciu latach szczątki poległych pod Birczą zostały przewiezione na ukraiński cmentarz wojenny w podprzemyskich Pikulicach, założony w 1920 roku ...
Pochowanych zostało na nim ok. 2 tys. żołnierzy Armii Zachodnio-Ukraińskiej Republiki Ludowej dowodzonych przez Semena Petlurę. Byli oni internowani od listopada 1918r. obozie jenieckim w Przemyślu-Pikulicach. Zmarli oni w wyniku epidemii i pochowano ich w 4 mogiłach zbiorowych na terenie wcześniejszego wojennego cmentarza austriackiego.
Po dewastacji w czasach PRL, odnowiono go ok. 1990r. W 2000r. pochowano tu 47 żołnierzy UPA, co wzbudziło wiele kontrowersji.
......
plany pochówku poległych pod Birczą wywołały masowe protesty. Mieszkańcy miasteczka nie godzili się nawet na ekshumację zwłok leżących pod klepiskiem na podwórku jednego z domów
A wracając do naszej wędrówki po bezkresnych łąkach nad Cisową ... cisza, spokój, świeże powietrze, zapach ziół i kwitnącego czarnego bzu i ... ani jednego człowieka po drodze.
Jedną z osobliwości w samej dolinie jest prawie 2-metrowy wodospad na potoku Cisowa z ładnie uwidocznioną ścianą fliszu karpackiego ...
Zajrzeliśmy jeszcze "Na Górkę', na stanowisko murawy kserotermicznej, jedne rośliny przekwitły, inne mają dopiero zamiar, różowy krwawnik wyróżniał się wśród białych ...
Słońce chyliło się już za góry, ściemniało się lekko, a my jeszcze w dolinie ... czas na powrót. Ja mam blisko, bo tylko kilkanaście kilometrów objechać półkolem Kopystańkę, a moi znajomi o wiele dalej ... pożegnanie, uściski i ruszamy każdy w swoją stronę.
Nie zobaczyliśmy tajemniczego mieszkańca potoku - minoga, schował się przed nami urodziwy chrząszcz-tygrys, za to świerszcze dały koncert:-)
A po drodze małe odkrycie ... w rowie jakieś delikatne rośliny, tworzące pajęczynowate, białokwitnące kępy ... dotknęłam łodygi ... lepka jak smółka, zbliżyłam nos ... pachnie upajająco ... zresztą chyba wszystkie kwiaty pachną najintensywniej wieczorem:-)
Już cieszyłam się, że może dokonałam botanicznego odkrycia na naszym Pogórzu, że to rzadkość na skalę krajową ... lepnica karpacka, ale kiedy wczoraj zajrzałam do internetu i zoczyłam mnogość tych lepnic różnistych ... eh! to chyba nie będzie odkrycie:-) ... tylko botanik odróżni je od siebie:-)
Jeszcze zdążyłam spod kapliczki uchwycić panoramę Kopystańki, tym razem z naszej strony ...
Ciemność zapadła, gdy wjeżdżałam w bramę podwórza, a tam z kolei pod chatką zapach wręcz narkotyczny ... maciejka rozkwitła:-)
Przestałam lubić sójki ... byłam świadkiem, jak jedna rozbójniczka wpadła do gniazda drozdów na pobliskiej śliwce ...
Pobiegłam tam na krzyk zaniepokojonej ptasiej matki ... sójka rozdawała ciosy mocnym dziobem, zabiła i wyrzuciła dwa pisklęta z gniazda, uciekła dopiero na moje krzyki i klaskanie ... myślałam, że mi serce pęknie na widok tych skrwawionych podrostków, brakło im kilku dni, żeby sfrunąć z gniazda ... cisza tam wysoko zdawała się mówić, że nic nie zostało w gnieździe ...
Po jakimś czasie cichutkie świergotanie zwróciło moją uwagę ... został jeden pisklak ... odkarmiony sfrunął z gniazda chyba przedwczoraj:-)
Ostatni tydzień był dosyć chłodny, zwłaszcza nocą, obawiałam się wręcz przymrozków ... jakoś dziwnie się dzieje w tej wiosennej aurze ... na Boże Ciało u mojego brata spadł taki grad, że najstarsi tego nie pamiętają ... straty ogromne, zbiło wszytko ... trzeba wysiewać, sadzić na nowo, może zdąży urosnąć.
Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, dobre słowo, wszystkiego dobrego, pa!