niedziela, 17 stycznia 2021

Hu, hu, ha!

Wszędzie biało, trzyma całkiem spory mróz. Chociaż tyle radości w ostatnie dni ferii mają dzieciaki. Każda górka oblegana, sanki, jabłuszka, narty, tylko bałwanków mniej, bo zmrożony śnieg nie daje utoczyć się w kulę, za to doskonale można zrobić aniołka. Puch, biały puch, leciutki, daje łatwo zmieść się miotłą, rankiem znowu skrząca warstwa pokrywa odmiecione ścieżki.

Psy wariują, w gonitwie to dwie kule, pędzące przez śnieżne pola, a za nimi kurzawa. Wracają potem takie zaśnieżone dwa diabły i odtajają w cieple chatki. Mima jest gładka, otrzęsie się i po kłopocie, za to Amik o długiej sierści musi odczekać swoje. Ale przy okazji zdąży powygryzać z łap lodowe kulki, kiedy idzie po podłodze, to stukają, a nawet niekiedy kuleje.

Pojechaliśmy w obowiązkowy objazd po terenie znaną pętelką, zobaczyć jak wygląda zima w Górach Sanocko-Turczańskich. Po porannej kurzawie wyszło słońce, ciężko wytrzymać bez okularów w tej oślepiającej bieli, świat nieskazitelny, bajkowy, z gałęzi osypują się śniegowe poduchy, migocząc w słońcu milionami śnieżynek.


Droga do nas schodzi ze sporego wzniesienia pionowo w dół, stromizna spora, ale ile radości na saneczkach. Nie jeżdżą tu auta, nawet pług zatrzymuje się i zawraca w naszej bramie, więc dzieciaki bezpiecznie mogą bawić się do woli. Na łąkach nie da się pojeździć, za sypki śnieg, jeszcze nie ubity.

Przyjechały nasze wnuczęta pojeździć na sankach, ileż było radości, krzyków, pisku, bo nabiera się całkiem sporej prędkości.


Trochę niżej więcej śniegu, spory zakręt, to i frajda większa, bo sypie spod płóz i hamujących butów prosto w twarz.

A Tosi nic nie przeszkadzało, taki duży śnieg, przewracała się w nim jak mały skrzacik ...


O! a tu jeszcze ciekawiej, kiedy dotknie się gałązki, spada tyle śniegu!



Buzie wymrożone, z rumieńcami, to i apetyt dopisywał, gorąca kiełbaska z ogniska smakowała jak nigdy:-)

Jasiek szczerbaty, wypadają mu zęby, chowa je pod poduszkę, a nocami wróżka Zębuszka zabiera mleczny ząbek, w zamian zostawiając pieniążek. Jak żałujemy z dziadkiem, że za naszych czasów nie było takich wróżek, straciliśmy sporą kasę:-) Właściwie ten post to odpowiedź na wezwanie Zielonejpiranii, co prawda z dzieciakami bawili się ich rodzice, a babcia tylko zdjęcia zrobiła, a potem umknęła do ciepłej chatki:-)



Zapowiedź mrozu.


Pozdrawiam serdecznie, dziękuję za odwiedziny, zdrowia życzę, pa!





23 komentarze:

grazyna pisze...

Ale zabawa dla dzieci no i pieskow. Tyle radosci, az milo popatrzec. Wasza zima keszcze piekniejsza niz tutaj w Warszawie, bo od czasu do czasu masz niebiesciutkie niebo.
Moja wnuczka Sofi tez traci zeby i tez zbiera pieniazki, tam je podrzuca pod poduszke myszka, zabiera zabek i placi za niego. Wyglada na to,ze i ja stracilam troche pieniedzy, nasi rodzice w takie rzeczy sie nie bawili.
Cieszmy sie zima poki trwa. Pozdrawiam serdecznie

elaj pisze...

Piekna zima i tyle radości, a zdjęcia ważne bo śnieg stopnieje, zima minie nie wiadomo kiedy a przy zdjęciach i wspomnienia są zdecydowanie dokładniejsze :)

Lidka pisze...

Kiełbaski z ogniska zawsze, wszędzie i każdemu smakują :)
Taki piękny słoneczny dzień i u nas był tym razem, chyba pierwszy raz tej zimy, oby ich więcej nastało , bo weselej od razu na duszy :)

ikroopka pisze...

Dzieci mają zawsze najwiecej radosci, ale i nam cos zostaje 😊 Na Dolnym Ślasku tez wreszcie śnieg i minus 13 stopni dziś! Spedzilismy kilka godzin w gorkach, takich malych, pięknie bylo. I ten chrzęszczący pod nogami śnieg, jak za dawnych, dobrych czasow, kiedy byly 4 pory roku.... Wiem, już nie marudzę, cieszę się. I pozdrawiam 😁

Aleksandra I. pisze...

Ależ wspaniałą zabawę miały małe skrzaty, a szczególnie Tosia wspaniale wyglądała w tym śniegu. No Widzisz u Ciebie i śniegu pod dostatkiem i mrozu. U mnie jedynie śnieg, bo mróz kilka stopni to nie mróz. Fajnie, że dzieciaczki mogły tak beztrosko bawić się. Jak widać wszyscy byli zadowoleni. A zdjęcia pięknie pokazują tą radość. Pozdrawiam Was serdecznie.

wkraj pisze...

W końcu zima a dzieci mają sporo radochy. Nasze wnuki też na sankach, uśmiechnięte i radosne. A i my cieszymy się z tej odmiany. Zrobiło się biało, jakoś jaśniej i przypomniały się zimy młodości. Pozdrawiam serdecznie :)

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Grażyna, o, tak, górka daje popalić, a Mima zbiegała za sankami jak kula, bo to ciężki pies, hamowała pazurami:-) a ile pisków, krzyków, radości, potem po obiedzie rzucali się jeszcze śniegiem, mokrzy, rumiane buzie; w drodze powrotnej Tosia zasnęła po kilku kilometrach; Sofi i Jasiek podobni wiekowo; właśnie rozpaliłam w piecach, nakarmiłam psy, mróz spory; pozdrawiam.

Elaj, masz rację, styczeń już po połowie, jak świeci słońce, to promieniuje przyjemne ciepło od śniegu; każda pora ma swój urok, za niedługo będziemy wypatrywać przebiśniegów w wytopionych miejscach:-) pozdrawiam.

Lidka, o, yes! przy okazji zapach dymu, u nas nadmiar owocowych gałązek, więc taki zapach śliwki czy jabłoni przydaje smaku; na słoneczny dzień okular na nos obowiązkowy, nie daje patrzeć na oślepiającą biel, łzy wyciska; pięknie się jedzie wśród ośnieżonych jodeł, bajkowo; pozdrawiam.

Ikroopka, cieszyłam się ich radością, Jaśka upajała prędkość sunących sanek, Tosię bawił śnieg; wreszcie taka zima jak trzeba, skrzypiąco. mroźnie, biało, a już straszą prognozy, idzie odwilż; pozdrawiam.

Ola, niby w domu na ogrodzie też biało, ale nie ma górek:-) dzieci zadowolone, my dziadkowie tylko patrzyliśy na tę radość; dziś świt bardzo mroźny, nawet psy zjadły miski i od razu do domu, muszę ptakom dosypać słonecznika za chwilę; pozdrawiam.

Wkraj, zima, niby coś zwykłego, ale ostatnie lata nauczyły nas tęsknić za śniegiem:-) a dzieciaki to rozpierała radość, pełne energii, z przyjemnością patrzyłam; śnieg przykrył szarzyznę, to nic, że zdjęcia czarno-białe, jest tak, jak trzeba; pozdrawiam.

Pellegrina pisze...

Nie wiadomo kto szczęśliwszy, dziecka czy psy, od samego patrzenia na nich buzia się śmieje i serducho cieszy. A Tosi w tym kombinezonie nic nie zagraża, nic nie zmarznie jej i nie zmoknie. Och, jakże by i mnie się przydał taki kombinezon 'od stóp do głów' i tak z górki na pazurki ... Ale pomysł kupuję, orła czy anioła da się zrobić nawet babci!!!

Anonimowy pisze...

No i mamy zimę. Wszędzie czyściutko, bielutko, cichutko, nawet ptaszki ucichły. Pięknie tam u Was, bo te górki i stoki to cały urok. U nas też zima pokazała swoje piękno i moc. Jednej nocy zmroziło nawet do ok. -27, ale w Suwałkach było aż -31. Jak za dawnych czasów. I u nas dzieciaki miały frajdę. W naszych okolicach też pełno zjazdów, co prawda nie takich jak u Was, ale pagórków dokoła nie brakuje. Ferie jednak były atrakcyjne, zwłaszcza dla najmłodszych dzieciaków, bo większych na nartach nie było zbytnio widać. Pozdrawiam cieplutko w zimowy czas, który ponoć niebawem się skończy. Alik

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Krystynko, pewnie wszyscy po równo:-) psy w śniegu i za sankami, gonitwa; taki kombinezon to rzeczywiście, po pleckach nie wieje, miałam kiedyś taki różowiasty na narty, poszedł gdzieś w świat; nie próbowałam robić orła w śniegu, synowa tak:-) pozdrawiam.

Alik, kiedyś cały dzień na śniegu spędzało się, a teraz to jakieś zimno po plecach łazi, trzeba przemóc się; mój sąsiad morsuje, ale od samego patrzenia na zdjęcia dreszcz przechodzi:-) o, to temperatura zacna, bardzo mroźna północ, u nas lżej -14, to prawie upał przy -30; idzie odwilż, pewnie halny powieje, i chlapa będzie pod butami; pozdrawiam.

AgataZinkiewicz pisze...

Piękna zima, wspaniałe dzieci. I wróżka zebuszka i nas odwiedza... Uwielbiam hihi. Trzymajcie się ciepło. Buziaki.

Olga Jawor pisze...

Pieknie sie dzieciaki bawiły. Nareszcie mogły nacieszyć sie śniegiem i radosnymi zabawami. U nas w ten weekend miejscowi organizowali sporo sann, ale niestety, saneczki były przymocowywane do traktorów i quadów a nie do sań. Patrzyłam na to przez okno i troche sie martwiłam, czy to aby bezpieczna zabawa. Czekam aż ktos w koncu sanie wyciagnie, bo jest tu w okolicy parę osób, co mają sanie i konie.Jakos sie na razie nie kwapia a szkoda, bo wygląda na to, że za chwile się ociepli i będzie po śniegu...
Pozdrawiam Cie serdecznie Marysiu z zawianego przysiółka pogórzańskiego!:-)

BasiaW pisze...

Radość dzieci jest najważniejsza.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Agata, zima ma się dobrze, ponoć idzie odwilż, i nawet deszcz ma padać:-(
smyki miały radość, bo sama wiesz, górka; kiedy pierwszy raz usłyszałam o Zębuszce, byłam mocno zdziwiona, co to takiego; pozdrawiam.

Ola, sama wiesz, że z górki inaczej się zjeżdża niż mozolenie się po płaskim:-) byliśmy w piątek na Kalwarii, a tam prawdziwy kulig z kucykiem, mnóstwo maluchów na saneczkach, wiejskie kundelki wesoło szczekające, aż miło było patrzeć; przed kilku laty byłam na kuligu turystycznym, wzięłam ze sobą janczarki, było prawdziwe dzwonienie, ognisko, kiełbasa pieczona na patyku, no i zapach koni, tego nic nie zastąpi; pozdrawiam.

Basia, te buzie wysmagane mrozem, rumiane jak u Maszki w bajce:-) no i górka, ta najbardziej cieszyła, a babcia z przyjemnością patrzyła na te zabawy; pozdrawiam.

Bozena pisze...

Jesteś szczęściarą, że masz możliwość skorzystania ze wspólnego spaceru z wnuczętami, wspólnej jazdy na saneczkach i na co dzień uczestniczenia w życiu maluchów. Czytałam z lekką zazdrością ale nie zawiścią. Cieszę się , że parę razy do roku mam możliwość dzielenia dni z wnukami, a gdy były małe, to przez rok żyliśmy z synem, synową, Mają i Juleczką w jednym, małym mieszkanku. Miałam ich codziennie na wyciągnięcie ręki. Teraz dwudziestolatek to dorosły mężczyzna i woli długie wędrówki z dziadkiem lub samotnie. Piętnastolatek już też tak często nie potrzebuje babcinego towarzystwa, a jedynie najmłodszy słodziak zwierza się babci ze swoich spraw. I to on w czasie świątecznej przerwy był niepocieszony, gdy połknął swojego ruszającego się wcześniej mleczaka. Rozpacz dotyczyła właśnie wróżki zębuszki. Poradziłam mu aby napisał do niej list i narysował jak pozbył się ząbka. Miał świetną zabawę. Powstała historyjka obrazkowa, którą wieczorem władował pod poduszkę, a rano odkrył pieniążek.Z dziewczynkami mam częsty kontakt przez Whats Appa. Ale to już inna, dziewczyńska historia. Pozdrawiam serdecznie

Anonimowy pisze...

Hu, hu, ha!

Poczułem ten mróz teraz w poniedziałek. Kiedy startowałem, w dolinie było -18 stopni; potem w górach zrobiło się nieco cieplej. Nie mam możliwości zamieszczenia fotki w komentarzu, więc tylko podam Ci adres: https://www.cro.pl/post2189439.html (na wcześniejszych stronach też już jest zima, chociaż łagodna).

Pozdrawiam serdecznie,
Wojtek

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Bożena, o, tak, maluchy mieszkają tuż za ścianą, przybiegają często; mała Tosia stuka w drzwi, kiedy są zamknięte i woła: babuniu, Tosia! teraz nie widzę ich przez cały tydzień, mam szychtę w chatce, pilnuję ciepła, żeby mróz nie zamroził wody w rurkach; ale już jest odwilż, wichry szaleją; tymczasem przeczytałam sporo książek, prawie cały sweter udziergałam na drutach, no i upiekłam tonę ciasteczek owsianych:-) dobry pomysł z listem do Zębuszki, to tak dla mnie na przyszłość; pozdrawiam.

Wojtek, no tak, po wizycie na "Opodal" masz prawo powiedzieć Hu, hu, ha!:-) takie mróz był i u nas, aż zamroź złapała w nocy jedną rurkę z wodą przy ścianie, ale w ciągu dnia puściła; wiało przez całą noc, teraz jakby mocniej, halny szleje, pewnie nam wytopi tę zimę; nikt nie ma możliwości zamieszczania fotki w komentarzu, taki to blogger jest:-) pozdrawiam.

Ania pisze...

Ale wesoło macie z dzieciakami ! Jaka to dla nich atrakcja ! Twoje wnuki rosną jak na drożdżach. Jasiek już naprawdę duży, kochany szczerbolek. Tosia to śliczna dziewuszka, a Babcia to niewiarygodna pracusia :-). Uściski !

mania pisze...

Piękna zima, nic, tylko korzystać! U nas też górki oblegane, szczególnie dziś, gdy spadł świeży śnieg. Szkoda tylko, że rośliny poczuły już wiosnę, forsycja na moim osiedlu miała już zaawansowane pąki a tu wróciła zima.
Serdeczności

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Ania, mieszkamy w jednym domu, to i kontakt jest codzienny:-) lata płyną, wnuki rosną, tylko my wiecznie młodzi:-) albo nam się tak wydaje:-) po zupełnym zniknięciu śniegu pod koniec zeszłego tygodnia dosypało nam znowu, będą sanki; pozdrawiam.

Mania, śnieg ciągle dosypuje, wczoraj uporałam się z zasypanym wjazdem, dziś odkopałam tunel foliowy, żeby nie zawalił się; a końcówka zeszłego tygodnia taka wiosenna się zdawała, ziemia niezamarznięta, nawet zieloną pietruszkę uskubałam z grządki; pozdrawiam.

Mo. pisze...

Piękna zima! Ja się nacieszyć nie zdążyłam bo śnieg zniknął równie szybko jak się pojawił i po zimie zostało mi tylko wspomnienie. I tęsknota. Nadrabiam na blogach i chociaż to nie to samo to można nacieszyć oko i serce białymi kadrami. Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma :).

Krzysztof Gdula pisze...

Taka zima, o jakiej się marzy w słotne dni. Cudny zachód słońca, ciekawska wnusia i te zęby pod poduszką. Za dwa stracone komplety faktycznie byłoby trochę grosiwa :-)
Zimowy i śnieżny, ale ciepły post, Mario. Dziękuję za lekturę.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Mo, pod koniec zeszłego tygodnia zrobiła się wiosna, myślałam, że te zdjęcia będą ostatnimi tej zimy; a tu masz! znowu zasypało nas mocno, i ciągle dosypuje, ale w końcu taka ma być zima; pozdrawiam.

Krzysztof, taka zima, zwłaszcza tu, na Pogórzu, bo w mieście brzydko, błoto pośniegowe z dużą ilością soli; i znowu nam dosypało białego puchu, jeszcze chyba luty pokaże, na co go stać; chciałabym przypomnieć sobie narty, które już kilka lat odpoczywają w schowku; tyle śniegu na pobliskim stoku, może zniosą zakaz od lutego; w naszym dzieciństwie nie było Zębuszki, taka strata:-) pozdrawiam.