czwartek, 28 kwietnia 2011

Podkarpacki Jarmark Turystyczny

Długi weekend majowy upływa nam miło na Pogórzu, zazwyczaj jest wtedy pierwsze koszenie trawy, oprócz tego jest też coś dla ducha. Wiąże się to z wyjazdem do Przemyśla pod Kopiec Tatarski, gdzie odbywa się takie lokalne otwarcie sezonu turystycznego, wystawiają swoje prace różni rzemieślnicy, pomiędzy ludźmi kręci się wojak Szwejk, prezentują nowe sporty, są wyjazdy turystyczne i wiele innych atrakcji.


Nas interesuje koncert piosenki z "krainy łagodności", piosenki turystycznej, przyjeżdża Wojtek Szymański i Dom o Zielonych Progach, a także inni wykonawcy. Włóczymy się za nimi po różnych, lokalnych imprezach i nie tylko.


To jest widok miasta właśnie z Kopca Tatarskiego, gdzie w amfiteatrze odbywa się ta impreza. Posiadam zdjęcia z ubiegłorocznej imprezy, gdzie występował : Czerwony Tulipan z Olsztyna, Cisza jak Ta, Żeby nie Piekło, Basia Beuth z charyzmatycznym, bluesowym głosem.... A jechaliśmy tam z naszej chaty  leśnymi drogami, szlakiem turystycznym, wyobrażacie sobie? "czołgiem" szlakiem, gdzie powinno się drałować na piechotę z plecakiem! Toż to profanacja, ale musieliśmy, w chacie czekały na nas zamknięte psy i musieliśmy szybko obrócić tam i z powrotem...


Wiosna po drodze już pokazywała swoje oblicze, kwitły kaczeńce w dolinach potoków, a nieco wyżej tarniny.....


Pierwszy występował Czerwony Tulipan, na pewno znacie ich piosenki, chociażby: Sekret kardynała Richelieu czy też: Tonę,  Jedyne, co mam ...i inne, frywolne i przyjemne, a gitarzystę mają, który szczypie struny jak rasowy Hiszpan.


Z podprzemyskich Kupiatycz przyjechały konie ze stadniny, można było odważyć się i usiąść mu na grzbiecie, pobrać mini-lekcje nauki jazdy konnej..




.... były też konkursy dla najmłodszych z nagrodami rzeczowymi, które zawsze motywują do wzięcia w nich udziału....


Potem był Yies kies sirumem, po armeńsku Kocham cię, oni też byli ostatnio w Rzeszowie, muzykę mają dosyć hałaśliwą, ale muszę przyznać, że z każdym koncertem słucha się ich coraz przyjemniej. Bardzo lubię obserwować różne typy ludzkie, jak ludzie zachowują się, ich miny, kroki, i tu też wpadł mi w oko człowiek, jak z innej bajki, chodził wkoło, obserwował, aż wreszcie dorwał drugiego i z gestów i mimiki wywnioskowałam, że pyta, co to jest! co oni śpiewają!


Było tłumaczenie, pokazywanie, wymiana uśmiechów i ...


... gość wyjął fifkę, zapalił skręta, przygotowany na wszelkie ewentualności typu "zmiana pogody" i słuchał, słuchał, aż przyjemnie było popatrzeć, w jakim skupieniu.
Następnie Cisza jak ta i ich "Chrystus bieszczadzki"....


Tekst tej piosenki został znaleziony jako wiersz w cerkiewce bieszczadzkiej, w Łopience i zabrany aż na Wybrzeże, dorobiono muzykę ..." Siedzisz na tym pniaczku, jak bieszczadzki gazda, błogosławisz ptakom, wracającym do gniazda"....i dużo utworów o Cisnej...


To jest "Bieszczadzki Chrystus", zrobiony z pni różnych drzew, w surowym wnętrzu cerkiewki, w dolinie wymarłej, opustoszałej po wysiedleniach...


Zdjęcie znalazłam zimowe, pamiętam, kiedy tam byliśmy, to był 2000 Nowy Rok...w pamiątkowym zeszycie już były wpisy z nocy sylwestrowej, turyści nie próżnują.
Historia cerkiewki warta jest osobnego wpisu...


Żeby nie Piekło, zespół z Łodzi....


Basia Beuth, wspaniały głos, taki głęboki, bluesowy i na każdym koncercie, gdzie byliśmy, kiedy ona zaczynała  śpiewać, zaczynało także lać z nieba. Nie wiem, czy przyczyniały się do tego słowa piosenki" Z deszczu słów - kałuże dźwięków, z deszczu dźwięków- słów kałuże, słowa wypływają ze mnie, ja w tych słowach się zanurzę"..., ale tu też tak było, na początku lekkie siąpienie, potem zaczęło nas podlewać na ławce, kurtki nie pomogły i z mokrymi tyłkami trzeba było wracać, bo psy same w chatce. Jak to dobrze, że był długi weekend i nigdzie nie musieliśmy się śpieszyć.
W tym roku gwoździem programu jest Wolna Grupa Bukowina, piosenki Wojtka Bellona i inne, w ich wykonaniu, pewnie będzie "Majster Bieda" i "Sielanka o domu"...


A sad zaczynał kwitnąć....


... pod spodem pyszniła się dąbrówka rozłogowa, której pełno wszędzie.
I od tego deszczu w czasie koncertu Basi Beuth zaczęły się długie i uciążliwe ulewy, Wiar nie mieścił się w korycie, zaczęły się powodzie i takie było całe lato...


W Posadzie Rybotyckiej...


... Wiar naniósł i naskładał wyrwane drzewa i korzenie, tworząc wysepkę ....


.... chyba nic nie jest w stanie rozdzielić tej misternej składanki, woda przenosiła płyty betonowe, którymi wyłożone były przejazdy na drugi brzeg...


Tu woda spokojna, płytka, z tej wiosny.
Mamy obiecaną koparkę, może dokopiemy się do naszej, własnej wody?


Aulka z Chaty pod Wiatrakami i Gocha zaprosiły mnie do zabawy, tak pokrótce:
1. Jestem typem skowronka, wieczorem chodzę spać z kurami, rano wstaję o świcie.
2.Lubię ciszę i spokój.
3.Zupełnie nie umiem rozpychać się łokciami.
4.Kłócić się też nie umiem.
5.Gdy dotkną mnie podłości tego świata, zamykam się, jak ślimak w skorupie i przeżywam /niepotrzebnie/.
6.Warkocz sobie uhodowałam, a co!

Pozdrawiam serdecznie, dzięki za odwiedziny i miłe słowa, pa.






31 komentarzy:

Unknown pisze...

Rewelacyjny reportaż! Czuję się tak, jakbym ganiała tam z Tobą po tych imprezach, łąkach polach i bezdrożach. Przeczytałam jednym tchem:-)
Ściskam Cię mocno
Lusi

ankaskakanka pisze...

Piękne wspomnienia, piękne widoki. Z tego typu koncertem spotkam się, mam nadzieję, w tym roku na sławetnej "stachuriadzie" w Grochowicach

Go i Rado Barłowscy pisze...

Też kochamy "TYPY"! :D Bardzo możliwe, że będziemy gdzieś w pobliżu Przemyśla na Majówce! :D Cium

podkarpacka pisze...

Mario! Mam wreszcie chwilę, żeby nadrobić zaległości, już miałam pisać pod poprzednią notką, a tu proszę-niespodzianka :).
Święta mieliśmy podróżniczo-wyjazdowe. Piękne :). Cieszę się, że u Ciebie też, jak w przyrodzie-wszystko kwitnie, pachnie i zapowiada lato :). Krokodylka z poprzedniej notki zazdraszczam okropnie.
Na jarmarku nigdy nie byłam, bo organizują go od czasów, kiedy mnie już tam nie ma. Może w przyszłym roku? Oby nam wszystkim na Majówkę pogoda dopisała :). I pozdrów Przemyśl! :)

Inkwizycja pisze...

Warkocz, powiadasz? Cudnie, proszę go zaprezentować ;-)
Ach, te nasz psiska, trzeba do nich zawsze gonić, bo czekają, tęsknią... Moje panny siedzą dupskami na szafce kuchennej wyglądając przez okno mojego przyjazdu ;-) Tak, masz rację, starsza ma już 7,5 roku, posiwiała i ustatkowała się.
Piękne te Twoje reportaże, czytam i oglądam z zapartym tchem!
Ściskam czule ;-)

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Witaj, Lusi, jakie miłe towarzystwo! Ja trochę sapałam pod górkę, a Ty? Pozdrawiam serdecznie.

Ankoskakanko, poczytałam sobie o tej "stachuriadzie", jakie zacne towarzystwo, moje ulubione, zazdroszczę Ci, a film ten oglądałam niejeden raz, chociaż akcja rozgrywa się w Grochowicach, nakręcono go chyba w Bieszczadach, serdeczności.

Gosia i Rado, "TYPY" są super, a jak fajnie rozmawia się z nimi, opowiadają interesujące rzeczy, skarbnica wiedzy o regionie. O, to zajeżdżajcie pod Kopiec, pozdrawiam serdecznie.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Aniu Podkarpacka, my też tak jeździmy, chociaż staramy się wizyty obsprawić w niedzielę, a poniedziałek już jest dla nas. A na Jarmark koniecznie trzeba przyjechać, łączy się on zawsze z majowym weekendem, w tamtym roku zakupiłam sobie kolczyki na pamiątkę, czerwone, wiszące kropelki i chętnie je noszę, odświętnie. A pogoda, jaka by nie była, będzie fajnie. Pozdrawiam serdecznie, rzucę całusek z Tatarskiej od Ciebie dla miasta, pa.

Inkwizycjo, machnę sobie specjalne zdjęcie, moje dwa maluchy, oprócz tego, że tęsknią, to jeszcze wyją i szczekają,
nawet jak wyjdę na chwilę do sklepu, potem uspokajają się. Cieszę się na ten weekend, mam zaplanowanych trochę robót, wyjście na Suchy Obycz, a może uda mi się posiedzieć w chacie do wtorku? Serdeczności ślę.

Antonina pisze...

Dziękuję za reportaż, bardzo przyjemnie się czyta. A wiosna u Was juz zdecydowanie bujniejsza. U mnie dabrówka jeszcze nie kwitnie, ale trawę juz tez trzeba kosić.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Witaj, Antonino, czereśnia dziś sypała płatkami jak śniegiem, bo mocniej powiało i padał deszczyk, magnolia zrzuciła już prawie wszystkie płatki, coś w przyśpieszonym tempie ta wiosna pędzi, nie zdążę nacieszyć się nią. Nie wiem, co mnie czeka, jak przyjedziemy jutro na Pogórze, koszenie na pewno, pozdrawiam serdecznie.

*gooocha* pisze...

Dopiszę Ci punkt 7 : Założyłam świetnego bloga, którego gocha uwielbia :)

HANNA pisze...

Ale super ten Pan, tez mnie zaintrygował.
Buziole w noch

jola pisze...

Wolna Grupa Bukowina ech... zazdroszczę tych koncercików z krainy łagodności, ja teraz nie mam zupełnie czasu na takie przyjemności, a uwielbiam to śpiewanie. Samochodem szlakiem - zgroza, żartuję oczywiście, ja też na zakupy do Tokarni jeżdżę szlakiem bo krócej i mój czołg dzielnie dowozi mnie do celu, doskonale rozumiem pośpiech kiedy psy czekają i biegają od okna do okna, czy aby już wracacie. Marysiu, ja podobnie jak Ty nie umiem rozpychać się łokciami, raczej dostaje kuksańce w bok, a warkocze plotę dwa, bo mi tak wygodnie i mimo, że moja córka namawia mnie na zmianę fryzury, nie oddam ich za nic :))

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Gocha, normalnie duma mnie rozpiera po Twoich słowach, dzięki fest!

Hannah, lubię obserwować ludzi, ale to chyba każdy tak ma, serdeczności ślę do Belgowa.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Jolu, chyba dopadli Cię goście na majówkę, musisz wszystko obsprawić, obkupić, nagotować, a i koło domu coś zrobić. Nie nadaję się do wyścigu szczurów, za "miętka" jestem. Długo miałam króciutko ostrzyżone włosy, na chłopaka, a potem zachciało mi się kucyka, a ponieważ on rośnie, zrobił się warkocz, jest mi z nim wygodniej. Mam nadzieję, że psinka wyzdrowiała, kózka rośnie w siłę, a i Ty, Jolu zostaw ociupinkę czasu dla siebie, pozdrawiam ciepło i serdecznie, pa.

Riannon z Dworu Feillów pisze...

Uwielbiam takie klimaty, pewnie oszalałabym ze szczęścia na takim festynie turystycznym. Tu u siebie szaleję na rekonstrukcjach historycznych. Nie wiem, ile w tym roku zaliczę weekendowych imprez, bo to rok ze szczeniaczkami, ale może uda się gdzieś wyskoczyć, zanim przyjdą na świat.
Na Wolnej Grupie Bukowina i Wojtku Bellonie uczyłam się grać na gitarze. I na Starym Dobrym Małżeństwie. I na kilku innych też :-)
buziaki :-*

Anonimowy pisze...

Mario!Na ósmym zdjęciu od góry to chyba osławiony z bloga "Green Canoe" pan Henryk jest :)!W kamizelce!Z parasolem!Jaki ten ......internet :)mały !Ave.

Anonimowy pisze...

Ale piękne wspomnienia, przeuroczy spacer i rodzaj muzyki który uwielbiam, Czerwony Tulipan to jest to co Ewcia lubi :)))
Cisza, spokój..."kraina łagodności"..
Czy warkocz to rudzielec?
Pozdrawiam:)))

jola pisze...

Wiesz Marysiu z tym czasem to jest tak, że wciąż go za mało, a gości mimo pracy uwielbiam, przywożą mi do mojej chałupy szersze horyzonty, inne punkty widzenia, a ja im daję co mam: ciszę, widoki na góry i tą chałupę i całą siebie...i nie wróciłabym już do innej pracy za żadne pieniądze :)) Moi goście w drodze z Warszawy, a już noc ciemna, więc siedzę i czekam.

Ataner pisze...

Nigdy nie uczestniczylam w takim jarmarku turystycznym i z tego co opisujesz musi to byc niesamowita frajda.
Pan w czerni(skojarzyl mi sie z Nikiforem, moze ze wzgledu na jego posture) mozliwe, ze jest on jakims ludowym regionalnym artysta?!
Pozdrawiam i zycze udanego weekendu:)

Jolanna pisze...

Piękne okolice, sielskie klimaty ... ach do pozazdroszczenia :)
Jegomość w czerni - jak z niemego kina :) niezwykły .
Mój obraz olejny to remake do "Podmuchu wiatru" A.Renoir'a
Pozdrawiam serdecznie.

NieTylkoMeble pisze...

Wybierałam się na ten jarmark, a ponieważ wyskoczył nam inny wyjazd, to nie wiem czy czasu wystarczy :((( ale postaram się rodzinę naciągnąć na jeszcze jedną wycieczkę :)))
Po powrocie z gór widzę, że część żonkili już mi przekwitła, za to tulipany się rozchyliły. Pozdrawiam serdecznie

NieTylkoMeble pisze...

I jak dobrze się bawicie na jarmarku? Mocno pada? My jednak zrezygnowaliśmy, ale co się odwlecze to nie uciecze :) Czekam na relację

Anula pisze...

Piękne klimaty!!! I jak zwykle świetna Twoja relacja, barwna i ciekawa :) A u nas( może nie tak dokładnie u nas, ale niedaleko w Krośnie)jak co roku pojawiły sie na niebie balony - postaram się zamieścić zdjęcia. Oczywiście były i imprezy towarzyszące, nie mogliśmy w nich uczestniczyć :(. Ja warkoczyk też hoduję :). Co prawda jeszcze niezbyt długi, ale włosy mam najdłuższe od liceum i staram się, żeby był rudy, ale nie zawsze wychodzi. Zauważyłam, że sporo nas, blogowych koleżanek, ma warkoczyki, albo włosy związane w "koński ogon" :)
Buziaczki
Anula z Chaty

Anula pisze...

PS. Miło mi że wziełaś udział w zabawie i odkryłaś trochę własnych tajemnic :)
Serdeczności
Anula

jola pisze...

Hej Marysiu, czyżby wciągnął Cię długi weekend?

Łucja pisze...

Mario,
Mnogość komentarzy pod Twą opowieścią,
jest imponująca i liczbą i treścią.
Pomimo że szukam gorączkowo w głowie,
Nic nie umiem dodać, nic tu nie dopowiem.
Z tym czuję się nieswojo, żeby nie rzec licho,
pozwól zatem, że dzisiaj posiedzę tu cicho :)
Posłucham piosenek, posiedzę pod drzewem,
jak długo zostanę nie powiem, bo nie wiem.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Witaj, Riannon, fajne są takie imprezy, spotykasz ludzi, którzy myślą podobnie jak ty, będą jeszcze dni szwejkowskie, dni miodu, dni fajki, wianki, ...
Może uda Ci się kogoś zostawić ze szczeniaczkami i samej pojechać, pozdrawiam serdecznie.

Joasxo, heh! być może, być może ....pa.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Guga, on jest jakiś taki wypłowiały na końcach i nie do określenia kolor. "Kraina łagodności" nas ciągnie, cieszę się, pozdrawiam, pa.

Jolu, pięknym jest robić, to co się lubi, nie z przymusu, tylko z przyjemnością, nie każdy tak może, serdeczności ślę i właśnie niedawno wróciłam z Pogórza, a tam nie mam łączności ze światem.

Dzięki, Jolanno, myślę, że uwielbiamy takie klimaty, bo to jest "odsapka" od codzienności, a jeszcze w ucho wpada łągodna muzyka, pozdrawiam serdecznie.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Aneto, jarmark odbywa się corocznie, zawsze można wpaść, przecież to nic straconego, a teraz pogoda spłatała psikusa i było jeszcze gorzej, niż zeszłego roku, deszcz i zimnica, pa.

Anulko, z warkoczykiem wygodnie, można upiąć też jakiś węzełek, żeby włosy nie przeszkadzały, ja jeszcze dokładam chusteczkę, bo nie lubię kosmyków na twarzy. I czekam na Twoje balony z Krosna, na pewno kolorowe i piękne. Chociaż chyba bałabym się polecieć na oblot okolicy, serdeczności ślę.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Łucjo, gdzie przechowujesz tak składnie poukładane słowa w rymy? A komentarzy troszkę nazbierało się, bo przebywałam w czarnej dziurze, gdzie nie dociera sygnał ze świata, a komórka odbiera na górze za sadem, coś trzeba z tym zrobić, bo lato i dłuższy pobyt w chacie za pasem, no jak bez Was wytrwać? Pozdrawiam serdecznie.

Ataner, świetne skojarzenie.
Jest to frajda, spotyka się wielu znajmych, lecą dymy spod kotłów z grochówką, bigosem, trochę odpustowo,
inaczej, żeby tylko jeszcze pogoda dopisała, pozdrawiam ciepło.

podkarpacka pisze...

No i pogoda podobno nie dopisała w tym roku, niestety. Moi byli, ale zmokli okropnie. Mam nadzieję, że na przyszły rok i pogoda i ja dopiszemy ;).
W samym Przemyślu dużo zmian w ostatnich latach, nie sądzisz? Te lepsze i te gorsze też. Pozdrawiam ciepło :)