poniedziałek, 2 grudnia 2013

Chleb troisty ...

... tak by powiedziała moja mama.
Słyszałam to słowo, kiedy mówiła, że jakaś roślina ma troiste kwiatki ... albo troiste liście ...
Troiste ... to albo kwiatki w trzech różnych kolorach, albo liście w różnych kształtach na tej samej roslinie ... potrójne ...
Bo wczoraj nastawiłam żytni zaczyn na chleb, trochę więcej mąki sypnęło mi się niż normalnie, a przez noc pięknie urósł, na całą miskę ... to wymyśliłam sobie, że upiekę na tej bazie trzy różne chleby.


Ten od lewej pszenno-żytni jest z ziarnami różnymi, ten środkowy tylko z kminkiem, a ten po prawej to litewski.
Czysto żytni, ma w sobie więcej otrębów, część mąki upalona, i do tego ze dwie łyżki miodu, tylko na zakwasie ... jest ciężki, zwarty i pachnący, dopiero jutro będę go próbować, tak nakazują w przepisie.


Chleby stygną na siatce, przykryte ściereczką, żeby nie wyschły za bardzo ... a w domu pachnie.
Pojechaliśmy wczoraj na chwilkę do chatki, było zimno, bardzo wietrznie, wicher huczał w gałęziach i wyciskał łzy, ale psy bardzo cieszyły się ...


Wesoła ferajna wraca do zimnej chatki ... chatka nieoswojona, wyziębiona, dopiero jak się napali w piecu, zaczyna nabierać ciepła domowego. Ale my nie paliliśmy, obeszliśmy włości dookoła, nawet zdjęć za bardzo nie chciało mi się robić ... ręce zgrabiały, wiatr przewiewał na wskroś, trzeba wracać ... dziwny jest ten rok, jakoś mamy za mało czasu, żeby pomieszkać trochę na Pogórzu.


Miśka w szale gonitw parę razy przeczołgała się pod "czołgiem", skąd wyszła z warstwą błota na plecach, psy nie miały za bardzo ochoty na powrót, tam jest im dobrze.
Zrobiłam jeszcze zdjęcie Kopystańce, spod kapliczki ...


... z lekka pobielona, bliski nam widok ... wypatrujemy jej z różnych punktów Pogórza, i rozpoznajemy ją.
Mąż był ostatnio na pokazie filmu o pszczołach, w ramach terminowania w pasiece u zaprzyjaźnionego pszczelarza ...
http://www.youtube.com/watch?v=mPqTnBsr0Bo
Znalazł potem zwiastun owego na YT, można pooglądać urywki ... zdjęcia niesamowite, rzadkie, np. kopulacja królowej z trutniem w powietrzu ... ale nie o tym chciałam. Mąż opowiadał, że wszyscy pszczelarze byli zbulwersowani, jak traktuje się pszczoły w wielkopowierzchniowych pasiekach przemysłowych ... są zgniatane, przecinane, deptane, przewożone tysiące kilometrów w podróży, której wiele owadów nie przeżywa ... barbarzyńcy, barbarzyńcy ... takie słowa słychać było z ust starych pszczelarzy.
A ja też mam swój wkład w opiekę nad tymi pożytecznymi stworzonkami, wiecie, co robiłam?
szyłam im poduszki ... to ocieplinki w ulu na przetrwanie zimy.


Jest wieczór, stan liczbowy wszystkich domowników zgadza się, Gucio wrócił z ogrodu, zjadł wielką michę i śpi na toaletce, Amik pod moimi nogami, Miśka chrapie przy głowie męża, młodzież na górze ... ogień mruga w kominku, spokój ... pachnie chlebem.


Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za Waszą uwagę, za odwiedziny w naszych progach i pozostawione słowa, trzymajcie się ciepła, pa!



19 komentarzy:

mania pisze...

Ponure przedzimie najlepiej przeczekac w miłym towarzystwie :) Chleb litewski? na czym polega jego tajemnica? Obiecuję sobie, że wrócę do pieczenia chleba, może w nowym roku (w czasie remontów zapomniałam o zakwasie, który źle przechowywany wysechł)
Serdecznośći

Pellegrina pisze...

Czyli chleb pieczesz w domu, nie w chacie? Cudnie wyglądają bochenki, szkoda że do mnie zapach nie dolata. I pszczoły i psy i konie traktuje się czasem okrutnie, trudno zrozumieć takie zachowanie, takie bestialstwo, taką bezmyślność. Ale nie poradzimy na całe zło świata, możemy tylko, albo i aż, tak jak Ty, otulać, przygarniać, zaopiekować. Psy wyglądają na szczęśliwe !!!

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Maniu, chce się teraz siedzieć w domu; tajemnica litewskiego? jest żytni, ciemny przez dodanie miodu i uprażonej mąki, ciężki, inny; no pewnie, że wróć do pieczenia, u mnie stoi w spiżarni worek mąki pszennej i żytniej z młyna, otręby kupuję, i piekę do woli; może ten wyschnięty zakwas da się reaktywować; pozdrawiam serdecznie.

Krystyno, piekę i tu, i tu, w chatce to zazwyczaj przy dłuższym pobycie; chleb żytni pachnie inaczej niż zwykły; nie poradzimy, nie poradzimy, źle człowiek czyni sobie ziemię podległą; psy tak, są szczęśliwe, Amik bardzo uspokoił się, pewnie nabrał pewności, że to już jego dom na zawsze; pozdrawiam cieplutko.

Klarka Mrozek pisze...

ach, zapachniało chlebem:)

Magda Spokostanka pisze...

Chleb pyszny, gorący i takie piękne słowo - troisty.

Lusia pisze...

Tutaj tak swojsko, przyjaźnie. Pozdrawiam:)

Aga Agra pisze...

Zapachniał górami i chlebem...Ja będę piec jutro z tym, że nie na zakwasie...

Sunniva pisze...

Mario droga ! Tym chlebkiem troistym przeniosłas mnie do mego dziecinstwa... !!! Cudne wspomnienia przemykaja przez głowę !!! Dziękuję ! Pozdrawiam ciepło. S.

Rick Forrestal pisze...

I can almost smell
these fresh hot loaves.
Lovely.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Klarko, pachnie, a dziś już próbowałam chleb litewski, jest wilgotny, ciężki, można go na cieniusie kromeczki kroić, i ma taki inny smak; pozdrawiam cieplutko.

Magdo, zawsze dziwiło mnie to słowo, bo pewnie nikt go nie używa; moja mama miała w zapasie wiele takich słów, bardzo trafnych i akuratnych, niektóre ja do dziś używam, mąż przedtem śmiał się, a teraz sam powtarza, takie słowa-wytrychy; na ciepłej kromce rozpływa się masło, kapie na palce, ponoć to niezdrowe, ale jak tu wytrzymać, kiedy chrupiąca piętka aż prosi o odkrojenie; serdeczności ślę.

Lusiu, może dlatego, że ja jestem spokojnym człowiekiem, a zwierzęta bardzo lubię, i przyrodę; i ja pozdrawiam cieplutko.

Agato, po górach hula teraz wietrzysko, aż huczy, ale to świeży wiatr, nie niesie żadnych dymów, jeśli już, to z palącego się drewna, pachnący; piekłam też drożdżowy chleb, pszenny, jednak bardziej smakuje mi mieszany z żytnim, i na zakwasie; pozdrawiam.

Sunnivo, moje chlebki to takie maloty z foremek keksowych, a mama mieszała ciasto w dzieży na cały wsad do dużego pieca chlebowego; ciężka to praca, aż pot kroplił jej czoło; ale zapach pieczonego chleba roznosił się po całym podwórzu; serdeczności ślę.

Rick, dziękuję za odwiedziny, upieczony w domu chleb pachnie jak nigdzie indziej; pozdrawiam serdecznie.

Anna Kruczkowska pisze...

"Ocieplinki"- jaki śliczny wyraz...

wkraj pisze...

Szkoda, że po kablu zapachów nie można przesłać. Pozostaje wyobraźnia. Chlebki wyglądają pięknie i pewnie wspaniale smakują.
Narobiłaś smaku :)
Pozdrawiam.

Zofijanna pisze...

Pokazujesz, pokazujesz te chlebki, a mnie aż ślinka leci.
Może jakiś przepisik podrzucisz ?
Pięknie jest teraz na wsi, właśnie niedawno stamtąd wróciłam.
Moc serdeczności

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Ruda, tak, ocieplinki, pszczoły muszą być zabezpieczone na zimę przed chłodem, ja nie mam pojęcia, jak to wygląda w ulu, mąż wiele mi opowiada, ale chyba nigdy nie zajmę się pszczołami, bo po prostu boję się, a po użądleniu puchnę;
pozdrawiam.

Wkraju, inaczej pachnie chleb pszenny, inaczej żytni, inaczej na drożdżach i na zakwasie; całkiem niedawno nauczyłam się piec chleby, tak samo, jak całkiem niedawno zaczęłam szperać w internecie, jakieś 4 lata temu, zawsze uważałam, że to strata czasu, aż wsiąkłam; pozdrawiam serdecznie.

Zofijanno, gdzieś tam, po drodze, był post o pieczeniu chleba; ale ja nie korzystam z wagi, receptur, tylko robię wszystko "na oko" a raczej na wyczucie ciasta ręką; po wczorajszej próbie chleb litewski wchodzi na stałe do wypieków, jest inny, jednakowoż bardzo smaczny; taka piękna pogoda, wymrożone powietrze, tak mi się marzą Bieszczady, a może uda się wyskoczyć?
serdeczności ślę.

Magdalena pisze...

Czasem takie "domowe" słowo potrafi wiele wytłumaczyć i opisać. I to jedno wystarczy. Chyba każdy zna takie słowa. Nie znajdzie się ich w żadnym słowniku, ale mają swój urok. :)
A chleb paaachnie. :)
Serdecznie pozdrawiam :)

Katrindeco1 pisze...

Chlebki wspaniale się upiekły. Moja babcia robiła kiedyś taki z kminkiem. Uwielbiałam go.
Dziękuję za bardzo miły komentarz,
pozdrawiam
Kaśka

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Magdaleno, mamy w zapasie parę takich słów, zwłaszcza z siostrą, trochę niezrozumiałych dla otoczenia, nawet mąż już je używa; pozdrawiam cieplutko.

Kasiu, zazwyczaj piekę w piecu chlebowym w chatce pogórzańskiej, ale w domu mam tylko piekarnik gazowy, ale i tak wychodzą smaczne i rumiane; pozdrawiam serdecznie.

Ania z Siedliska pisze...

U Ciebie zawsze tak domowo. Pachnie, wygląda i smakuje :-). O pszczołach nie wspomnę, bo mnie aż szarpie - jak można tak traktować te wspaniałe owady ( jestem mistrzem pszczelarski8m i serce mi krwawi)? Jak dobrze, że są tacy ludzie, jak Wy !

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Aniu, mąż dopiero zaczyna w pszczelarstwie, ale dla niego jest to ostatnie draństwo tak traktować te pożyteczne owady; gdzie człowiek włoży swoje zachłanne łapy, tam zaburzy odwieczny porządek świata; serdeczności.