poniedziałek, 22 maja 2023

Nowalijki wiosenne ...

Wreszcie minęła groźba nocnych przymrozków, więc zeszłego tygodnia posadziłam w ziemi rozsady papryki i ogórków, a pod folią pomidory. Pomidorowych sadzonek zostało mi sporo, wszystkie nie zmieściły się, więc poupychałam je na grządkach, gdzie się dało, zawsze coś urośnie. Po raz pierwszy w mojej karierze ogrodniczej wysiałam ogórki do doniczek, to i teraz całkiem wyrośnięte cieszą moje oko. Może zdążę coś zebrać przed nieuniknioną zarazą ... nieuniknioną, bo jeszcze nie udało mi się uchronić przed nią ogórków. W doniczkach także całkiem udana próba z cukinią, a jeszcze zostało mi kilka nasion melonów rumuńskich, one też ładnie wykiełkowały i posadziłam je pod folią. Jak to mówią, próba nie strzelba, może coś z tego będzie. Ogórki są odmiany "krzaczasty", pewnie na bieżące spożycie, i śremski, bo takie zawsze wysiewała mama:-) To moje poletko ogrodnicze, zdjęcie chyba sprzed dwóch tygodni, przed foliakiem jeszcze dwie grządki permakulturalne, jak mawia moja siostra.




Wczesną wiosną zebrałam wykiełkowane byle gdzie różne sałaty, przeniosłam na grządkę, dosiałam inne i teraz całkiem sporo zieleniny można zjadać z siedmiolatką, rzodkiewkami czy szpinakiem. Na bieżąco szczawiowa zupa, którą bardzo lubię, a koperek z pozostawionych jesienią baldachów rośnie gęsto, gdzie tylko może. Przyjdzie czas, że części trzeba będzie pozbyć się, trochę zamrozić. Marnie wykiełkowała mi pietruszka i buraki, choć pierwsze sianie było pod koniec marca ... nasiona z zeszłego roku, termin przydatności mają jeszcze długi.


Poprzedniego weekendu byliśmy też popatrzeć na kalwaryjskie storczyki samicze, akuratnie wiał mocny, zimny wiatr, odwróciło go ze wschodu. Trudno było zrobić przyzwoite zdjęcie, bo storczyki też ugłaskane po ziemi. Ale śliczne były, różne odcienie.





Odnalazłam też jeszcze jedno miejsce na pobliskich łąkach całkiem blisko nas, za lasem. Wiedziałam, że tam są, ale nigdy nie byłam. Właściwie zastanawiam się teraz, czy one pachną jak np. niepozorne, bledziutkie podkolany.




A teraz czas na nowalijki wiosenne pachnące. W lesie całe łany miesiącznicy trwałej, z wiki dowiedziałam się, że nazywają ją "nocną panną", bo pachnie zwłaszcza mocno wieczorem i w nocy. My byliśmy po południu, było pochmurnie, może roślina pomyślała, że to zbliża się wieczór, bo pachniała odurzająco:-)




I robiąc zwykłą pętelkę w naszych wycieczkach, czyli przez dolinę Jamninki, spotkaliśmy , a jakże! Anię i Stefana, naszych blogowych znajomych. No, w tych rejonach kogo można było się spodziewać popołudniową porą, tylko ich ... ucieszyliśmy  się ze spotkania bardzo. Przy okazji sprzedali nam ciekawe miejsce, naszą lokalną "poianę narciselor":-) W na wpół opuszczonej wsi łany narcyzowe, a ponieważ było już pod wieczór, pachniało wręcz narkotycznie. Była tu kiedyś gajówka czy też leśniczówka, pozostały zawalone piwnice, resztki fundamentów, no i narcyzy. Mają tam doskonałe warunki, lekko zabagniony teren, jest im tu dobrze i kępami przenoszą się już na łąki, niezwykle urokliwe miejsce.




Z moich podwórzowych lokalności to już zaczyna kwitnąć storczyk męski, w towarzystwie listery jajowatej, a także delikatna paproć, nasięźrzał:-)




Ile robi odpowiednie światło przy robieniu zdjęć:-) te poniżej o zachodzie słońca na łąkach.




Widoki sprzed deszczu, zieleń jeszcze w różnych odcieniach ...



Po deszczach trawa urosła, liści przyrosło i jakby zieleń zaczęła się ujednolicać. Najgorsze w tym wszystkim, że słońce zaczyna już zachodzić za Kopystańką, jeszcze troszkę powędruje i zacznie wracać z powrotem:-(


W sadzie dmuchawcowy zawrót głowy, kwitnie bodziszek żałobny, tyle pszczół na nim, żal jeszcze kosić, tylko szlaki komunikacyjne i koło chatki.




Nareszcie ciepło, ale jeszcze przepalamy wieczorem, odrobinkę, stare kości potrzebują ciepła:-)


Pozdrawiam serdecznie, dziękuję za odwiedziny i pozostawione słowo, bywajcie w zdrowiu, pa!


19 komentarzy:

Pani Ogrodowa pisze...

Marysiu, u Ciebie jak zwykle przepiękne zdjęcia, a te łany narcyzów są po prostu zachwycające. Szkoda tylko, że nie można przesłać ich zapachu :) W pięknym miejscu mieszkasz, to nie ulega wątpliwości. Byłam nawet ostatnio nie tak daleko od Ciebie, to są piękne rejony, z cudowną przyrodą, klimatem i otoczeniem. Może też dlatego tak myślę, bo jestem emocjonalnie związana z tym miejscami i mam do nich wielki sentyment. Serdeczności Ci przesyłam.

Olga Jawor pisze...

Przepiękne są te łąki pogórzańskie. Zawsze podziwiam też Twoją wiedze, Marysiu odnośnie nazw tych wszystkich kwiatków i ciekawych roślin. Ja ledwo sie dowiem, co jak sie nazywa, to zaraz zapominam, niestety.
U mnei też juz wszystko posiane i posadzone. Ale buraczki dotąd mi nie wykiełkowały (siane w kwietniu).Chyba będę musiała wysiać jeszcze raz. Oby nie było przymrozków, bo tak jak Ty sadzonki ogórków, cukinii, dyni i pomidorów mam na polu.Juz, niestety, pojawiły się slimaki. I komary. I jakieś muszki po głowie gryzące. Gdyby nie to człowiek aż do zmroku siedziałby w ogrodzie, bo tak bzy teraz pachną cudnie....
Pozdrawiam Cie serdecznie, Marysiu!:-)

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Iwona, narcyzy pozostałości po dawnych mieszkańcach, one najładniej pachną, a te nowe odmiany, pełne jakby wcale, coś za coś:-) tak samo zauważyłam na jeżówce, na tej zwykłej pełno pszczół, na pełnych ani jednej. Oooo, byłaś gdzieś blisko, ciągnie Cię na wschód z tak daleka. Pogórze i nas ujęło, a szukaliśmy ziemi też w Bieszczadach:-) pozdrawiam.

Ola, znajomość roślin to pokłosie blogowych znajomości, kiedyś prawie nie patrzyłam, co mijam na łące:-) też czasami aż mózg mnie boli, tak usiłuję sobie przypomnieć nazwę danej rośliny, a potem nagle pstryk! i już się przypomina, sporo czasu po. Wydaje mi się, że korona poczynił trochę spustoszenia w głowie:-) Powtarzam siewy, bo albo nasiona w torebkach straciły moc, albo ogólnie warunki niesprzyjające. Miałam dość zabezpieczania sadzonek, bo ileż można, posadziłam i niech się dzieje co chce, choć bolałoby mnie serce, gdyby zmarniały, tyle zachodu od zimy. Ślimaki zauważam pojedyncze i u nas już, a był z nimi spokój, te rude paskudztwa. Muszki zdążyły mnie też pogryźć, najbardziej w spocone czoło, a także odkryte łydki, paskudne swędzące ślady zostały. Tak, bzy pachną, wszystko pachnie, nawet świeże liście:-) pozdrawiam.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Zdjęcia storczyków przepiękne, a storczyki samicze A. morio na wietrze obłędne :-)

Urocznica pisze...

Jak pięknie, zielono i kwitnąco. Wspaniałe masz okolice. A te storczyki bajeczne! Bardzo ciekawe.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Staszek, dla mnie największym wyzwaniem jest zobaczenie tych roślin w naturze, zaraziliście mnie, moi blogowi znajomi:-) wiało wtedy bardzo, storczyki kładły się w trawie z tym wschodnim wiatrem, zawsze nawet jakaś trawka przeszkadzała, bo wchodziła w obiektyw:-)pozdrawiam.

Urocznica, maj jest chyba najładniejszym miesiącem, z dnia na dzień przyroda zmienia się, teraz widuję łany białych rumianów na łąkach; storczyki to nasze klejnociki, i najważniejsze, na naturalnych stanowiskach:-) pozdrawiam.

Anonimowy pisze...

Światło ma kluczowe znaczenie, piękne zdjęcia udało wam się zrobić, podziwiam tez znajomość tych wszystkich roślinek.
Tylu narcyzów naraz nigdy nie widziałam, a to jedne z moich ulubionych kwiatków!
Pozdrawiam serdecznie:-)
jotka

Anonimowy pisze...

Jotka, znajomy usiłuje mi przekazać czasami jakieś prawidła fotografii, ale mi najlepiej wychodzi pstrykanie automatem 😄 znajomi blogowi zarazili mnie tymi roślinkami, teraz patrzę uważnie, co pod stopami, a niektóre takie mikre. Na Ukrainie odwiedziliśmy kiedyś Dolinę Narcyzową, było podobnie, w górach rumuńskich też są narcyzowe polany, tylko trzeba trafić w dobry czas, pozdrawiam Maria z PP.

Aleksandra I. pisze...

Jak smakowicie wyglądają Twoje "areały", będą fajne plony. Urzekło mnie to miejsce z "polem" narcyzowym. Są moimi ulubionymi wiosennymi kwiatami, a tak już rzadko spotykane w ogródkach. Tak światło ma duży wpływ na fotografie. Świetnie wyglądają te storczykowe łąki. Oby ta pora roku trwała jak najdłużej. I u nas zrobiło się wreszcie ciepło. Pozdrawiam serdecznie, smakujmy te wiosenne zjawiska.

Anonimowy pisze...

Ola, dziś u mnie dzień koszenia przy chatce. W jednej części usiłuję ocalić przed kosą storczyki, w innej odrosty różowej akacji, trudny to teren. A tam, gdzie w miarę gladko i równo, parzy przed burzą niemiłosiernie. W przerwie obiad z talerzem zieleniny i kromką z serem rumunskim, tak lubię. To prawdziwe wiejskie narcyzy, pachnące i skromne. Za szybko mija mi czas. za szybko, pozdrawiam Maria z PP.

kobieta w pewnym wieku pisze...

Piękne te kwitnące łąki. Szkoda, że u nas takich nie ma. Ja też już zakończyłam sianie i sadzenie warzyw. Oczywiście będzie jeszcze drugi rzut np. fasolki. Pietruszki już chyba nie będę siała, już kolejny rok nawet mi nie wzeszła. Kupiłam w donicy z Lydla i przesadziłam do gruntu. Na natkę mam, a korzeń kupię w warzywniaku. Nie wiem na czym to polega,że nigdy się jej nie dochowałam.

Anonimowy pisze...

Ela, dziś dałam pietruszce ostatnią szansę, kupiłam nowe nasiona, jak nie wzejdzie, dam sobie spokój. Na razie wystarczy naciowa. Fasolkę powtórzyłam, jakieś to wszystko nie takie. Łąki mamy piękne, kwieciste, no i widokowe. Przed chwilą obserwowałam klekoczącego w locie bociana, razem z nim wystartował orlik, krążyły w górze, bocian pewnie zaniepokojony. Pozdrawiam Maria z PP.

don't blink pisze...

A to dziwne, że tak bardzo chorują Ci ogórki. Ja zarazę na swoich miałam wiele lat temu. Teraz jedynie upały je niszczą. Może jakiś błąd w uprawie? Może warto profilaktycznie opryskać miedzianem.
Narcyzy cudowne, jak i ich zdjęcia. To moje bardziej kochane kwiaty:)
Pozdrawiam:)
M

Anonimowy pisze...

M, jest tu po prostu za niska temperatura, zwłaszcza nocą, to tereny podgórskie, a ogórki i ogólnie dyniowate lubią ciepło. Nie tylko u mnie zaraza je niszczy, jak obserwuję, na mijanych polach również. Byłam na Ukrainie w Narcyzowej Dolinie, tam dopiero pachnie, pozdrawiam Maria z PP.

don't blink pisze...

To jedynym rozwiązaniem jest foliak ogórkowy:)
M

Pellegrina pisze...

I znowu Cię podziwiam Marysiu, że łączysz dom, działkę i podróże. Dobrze rozumiem że to niełatwe bo sama tak żyłam dotychczas i sama siebie też podziwiałam (a co, trzeba się chwalić). Tak zielono u Was, tak bujnie i pewnie pachnąco (bo ja straciłam zupełnie węch). A to już prawie lato!🌺🌻🌼
Uściski przesyłam, fajnie tak chociaż wirtualnie powędrować z Wami po łąkach,

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

M, myślałam o tym:-)

Krystynko, męczące bywają te dojazdy, zabierają dużo czasu; a zielono, zielono, trawa rożnie bez umiaru, ale dopiero zaczęliśmy powolutku kosić. Mój węch też z lekka upośledzony po przechorowaniu jesiennym; za wcześnie to lato, jeszcze nie zdążyłam nacieszyć się wiosną:-) pozdrawiam.

Krzysztof Gdula pisze...

Chcąc się dowiedzieć czegoś o nasięźrzale, przepisywałem nazwę rośliny na raty, niemal litera po literze. Mogłoby być zadaniem dla Anglika nawet za milion :-)
O powrocie słońca zza Kopystańki nic nie mów! W tym późna jesień została odwołana.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Krzysztof, trudny wyraz, prawda? jest jeszcze jeden podobny, podejźrzon:-) nasięźrzał to takie maleństwo, trudno wypatrzeć go wśród innych listków w trawie, ale rozpoznaję po kłosie. Smuci mnie, że to słońce tak szybko wędruje po niebie, a czas jakby zwariował, jeszcze nie było prawdziwego ciepła, a już czerwiec. Chyba jest pełnia, budził mnie w nocy księżyc, świecąc w oczy, co za widok za oknem, kilka chmurek na niebie, tarcza księżyca prześwitująca za koronami drzew ... ostatnio tak świecił mi w oczy, kiedy byliśmy w Rumunii:-) pozdrawiam.